Historia Michaela Ballacka pokazuje, jak jedn o wydarzenie może całkowicie odmienić nasze życie. W jego przypadku jest to wręcz tragedia. Bo legenda niemieckiej piłki odeszła, jakby po cichu, kompletnie niezauważona. Przed odejściem na piłkars ką emeryturę jeszcze kilka szmatławców zdążyło go obsmarować. To był smutny koniec.
Newsy, wywiady, reportaże, felietony – tylko na FootBarze! - POLUB nas i bądź z nami na Facebooku!
Skreślony w reprezentacji Niemiec i w Chelsea, później rezerwowy w Bayerze Leverkusen, w którym na początku swojej kariery był wielką gwiazdą. Opuściła go żona, potem zamiast reklamodawców, interesowały się nim tylko gazety plotkarskie. Przez zaledwie 15 miesięcy Michael Ballack stracił wszystko. Jedyne, co mu zostało, to kilka zdjęć z lat świetności, kilka krążków z wielkich imprez. Jednak piłkarz żyje przede wszystkim teraźniejszością, a ta rysowała się w ciemnych kolorach. W 2012 roku pożegnał się z Bayerem, który odliczał dni do końca kontraktu – dziś Ballack w piłkę już nie gra. Ktoś powie – nic dziwnego, taka jest kolej rzeczy. To prawda. Ale wyobraźmy sobie, że za 10 lat Lewandowski na boisku tylko się kompromituje, omija go mundial w Katarze, odchodzi jako człowiek przegrany i targany przez skandale. Niewątpliwie byłoby w tym coś przykrego.
Wygląda na to, że Ballack w trakcie swojej kariery nie zaskarbił sobie sympatii środowiska. Mało kto wypowiada się o nim pozytywnie – tak jak na to zasługuje. Większość zachowuje obojętność, inni w dwóch zdaniach powiedzą, że szkoda. Kto by się przejmował byłym piłkarzem, skoro w Niemczech jest co najmniej 10 piłkarzy, którzy w przyszłości mogą być równie dobrzy, co Ballack, a może i nawet lepsi. Cios w upadającą legendę wymierzali nawet ci, po których piłkarz by się tego najmniej spodziewał.
Jego zatrudnienie to była pomyłka. Teraz musimy zachować się profesjonalnie i poczekać aż będziemy się mogli rozstać.
Rudi Völler – dyrektor sportowy Bayeru Leverkusen
„Misza” – już wiedział, że do końca kariery będzie siedział na ławce. Do piłki nie wrócił, bo przecież gra w 2.Bundeslidze nie miałaby najmniejszego sensu.
TUTAJ czytaj o wielkim upadku innego gwiazdora z Bundesligi!
Cały szereg negatywnych zdarzeń rozpoczął się 15 maja 2010 roku podczas meczu finałowego o Puchar Anglii. Wtedy Kevin Prince Boateng – ówczesny piłkarz Portsmouth, sfaulował Ballacka tak nieszczęśliwie, że reprezentant Niemiec był praktycznie wyłączony z gry na bardzo długi czas, a mundial w RPA zbliżał się wielkimi krokami. Piłkarskie Niemcy żyły tym tematem. Zastanawiano się, czy młoda kadra poradzi sobie bez kogoś tak doświadczonego jak Ballack. Trener Joachim Löw uspokajał. Na mundial powołał najbardziej utalentowanych Niemców z Bundesligi – Müllera, Özila czy Kroosa. Reprezentacja Niemiec zrobiła furorę, zdobywając brąz, choć styl był na tyle imponujący, że media dosłownie rozpływały się nad ich grą. Ballack widział sukcesy swoich kolegów w telewizji, a przecież on miał tam być głównym dowódcą. Po powrocie z afrykańskiego mundialu Löw odbył rozmowę, w której dał do zrozumienia byłemu liderowi, że w jego drużynie nie ma już dla niego miejsca. Szkoleniowiec chciał zrobić ukłon w stronę Ballacka i powołać go do kadry na mecz z Brazylią w Stuttgarcie, ale on odebrał to jako akt litości i odmówił, nie mogąc pogodzić się z bolesną prawdą.
Między nim, a selekcjonerem narodził się pewnego rodzaju konflikt. Ballack zły na cały świat zaczął regularnie, publicznie krytykować Löwa, na co ten nie miał zamiaru wcale odpowiadać. Środowisko jednostronne opowiedziało się za szkoleniowcem, który prowadził kadrę narodową do sukcesów. Z czasem kwestie piłkarskie zeszły na dalszy plan, bo Christian Lell, obecnie piłkarz Levante, oskarżył Ballacka o romans z jego żoną. Simone Ballack dowiadując się o tym, przeprowadziła się do innego miasta z trójką dzieci. Od tej pory są w separacji.
Koleje losu ułożyły się tak, a nie inaczej. Podobnych historii możemy przytoczyć jeszcze kilka, co nie zmienia faktu, że Michael Ballack na taki los nie zasłużył. W Niemczech piłkarze mają o tyle ciężko, że trzeba mieć masę umiejętności i furę szczęścia, aby zapisać się w pamięci kibiców na długie lata. Kto teraz za nim tęskni, skoro na boisku są Reus, Götze czy Schürrle?