Mistrzostwo i co dalej? Odc. 3 – taktyka Legii

3e337f6b26319796ffe0acecc95ad508

Dziś przedstawiamy wam trzeci odcinek cyklu „Mistrzostwo i co dalej?”. Tym razem zajmiemy się taktyką Legii Warszawa. Drużynę prowadzoną przez Jana Urbana przeanalizowaliśmy na podstawie dwóch ostatnich meczów, jednak nasze uwagi można odnieść jednak do większości spotkań aktualnego lidera ekstraklasy. No może poza pewnymi niuansami, które szkoleniowiec warszawskiego klubu przygotowuje pod konkretnego przeciwnika.

Tekst podzieliliśmy na dwie części. W pierwszej znajdziecie kilka słów o tym, jak poszczególni piłkarze Legii poruszają się po boisku i dlaczego tak, a nie inaczej, natomiast w drugiej na poparcie naszych tez przedstawimy wam kilka sytuacji charakterystycznych dla gry „Wojskowych”.

Jan Urban najczęściej ustawia swoich piłkarzy w ustawieniu 4-2-3-1, które w akcjach ofensywnych przechodzi czasami w 4-1-4-1, a podczas obrony w 4-4-1-1.

football formations

DEFENSYWA

Grę defensywną Legii tworzy czterech obrońców i dwóch defensywnych pomocników. Obrońcy Legii grają dość wysoko, przez co pozostawiają sporo wolnej przestrzeni za swoimi plecami. W zamyśle tak wysoko ustawiona defensywa powinna kasować akcje przeciwnika jeszcze na jego połowie, ale nie zawsze się to udaje, co najlepiej było widać, przy bramce, po której Pogoń wyszła na prowadzenie.

Boczni obrońcy

Warto podkreślić rolę skrajnych obrońców, którzy bardzo często uczestniczą w akcjach ofensywnych swojego zespołu. Ciekawie jest jednak dopiero wtedy, kiedy uważniej przyjrzymy się, kto kogo asekuruje. Otóż praktycznie całkowicie z zadań defensywnych zwolniony jest Radović, a to przy tak ustawionej obronie stwarza przy wyjściu prawego obrońcy lukę, którą muszą łatać środkowi obrońcy. Wtedy defensorzy przesuwają się do prawej strony boiska (jak na obrazku poniżej).

Na lewej flance wygląda to nieco inaczej, bo tam – niezależnie od tego czy Brzyski czy Kosecki – pomocnik już w grze defensywnej uczestniczy i to on asekuruje pozycję obrońcy, gdy ten podłącza się do akcji ofensywnej.

Rola defensywnych pomocników

Dwóch defensywnych pomocników ma zabezpieczać, szeroko rozumianą, środkową strefę boiska. I pod żadnym pozorem w tym samym czasie obaj nie mogą podłączać się do akcji ofensywnych. To widać jak na dłoni. Jeżeli jeden DM wchodzi w okolice szesnastki przeciwnika, to drugi zostaje w okolicach koła środkowego. Innej opcji po prostu nie ma.

Rola tych dwóch pomocników przy konstruowaniu akcji jest kluczowa, ponieważ to oni zapewniają płynność przejścia z obrony do ataku. Jeśli żaden z nich nie jest w stanie odebrać piłki od obrońcy, najczęściej kończy się to długą piłką w kierunku któregoś z ofensywnych graczy „Wojskowych”.

Łukasik

Bardzo dobrze wypada w tej rundzie Łukasik (poza tym, że po części zawalił bramkę w meczu z Pogonią). Młody gracz Legii zalicza sporo przechwytów, nieźle rozgrywa piłkę i sporo widzi na boisku. Nie podpala się i nie próbuje się kiwać w niebezpiecznej strefie. Musielibyśmy być głupimi i upartymi osłami, żeby przyczepić się do Łukasika o to, że bardzo rzadko angażuje się w akcje ofensywne swojej drużyny. To jest defensywny pomocnik i jego zadaniem jest przede wszystkim odbiór piłki w odpowiednim momencie i błyskawiczne uruchomienie kolegów odpowiedzialnych za atakowanie drużyny przeciwnej. A to akurat wychodzi mu całkiem nieźle.

