Lech zrobił prawie wszystko, aby dać sobie szansę na dalszą walkę o majstra. Prawie robi jednak kolosalną różnicę, dlatego też nie tylko trzy punkty zapisuje sobie Legia, ale jest też bliziutko głównego celu, czyli mistrzostwa Polski. Wystarczy tylko zdobyć trzy oczka w trzech kolejnych meczach. Bohaterem hitu Ivica Vrdoljak, antybohaterem Mateusz Możdżeń.
***
Legia Warszawa – Lech Poznań 1:0
Vrdoljak 86′ (k)
Najkrócej można byłoby napisać, że Legia lepsza w pierwszej połowie, Lech w drugiej. Przed tym spotkaniem wszyscy zapewniali, że obie ekipy dzieli niewiele, dlatego też niuanse zadecydują o tym, kto wygra. No i dokładnie tak też było! Spotkanie stało na bardzo średnim poziomie. Jak na polską ligę całkiem niezłe, ale i tak niczego porywającego nie widzieliśmy. Oprawa, atmosfera, kibice zrobili więcej, aby stworzyć widowisko, aniżeli sami piłkarze, którzy przez większość czasu usiłowali celnie podać piłkę więcej niż dwa, trzy razy z rzędu. W końcowym kwadransie presja z nich trochę zeszła i mogliśmy zobaczyć kawałek dobrego futbolu. Jak na tak zapowiadane starcie trochę mało.
Tak relacjonowaliśmy mecz NA ŻYWO
Poziom niemalże równy. Remis, tak po 1:1, byłby chyba wynikiem najbardziej sprawiedliwym. Nic z tych rzeczy. Jeżeli ma się w drużynie osobę o nie do końca rozwiniętym intelekcie (nie tylko piłkarskim) mistrzem zostać nie można. Byłaby to profanacja piłki na najwyższym, ekstraklasowym poziomie. Nie przesądzamy możliwości umysłowych Mateusza Możdżenia, bo to nie nasza rola, ale dzisiaj zachował się najgorzej, jak tylko mógł. Żal nam, tak po ludzku, Mariusza Rumaka, przeciw któremu sprzysięgło się wszystko, co tylko możliwe. Na konferencji przedmeczowej przekonywał, że nieobecność na szlagierowym meczu kapelana Lecha, księdza Jacka nie wpłynie destrukcyjnie na jego drużynę. Strasznie się pomylił. Niebiosa ewidentnie nie pomagały jego podopiecznym, a Możdżeniowi to w tej sytuacji Bóg odebrał chyba rozum.
Legia mistrzem. Czy zasłużenie? Pewnie tak, bo dawno nie było sytuacji, w której dwa zespoły walczyłyby o tytuł prezentując całkiem dobrą piłkę. Dziś ciut lepsza była Legia, ale tak naprawdę nieważne, kto zdobyłby mistrza, to i tak poziom w pucharach byłby podobny. Zarówno warszawianie, jak i poznaniacy wciąż są na dość przeciętnym europejskim poziomie i tak naprawdę nie wierzymy w ich sukces na scenie międzynarodowej. Trochę pracy ich jeszcze jednak czeka. Ale ważne, że to wszystko idzie w dobrym kierunku. Oby tak dalej!
ks