To nie była efektowna kolejka. Gdyby nie niedzielne Derby Polski, to przeszłaby ona totalnie niezauważona. Niestety, ale po kosmicznej 13. kolejce wróciliśmy do standardowego polskiego poziomu. Pozytywów było jak na lekarstwo, a na pierwszy plan wyszli panowie z gwizdkami.
Jeśli reguły panujące w naszym nowym cyklu nie są Wam jeszcze znane, to TUTAJ znajdziecie wszystkie szczegóły. My tymczasem – jak nasi ligowcy przez ostatnie kilka dni – bez cackania się, przechodzimy do konkretów…
* * *
NA PLUS:
+ Derby Polski. Warto było poczekać na drugą połowę i zobaczyć kilkadziesiąt minut szybkiej, agresywnej i ofensywnej gry. Dobrze ogląda się polską ligę w takim opakowaniu – wypełniony po brzegi stadion i dwie drużyny, które na moment zwariowały i przestały grać w środku polu. Akcja za akcję. Razi tylko skuteczność, to znaczy jej brak. Po raz kolejny nie zawiedli kibice, którzy w Poznaniu zrobili małą Argentynę:
+ Miśkiewicz. Wszyscy piłkarze Wisły − z trenerem Franciszkiem Smudą na czele – powinni zrobić zrzutkę i kupić swojemu bramkarzowi skrzynkę dobrej whisky. To co wyczyniał Miśkiewicz w bramce zasługuje na najwyższe uznanie. „Biała Gwiazda” była na tyle bezradna, że zwycięstwo zawdzięcza wyłącznie byłemu zawodnikowi młodzieżowych drużyn Milanu. Z drugiej jednak strony trener Smuda jest raczej antyalkoholowy, więc może ta whisky to nie najlepszy pomysł…
Wiślackiego bramkarza docenili również widzowie Canal+ Sport:
+ Emocje w Szczecinie. Bohaterem 13. kolejki w stolicy paprykarzu był Jakub Bąk. 20-latek skradł całe widowisko i strzelił dwie bramki, dając tym samym zwycięstwo ekipie trenera Dariusza Wdowczyka. A co do samego meczu Pogoń – Korona, to było w nim wszystko czego zapragnął by sobie kibic – dużo bramek, kartki, karny, szybkie zwroty akcji. Na końcu jednak zadowoleni byli tylko „Portowcy”.
NA MINUS:
– Michał Gliwa. Ile bramek i meczów trzeba zawalić, żeby stracić miejsce w podstawowym składzie Zagłębia? Zapytajcie Michała Gliwę. On widocznie ma patent na bluzę z numerem jeden – jakkolwiek by się prezentował. Niebywałe. W Lubinie muszą patrzeć na świat przez różowe okulary. Podobne zdanie mają kibice „Miedziowych”:
– Dramatyczne błędy sędziów. Dawno o ekstraklasowych arbitrach nie było słychać, więc panowie z gwizdkami postanowili o sobie przypomnieć. Najpierw w Łodzi sędzia dopatrzył się faulu w polu karnym, który w rzeczywistości był przed linią „szesnastki”. Kilka chwil później w Białymstoku błędne decyzji arbitra doprowadziły do bójki po końcowym gwizdku, a na koniec we Wrocławiu – tu akurat zawinił liniowy – bydgoskiemu Zawiszy sprezentowano trzy punkty, zaliczając gola ze spalonego. Mamy nadzieje, że to tylko wpływ pechowej „trzynastki”.
– Powrót do rzeczywistości. Nie zawsze jest niedziela, zwykło się mawiać. Nie zawsze może zdarzyć się kolejka, w której pada 36 bramek. Nasi ligowcy najwidoczniej się wystrzelali za wszystkie czasy i w ten weekend nie osiągnęli nawet połowy tego pułapu. 16 bramek łba nie urywa, a do tego jeszcze mecz w Bielsku-Białej, po którym miało się ochotę zmienić hobby. Na curling chociażby. Miejmy nadzieję, że „14” będzie łagodniejsza na kibiców.
* * *
A które momenty 13. kolejki zapisały się w Waszej pamięci?
JAKUB KOWALEWSKI
Fot. Facebook.com/lechpoznan.oficjalna / CANALplussport / mkszaglebie