Bereszyński

Gra obronna Legii z Bartoszem Bereszyńskim w składzie wygląda o niebie lepiej. Nie dlatego, że Jędrzejczyk wywiązuje się z roli prawego obrońcy źle. Nie, to nie tu leży problem. Chodzi bardziej o to, że jeżeli były piłkarz Lecha jest na murawie, to Jędrzejczyk gra w środku defensywy, gdzie czuje się równie pewnie jak na boku obrony. Ze składu wypada Jodłowiec i defensywa warszawskiego klubu zaczyna wyglądać całkiem przyzwoicie. Tym bardziej, że zamiana Jodłowiec/Bereszyński nie wymusza na trenerze Legii tworzenia nowej strategii gry. Nowy nabytek Legii dysponuje świetną szybkością, a jego umiejętność ustawiania się i gry w defensywie są chyba jedną z największych niespodzianek rundy wiosennej.

Szalony Wawrzyniak

Jakub Wawrzyniak lubi podłączyć się do akcji ofensywnej. Problem tylko w tym, że u trenera Urbana lewy pomocnik jest właściwie  „przyklejony” do linii bocznej i ani myśli schodzić do środka, żeby zrobić miejsce nadciągającemu reprezentantowi Polski. Wawrzyniak schodzi więc bardziej do środka przez co zostawia za swoimi plecami wolny korytarz, który często bezlitośnie wykorzystują rywale (tak zrobiła chociażby Pogoń Szczecin w ostatnim meczu). Jeżeli dodamy do tego, że lewy obrońca Legii nie należy do najszybszych w lidze (Sarki odstawiał go w ciągu trzech sekund na 10 metrów), to wniosek może być jeden: lewa flanka to najbardziej newralgiczny punkt warszawskiego zespołu.

OFENSYWA

Jeśli chodzi o grę do przodu, Jan Urban najczęściej preferuje ustawienie bardzo podobne do systemu gry Arsenalu  bądź Manchesteru City. Zachowując wspomniany szyk formacji 4-2-3-1, na jednym skraju tria operującego za napastnikiem biega zawodnik o cechach klasycznego skrzydłowego, zapewniający swoimi wejściami za plecy obrońców penetrację, a na drugim piłkarz zazwyczaj występujący na pozycji dziesiątki, ścinający z bocznych sektorów do środka pola i tym samym zapewniający przewagę w tej strefie.

Biorąc pod uwagę standardowe wybory personalne Urbana rolę legijnego Walcotta pełni Jakub Kosecki, natomiast ustawionego na boku Cazorli – Miro Radović. Serb tylko w pierwszej wiosennej kolejce wyszedł za plecami Ljuboji, już od kolejnego meczu z Bełchatowem na papierze grając na prawej stronie pomocy, jednak w rzeczywistości schodząc do środka boiska, w kluczową przestrzeń między pomocnikami a obrońcami rywali.

Jeśli chodzi o graczy występujących jako dziesiątka i dziewiątka, to w tej chwili pewniakiem w składzie jest Wladimer Dwaliszwili, natomiast o pozycję napastnika walczą Marek Saganowski z Danijelem Ljuboją.

Dwaliszwili

Gruzin jest w tym momencie najlepszym piłkarzem Legii, a może nawet całej TME. Dwaliszwili jest szybki, silny, ruchliwy, twardo stojący na nogach, dysponujący dobrym dryblingiem i dokładnym podaniem. W ostatnich spotkaniach cała gra ofensywna „Wojskowych” spoczywała na barkach zakupionego w zimie zawodnika.

