MOMENTY BYŁY. Rekordowa kolejka

W zakończonej dziś 12. kolejce T-Mobile Ekstraklasy padło aż 36 bramek, co daje średnią 4,5 gola na mecz! Kosmos! Ostatni raz nasi ligowcy tak skuteczni byli w 1979… albo i jeszcze wcześniej. Do wyrównania rekordu z 1963 roku zabrakło tylko jednego trafienia, ale i tak nie ma co narzekać. To była kolejka futbolu na TAK! Władysław Jerzy Engel musi być bardzo zadowolony…

Jeśli reguły panujące w naszym nowym cyklu nie są Wam jeszcze znane, to TUTAJ znajdziecie wszystkie szczegóły. My tymczasem – jak nasi ligowcy przez ostatnie kilka dni – bez cackania się,  przechodzimy do konkretów…

* * *

+ Golazo. Skoro piłka lądowała w siatce średnio cztery razy na mecz, to kilka z goli − przynajmniej teoretycznie – powinno być przedniej urody. Rzeczywiście tak było. Na gola kolejki zasługuje bramka Deleu, który lewą – czyli swoją słabszą nogą załadował piłkę idealnie w „okienko” bramki strzeżonej przez Macieja Gostomskiego. Futbolówka uderzyła jeszcze w poprzeczkę, odbiła się od murawy i wyszła w pole. Na szczęście dla Lechii odbiła się za linią bramkową. Na wyróżnienie zasługują jeszcze trafienie Vladimira Boljevicia z ponad 30 metrów i gol po indywidualnej akcji Saidiego Ntibazonkizy. Takie bramki chcielibyśmy oglądać w każdej kolejce.

+ Doppelpack Trytki. Wiecie kiedy ostatni raz Przemysław Trytko strzelił w polskiej ekstraklasie dwie bramki? Spieszę z odpowiedzią – prawie cztery lata temu w meczu Arka Gdynia – Odra Wodzisław Śląski. Szmat czasu. Niestety na powtórkę pewnie znowu będziemy musieli czekać cztery lata…

+ Comeback Górnika. Przegrywać 0:2 do przerwy i wygrać 3:2? Nic prostszego. Wystarczy mieć w składzie weterana Radosława Sobolewskiego, który niczym wino – im starszym tym lepiej kopie. Górnik dzielnie trzyma się liderującej Legii, ale już niedługo może stracić swój największy atut. Ojczyzna wzywa, więc trener Adam Nawałka będzie musiał osierocić zabrzan. Ciekawe tylko, kto na tym lepiej/gorzej wyjdzie…

+ Mają rozmach. Legia pewnie odprawiła „Piastunki” strzelając im trzy bramki w przeciągu pięciu(!) minut. Tak właśnie powinien grać lider u siebie: ofensywnie, skutecznie i z rozmachem. Do tego bramki strzelali piłkarze z każdej formacji (oprócz Skaby oczywiście). Mamy nadzieję, że podobnie będzie w czwartek z Trabzonsporem…

Tak po meczu prezentowali się zdobywcy bramek dla Legii (via Facebook.com/jakubrzezniczak):

NA MINUS
Elektryczny Słowik i beznadziejny Rybanski. Skoro padło tyle bramek, to bramkarze musieli być w słabiej formie – w rzeczy samej. W Kielcach Jakub Słowik zapomniał jak się łapie piłkę, czym lekko wypromował Trytkę, a na końcu osłabił swoją drużyną wycinając w polu karnym Gołębiewskiego (napastnik Korony oczywiście dał trochę od siebie). W Krakowie natomiast Ladislav Rybanski miotał się w polu karnym, jak ryba wyciągnięta z wody. Bardzo zgrabnie na Twitterze podsumował to Grzegorz Szamotulski:

Zamknięty stadion. Oglądanie ekstraklasowego meczu bez udziału publiczności jest jakimś koszmarem. Dobrze jeżeli obie drużyny grają w piłkę, w przeciwnym razie lepiej wydrapać sobie oczy. W pojedynku Cracovii z Podbeskidziem na szczęście sporo się działo, ale z kibicami byłoby dużo, dużo lepiej. Trzeba w końcu skończyć z odpowiedzialnością zbiorową. Nie po to instalowano monitoring i wprowadzono karty kibica, żeby później karać wszystkich.

Odpowiedzialność, a odpowiedzialność zbiorowa ma się do siebie jak krzesło do krzesła elektrycznego…

Podgórski na ławce. Jeżeli posadzisz swojego najlepszego piłkarza, od którego uzależniona jest gra całej drużyny na ławce, to bądź pewny, że przegrasz. Tej pewności nie miał trener Marcin Brosz, więc musiał się przekonać. Przekonał się i to bardzo boleśnie. Szkoleniowiec Piasta musi znaleźć jakąś alternatywę, liczenie na dobrze ułożoną stopę swojego, kapitana na dłuższą metę zdecydowanie nie wystarczy.

* * *

A które momenty 12. kolejki zapisały się w Waszej pamięci?

JAKUB KOWALEWSKI

Pin It