Gdy podczas niedzielnego spotkania w Gdańsku pomiędzy Lechią a Śląskiem arbiter, Tomasz Radkiewicz, zarządził symboliczną minutę ciszy na cześć zmarłego Tadeusza Mazowieckiego, z trybun mogliśmy usłyszeć: „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści”, a zaraz potem „”Precz z komuną”. Ciekawe ilu z tam obecnych miało choćby świadomość kogo obrażają i co tak naprawdę krzyczą…
Zgodzę się i podpiszę pod słowami Krzysztofa Stanowskiego, który w sposób ostry i zdecydowany wytknął stadionowym krzykaczom ich pseudo odwagę. Chować się za szalikiem i wznosić obraźliwe hasła z tłumu to rzeczywiście niebywała męskość i odwaga. Doprawdy, prawdziwa walka z komuną, niczym protestujący w latach osiemdziesiątych. Zdecydowanie łatwiej niż pokrzyczeć na stadionie, jest przecież wziąć na siebie odpowiedzialność za losy kraju, zostać premierem odradzającego się państwa i budować tam, gdzie inni się bali, mówić wtedy, kiedy inni nie mieli odwagi. Gdy nie każdy mógł wyrazić swoje zdanie, i podobnie jak niedzielni krzykacze – nie ponosić za to konsekwencji.
Chciałbym wierzyć, że większość tej rozwrzeszczanej bandy zna życiorys Tadeusza Mazowieckiego lepiej niż modowi blogerzy sukienki duetu Schleswig-Holstein i że po prostu krzyczy coś, co jest zbieżne z jej głupszymi lub mądrzejszymi poglądami (moim zdaniem – skrajnie głupimi). Niestety, intuicja mi podpowiada, że większość krzyczała jedynie to, co akurat krzyczeć nakazano. Bezrefleksyjnie, chociaż minuta ciszy to właśnie moment na refleksję. Aż chciałoby się wysłać tam jakiegoś zmyślnego reportera, który przepytałby co niektórych: – Czy wiesz kim był Tadeusz Mazowiecki? Oj, płonęłyby trybuny nie od rac, ale ze wstydu.
Krzysztof Stanowski na temat zachowania kibiców Lechii
Ciekaw jestem też ilu z „bohaterów” niedzielnego zdarzenia ma w ogóle pojęcie kim był Tadeusz Mazowiecki i co zrobił dla Polski. Następnym razem zanim wybierzecie się na stadion i potulnie, jak baranki, zakrzykniecie to co Wam każą, mając przeświadczenie o swoim bohaterskim patriotyzmie, może warto zabrać ze sobą z domu choćby minimalną porcję wiedzy historycznej, albo choć odrobinę własnego zdania? Może wtedy choć jeden z Was odważy się wyjść przed szereg? Powiedzieć nie, gdy wszyscy dookoła mówią tak. Tak jak robił to Tadeusz Mazowiecki, na którego Wy umiecie co najwyżej buczeć i kląć. I to w najbardziej żenujący sposób i w najgorszym z możliwych momentów – tuż po jego śmierci. Wtedy, kiedy już wiecie, że nie odpowie.
Zresztą, i tak by nie odpowiedział. Wiedział, że w życiu nie trzeba być twardym.
Zawsze trzeba być mądrym.
To już nie pierwszy raz, kiedy prawiący o rycerskich zasadach i patriotycznych wartościach kibice, nie potrafią uszanować minuty ciszy. Zaledwie kilka miesięcy temu podczas spotkania Cracovia – GKS Katowice w trakcie minuty ciszy poświęconej dla zmarłych fanatyków Lechii, którzy zginęli w wypadku – kibice „Pasów” głośno ubliżali gdańskiemu klubowi. Wtedy w środowisku kibiców Lechii panowało, zresztą słusznie, oburzenie…
We wrześniu ubiegłego roku kibice Lecha Poznań, podczas spotkania z Wisłą, nie potrafili uszanować minuty ciszy poświęconej Włodzimierzowi Smolarkowi. Uczestnicy meczu rozgrywanego w Krakowie uczcili jego pamięć minutą ciszy, ale fani zasiadający w sektorach Kolejorza jej nie uszanowali. Później jednak, spotkały ich za to gwizdy ze strony milczących w czasie minuty ciszy krakowian.
Do najbardziej żenującego zachowania doszło w 2009 roku, gdy po śmierci Jana Wejcherta, kiedy w trakcie minuty ciszy, część ze zgromadzonych na Łazienkowskiej kibiców zaczęła skandować: „Jeszcze jeden, jeszcze jeden!” – odnosząc się do drugiego z właścicieli koncernu ITI, Mariusza Waltera.
Wracając do minuty ciszy i śmierci Tadeusza Mazowieckiego, dodajmy, że podczas ligowego weekendu na większości ze stadionów uszanowano pamięć zmarłego. Z jednej strony, szkoda, że jak zwykle nie obyło się bez haniebnego czynu, który później rzutuje, często krzywdząco, na całe środowisko. Z drugiej, najsmutniejsze jest chyba to, że w Polsce ludzie są w stanie zniszczyć każdy, nawet największy, autorytet. W tym wypadku, ludzie uczący innych szacunku do barw i tradycji.
Szkoda, bo nigdy nie zrozumieją, że to właśnie Tadeusz Mazowiecki taką barwą był. Polską barwą narodową.
JAKUB FILA
fot. se.pl
fot. www.rfi.fr