Dwaliszwili nie jest przypisany do jednego sektora boiska, lecz cały czas stara się szukać wolnych przestrzeni, czasem ustawiając się jako drugi napastnik, za chwilę będąc na pozycji trequartisty, by kilka sekund później być w bocznym sektorze boiska. Dzięki swojej mobilności i wytrzymałości może cały czas szukać gry, nawet na chwilę nie pozwalając obrońcom na wytchnienie. Ile może kosztować moment nieuwagi przekonał się Maciej Dąbrowski, który źle przekazując krycie z Hernanim pozostawił Dwaliszwiliemu sporo wolnej przestrzeni. Efekt? Rzut karny, zamieniony na bramkę przez Vrdoljaka.

Napastnicy

O tę pozycję rywalizują Saganowski i Ljuboja. Dla Serba runda wiosenna jest jak na razie bardzo trudna, a efektem tego jest utrata miejsca w składzie. Ljuboja lubi przytrzymać piłkę, korzystając z dobrej „zastawki” oraz kapitalnego prowadzenia piłki, lecz rywale już o tym doskonale wiedzą, dzięki czemu podwajają i potrajają go, a ten notuje stratę za stratą.

Saganowski także dobrze się zastawia, jest silny, ruchliwy, waleczny, ale przede wszystkim szybciej pozbywa się piłki, dzięki czemu notuje mniej strat, a gra Legii jest płynniejsza.

Obaj często pełnią rolę target menów w przypadkach, kiedy przeciwnik stosuje agresywny pressing na połowie Legii. Ljuboja chętnie cofa się po piłkę, szukając gry kombinacyjnej z Radoviciem bądź Dwaliszwilim, lub schodzi na prawą stronę, w miejsce pozostawione przez „Rado”. Nieco inaczej porusza się Saganowski, który operuje na całej szerokości boiska, rzadziej od Serba cofając się po piłkę.

Skrzydła

Jak wspomniano, Urban desygnuje do gry w skrajnych sektorach graczy o odmiennej charakterystyce i zadaniach. Kosecki jest bardzo dynamiczny, trzyma się lewej strony boiska, a przy każdej okazji stara wbiegać za plecy obrońców.

Z kolei Radović cały czas ścina do środka, zapewniając w tym sektorze przewagę, jednocześnie robiąc miejsce bardzo ofensywnie usposobionym bocznym obrońcom (Jędrzejczykowi lub Bereszyńskiemu). Serb permanentnie szuka gry kombinacyjnej, wymiany krótkich podań na małej przestrzeni.

Jeśli chodzi o bocznych defensorów, to w związku z poruszaniem się Radovicia, dużo odważniej grają ci z prawej flanki, czy to Jędrzejczyk, czy Bereszyński. Nie oznacza to, że Jakub Wawrzyniak nie angażuje się w poczynania ofensywne, lecz przez trzymanie się linii przez Koseckiego ma mniej przestrzeni niż koledzy po drugiej stronie boiska, a to powoduje, że obrońca Legii szuka sobie miejsca bliżej środkowej strefy.

Rodzaje ataków

Legia próbuje zdobywać bramki w dwojaki sposób. Po pierwsze, poprzez utrzymywanie się przy piłce i długo budowany, mozolny atak pozycyjny. Łukasik z Vrdoljakiem starają się cały czas być pod grą i zaraz po przejęciu podań od inaugurujących akcję stoperów szukają możliwości do zagrania wertykalnego podania, przenoszącego grę na połowę przeciwnika. Tam kombinacyjnej gry próbują ofensywni gracze z Dwaliszwilim na czele. Warto podkreślić, że obaj holding midfielderzy raczej niechętnie opuszczają swoje pozycję by stworzyć przewagę bliżej bramki rywali. Zapewne jest to spowodowane nieumiejętnością gry 1v1, bo ani Vrodljak, ani Łukasik nie są demonami dryblingu. Najlepiej czujący się w tej materii Furman przynajmniej na razie musi pogodzić się z rolą rezerwowego.

