Mistrzostwo i co dalej? Odc. 1 Legia

Urban

Nie musimy być geniuszami, żeby wiedzieć, że mistrzem Polski będzie ktoś z dwójki: Legia/Lech. Nieco większe szanse na końcowy triumf ma jednak drużyna prowadzona przez Jana Urbana. Dlaczego? Bo przeciwko Lechowi został zawiązany spisek Po pierwsze ma więcej punktów, po drugie gra z Lechem u siebie, a po trzecie terminarz legionistów jest chyba odrobinę łatwiejszy.

Dlatego bardzo prawdopodobne jest, że to właśnie Legia będzie walczyła o awans do Ligi Mistrzów. I właśnie pod kątem tych rozgrywek chcielibyśmy się jej przyjrzeć i odpowiedzieć na pytanie, czy Legia rzeczywiście jest taka mocna?

* * *

W polskiej lidze możesz być mistrzem nad mistrzami, ale to wcale nie znaczy, że ktokolwiek w Europie powinien się ciebie bać. Problem polega na tym, że Legia nie jest nawet jakoś znacząco lepsza od pozostałych zespołów grających w naszej ekstraklasie. Od reszty stawki nie oddziela jej przepaść, a raczej mały dół, który, przy dobrych wiatrach, jest w stanie przeskoczyć każdy zespół. Czy podczas ostatniego meczu z Ruchem, który zajmuje obecnie trzynastą lokatę, widać było jakąś ogromną różnicę w grze obu zespołów? Albo spotkanie z Wisłą. Albo z Podbeskidziem. Albo z Polonią. Właściwie legioniści nie zagrali na wiosnę żadnego meczu, w którym przez 90 minut byliby drużyną o klasę lepszą od rywala. A chyba możemy wymagać od lidera ekstraklasy, że tych teoretycznie słabszych będzie ogrywał bez większego wysiłku. Zamiast tego mamy opowieści, że wszyscy się na Legię spinają, a tak w ogóle, to poziom się wyrównał i każdy może wygrać z każdym. Efekt jest taki, że, póki co, Legia bardziej punkty ciuła niż zdobywa.

To, w kontekście ewentualnej walki o Champions League, nie wróży nic dobrego.

Jan Urban, jak na ekstraklasowe warunki, dysponuje dość wyrównaną i szeroką kadrą, która daje mu spory komfort pracy. Ale komfort bardzo złudny, bo tylko ligowy, a przy Łazienkowskiej nikt nie ukrywa, że zdobycie mistrzostwa, to tylko krok w stronę europejskich pucharów i wielkich pieniędzy. A jak pieniądze, to Liga Mistrzów. Oczywiście prezes Leśnodorski opowiada w mediach, że jeśli nie uda się wygrać T-Mobile Ekstraklasy w tym roku, to nic się nie stanie, że trzeba będzie dać piłkarzom czas, że ma do nich zaufanie itd. Bzdura. Ciśnienie w Warszawie na mistrzostwo jest ogromne. Raz, że kibice nie wybaczyliby drugiej zmarnowanej szansy z rzędu, a dwa, każdy w stolicy marzy o LM. Tyle tylko, że z tymi piłkarzami, to raczej za wysokie progi.

Oglądając ostatnie występy Legii trudno nam znaleźć formację, do której nie można by się przyczepić. No, może oszczędzilibyśmy bramkarza, bo Dusan Kuciak spisuje się między słupkami bardzo dobrze. Problem w tym, że jego przy Łazienkowskiej po sezonie może już nie być.

W obronie najpewniejszym punktem jest Artur Jędrzejczyk, ale jego przyszłość w Legii też jest niepewna. Na miejscu Leśnodorskiego zrobilibyśmy wszystko, żeby go zatrzymać, bo w innym przypadku Urbanowi posypie się cały środek obrony. Drugim w hierarchii defensorem jest… Bartosz Bereszyński, który radzi sobie na prawej stronie bardzo dobrze i jest jednym z najlepszych na swojej pozycji w lidze. Pytanie tylko, czy były zawodnik Lecha poradzi sobie z presją w meczach o większą, niż ligowa, stawkę.

Gorzej jest po drugiej stronie boiska. Jakub Wawrzyniak, to nie jest wymarzony lewy obrońca. Po pierwsze jest wolny. To co zrobił z nim ostatnio Sarki, to był gwałt. Ten facet wyprzedzał Wawrzyniaka biegnąc na 80% swoich możliwości, a przecież w LM grają i szybsi i lepsi niż piłkarz Wisły. Jak ktoś chce bronić legionisty, to polecamy obejrzeć powtórkę bramki Sikorskiego na 1:2 z ostatniego meczu Wisła – Legia. Nie dość, że Wawrzyniak odstawał szybkościowo, to jeszcze zostawił Sarkiemu tyle miejsca do dośrodkowania, że chyba nawet Bonin by dobrze zacentrował.