Jednak jeśli przeciwnicy agresywniej naciskają obrońców, tym brakuje spokoju i cierpliwości, przez co posyłają górne, wertykalne podania w kierunku Ljuoboji lub Saganowskiego, bądź diagonalne przerzuty na bocznych pomocników. Trzeba przyznać, że Legia bardzo często stosuje ten prosty sposób przenoszenia ciężaru gry na połowę rywala, co pokazuje jak wiele pracy przed trenerem Urbanem.

***

Napisaliśmy, że w drugiej części przeanalizujemy kilka konkretnych sytuacji.  Wybraliśmy po dwie akcje dla defensywy i ofensywy.

Na pierwszy ogień pójdzie obrona.

Sytuacja numer jeden:

To ostatnia fazy akcji z drugiej minuty, kiedy Djousse w dziecinnie łatwy sposób ograł na prawej stronie boiska Jodłowca (Jędrzejczyk włączył się do akcji ofensywnej, a Radović nie zdążył z asekuracją). Później napastnik Polonii minął jeszcze Astiza i dograł piłkę do zupełnie niepilnowanego Frączczaka. W tej akcji brało udział tylko trzech „Portowców”, ale to i tak nie przeszkodziło defensorom Legii w odpuszczeniu krycia dwóch piłkarzy. Na załączonym powyżej obrazku dokładnie widać, że ani Wawrzyniak ani Brzyski zupełnie nie kontrolują tego gdzie są ustawieni napastnicy Pogoni. Większe pretensje można mieć do lewego pomocnika Legii, który powinien więcej uwagi poświęcić wbiegającemu z drugiej linii Frączczakowi, a zamiast tego zostawił go bez krycia z mnóstwem wolnej przestrzeni. I chyba tylko to, że Frączczak jest Frączczakiem, a nie np. Demjanem uchroniło Legię od straty bramki.

Warto zwrócić też uwagę na postawę defensywnych pomocników, Łukasika i Vrdoljaka, którzy dość wolno wracali w swoje pole karne. Kapitan Legii w ogóle nie biegł sprintem, a Łukasik przyspieszył dopiero w momencie, w którym Djousse znalazł się na linii 16. metra. Gdyby obaj panowie wrócili szybciej i zabezpieczyli wolną strefę w środku pola karnego, to piłka nie miałaby prawa dojść do Frączczaka. Zabrakło trzech metrów sprintu. A to naprawdę niewiele.

Sytuacja numer dwa

O tym, że Jakub Wawrzyniak lubi się włączać do akcji ofensywnych swojego zespołu wiedzą wszyscy. O tym, że często się nie wraca, wie większość. Ale nam się wydaje, że mało osób zwraca uwagę na to, że reprezentacyjny obrońca ustawia się też źle w defensywie.

Na załączonym screenie widać, że Wawrzyniak stoi w środkowej strefie boiska. I w sumie może nie byłby to największy błąd, gdyby nie fakt, że zupełnie odpuścił krycie Frączczaka, który znajdował się za jego plecami przy linii bocznej. Mało tego, lewy obrońca Legii widząc, że Golla wygra walkę o piłkę z Vrdoljakiem nie zaczyna się wracać i asekurować lewą stronę, za którą jest przecież odpowiedzialny, tylko schodzi jeszcze bardziej do środka, pozostawiając mnóstwo wolnej przestrzeni dla zawodnika Pogoni za swoimi plecami. Jak nietrudno się domyślić tam właśnie zostanie zagrana piłka. Frączczak błyskawicznie znajdzie się w polu karnym Legii, gdzie ograł Brzyskiego i zagrał piłkę (szczęśliwie) do zupełnie niepilnowanego Ławy.

Proszę zwrócić uwagę, że Wawrzyniak co prawda już zdążył wrócić pod własną bramkę, ale zamiast od razu doskoczyć do Frączczaka i pomóc Brzyskiemu zatrzymać zawodnika Pogoni, wbiega w pole karne i biernie przypatruje się jak jego kolega jest ogrywany przez gracza „Portowców”. Możemy się założyć o spore pieniądze, że gdyby lewy obrońca Legii podwoił krycie, to bramka dla gości by nie padła.

No, ale nie padłaby też, gdyby nie fatalne zachowanie Łukasika, który w ogóle nie kontrolował tego, co się dzieje za jego plecami. Defensywnemu pomocnikowi Legii nawet przez myśl nie przeszło, że za tuż za nim może być Ława, który bez żadnej opieki znalazł się na piątym metrze i wyprowadził Pogoń na prowadzenie.

***

Dobra, czas na ofensywę. Wybraliśmy dla was dwie boiskowe sytuacje, które empirycznie potwierdzają wysnute przez nas wnioski na temat ataku Legii. Na zamieszczonym poniżej screenie uwieczniony został moment tuż przed zdobyciem przez Legię drugiej bramki w starciu przeciwko Wiśle, idealnie obrazujący sposób ofensywnej gry „Wojskowych”.

Sytuacja numer jeden

Po pierwsze, u dołu ekranu widać Jakuba Koseckiego, który swoim penetrującym ruchem wbiega w przestrzeń za plecami defensorów Wisły.

Po drugie, w czarnym kółeczku wyróżniono Miro Radovicia, który zbiegając z boku do środka nie tylko stara się zapewnić Legii przewagę liczebną w tej strefie, lecz także – a może przede wszystkim – wyciąga z pozycji Gordana Bunozę, tym samym robiąc miejsce Arturowi Jędrzejczykowi.

Po trzecie, u góry ekranu widzimy właśnie ruch Jędrzejczyka, który bezlitośnie wykorzystuje przestrzeń wypracowaną dla niego przez Radovicia.

Po czwarte, w  żółtym kółeczku zauważamy Danijela Ljuboję, który szukając gry kombinacyjnej cofa się do środka boiska, tym samym wyciągając za sobą Osmana Chaveza.

I po piąte, w niebieskim kółeczku widać Wladimera Dwaliszwiliego, który korzystając ze swobody danej mu przez Jana Urbana, ustawił się na pozycji klasycznej dziewiątki.

Ruchy piłkarzy Legii zupełnie rozerwały obronę Wisły, która nie zdołała zachować linii. Bunoza pobiegł głęboko w środek boiska, Chavez został wyciągnięty przez Ljuboję, a Burliga – choć w porównaniu z wymienionymi ustawiony w miarę poprawnie – zupełnie nie kontroluje ruchu Koseckiego. Zapewne trener Urban musiał pękać z dumy, widząc efekty swojej strategii.

Teraz druga sytuacja

Widoczna powyżej akcja wyklarowała się po zagraniu długiej piłki od Wawrzyniaka do Ljuboji. Tak jak wspomniano, jeśli obrońcy Legii nie mogą przegrać futbolówki przez któregoś z holding midfielderów, momentalnie kierują górne podanie w kierunku Ljuboji/Saganowskiego, bądź do bocznych pomocników. W tej sytuacji Wawrzyniak postanowił dograć górą do serbskiego napastnika, który dzięki technice z łatwością opanował podanie lewego obrońcy. Zauważmy, że Radović (w czarnym kółku) ponownie operuje blisko środka boiska, wyciągając za sobą Bunozę, natomiast Kosecki sekundy po przyjęciu piłki przez Ljuboję rusza do penetrującego wejścia w wolną przestrzeń za obroną Wisły. Na koniec nie można pominąć pozycji Dwaliszwiliego, który tym razem miejsca szukał w lewym sektorze boiska (niebieskie kółko).

Notabene defensywa Wisły znów jest absolutnie rozbita, ale nie jej postawa jest tematem tego tekstu, więc tym razem damy obrońcom „Białej Gwiazdy” spokój.

Przynajmniej na razie.

ŁUKASZ GRABOWSKI, MATEUSZ JANIAK

fot. legia.com

Pin It