O tyle mu zostawił:

Sporo prawda?

Chyba najlepiej wypada linia pomocy. Radović, Furman, Łukasik, Kosecki – te cztery nazwiska gwarantują pewien poziom, chociaż – podobnie jak w przypadku Bereszyńskiego – pojawia się pytanie, czy młodzi wytrzymają presję. Największe doświadczenie na międzynarodowej arenie ma Kosecki, ale ogromnym nadużyciem byłoby stwierdzenie, że jest on na tym poziomie ograny. O ile jeszcze na jego pozycji ewentualna słabsza dyspozycja może być jakoś zakamuflowana, to w przypadku defensywnych pomocników, czyli Łukasika i Furmana, każda strata piłki może być opłakana w skutkach. Przydałby się chyba Legii jeden doświadczony grajek, który mógłby podpowiadać młodym. Oczywiście w kadrze jest Vrdoljak, ale po pierwsze nie gra tak dobrze jak na początku swojej przygody z warszawskim klubem, a po drugie też nie podpisał jeszcze nowej umowy.

Na deser zostaje nam linia ataku, którą możemy opisać jednym słowem – bryndza. Ljuboja nie dość, że człapie niemiłosiernie, to jeszcze gwiazdorzy. Owszem, zdajemy sobie sprawę z tego, że Serb, to klasowy piłkarz, ale nie możemy oprzeć się wrażeniu, że jego czas przy Ł3 dobiega końca. Z kolei Marek Saganowski, mimo całej sympatii dla jego osoby, nie reprezentuje już poziomu, który dawałby gwarancję dobrych występów w LM. Zostaje więc Dwaliszwili, który, na ten moment, urósł do rangi numero uno w talii napastników Jana Urbana. Tyle tylko, że Gruzin jak do tej pory strzelił w ekstraklasie tylko 10 bramek. To nie jest dorobek, który zwala z nóg.

Jak widać troszkę tych słabych punktów w Legii jest. Prezes Bogusław Leśnodorski do spółki z Janem Urbanem będą musieli się mocno napracować, żeby załatać wszystkie dziury przed eliminacjami do Ligi Mistrzów. Bo tam poziom jest znacznie wyższy i nikt się Legii bał nie będzie.

* * *

W drugim odcinku: Mistrzostwo i co dalej, zajmiemy się Lechem Poznań. A po 23. kolejce przygotujemy dla Was analizę gry obu zespołów.

Po tej kolejce przygotujemy dla Was analizę gry Legii i Lecha.

fot. legia.com

Pin It

  • http://www.facebook.com/szymon.igoronco Szymon Igoronco

    Nie pomyliliście Koseckich? Jakież to międzynarodowe doświadczenie ma Jakub i na czym polega jego przewaga w tej materii nad Łukasikiem? Kiedyś mój kumpel w środku zimy przyszedł do nas i narzekając na gołoledź powiedział: „w tym roku wyj***em się już trzy razy, w tym raz mój stary”. Ale pomijając ten osobliwy przypadek, dokonania ojca i syna nie sumują się na koncie jednego z nich, tak myślę :)

  • Zajączek

    A po czwarte: Za mało rozumu, a za dużo sugerowania się Weszło.

  • Mati4521

    Wszystko pięknie, ale myślałem, że ta strona jest dla ludzi, którzy o piłce coś wiedzą, niewiele, ale wystarczająco by móc każdy z osobna ocenić na jakim poziomie grają piłkarze – w tym przypadku Legii. Dlatego tekstu za bardzo komentować to się nie da bo nikt nie zaprzeczy,a potwierdzać to mogą ptaszki z rana. Jedynie wszedłbym w polemiką co do fragmentu na temat środkowych pomocników, a raczej całej linii pomocy, niestety po prostu mi się nie chcę dyskutować z kimś kto (takie odnoszę wrażenie) napisał tekst bo napisał nic nowego, byle nazwisko widniało, gadanie od rzeczy nic więcej.

    Co nie zmienia faktu, że czekam na wyczerpującą analizę być może wzbogaconą o materiały video, pożyjemy zobaczymy.

  • bagi

    Legia ma przed sobą łatwiejszych rywali niż Lech? Sumując obecne pozycje w tabeli przeciwników z którymi zagra Legia, wychodzi mi 50. Sumując przeciwników Lecha, wychodzi mi 63. Nie wliczyłem w to meczu Legia-Lech. Z tych liczb wynika, że to Lech ma łatwiejszych rywali przed sobą.