Giuseppe Meazza – legenda włoskiego futbolu, jeden z najskuteczniejszych piłkarzy w historii piłki nożnej. Posiadał wielki talent, na boisku był królem, dla Włochów idolem. Umiejętnościami porównywany do Pelego. Styl życia miał jednak swój, oryginalny.
Od dziecka kochał futbol, ale jego matka nie widziała w sporcie przyszłości. Zabierała mu buty i chciała, by Giuseppe pomagał w rodzinnym biznesie – przy straganie z owocami. „Peppe” nauczył się więc grać na boso. Dopiero gdy miał 12 lat matka pozwoliła mu grać w piłkę.
Giuseppe Meazza trafił na trudne czasy. Urodził się w 1910 roku. Kilka lat później rozpoczęła się I wojna światowa na której zginął jego ojciec. Podczas II wojny Giuseppe był już światową gwiazdą.
Co ciekawe młody Meazza podziwiał AC Milan, ale „Rossoneri” nie przyjęli go do drużyny. Uznali, że jest zbyt chudy i że się nie nadaje. Przyjął go Inter po tym jak scout „Nerazzurrich” przypadkowo zobaczył młodego Giuseppe żonglującego szmacianą piłką na ulicach Mediolanu. Na początku „Peppe” grał jako obrońca. Dopiero w Interze trener młodzieży przekwalifikował GM na napastnika.
„Teraz bierzemy nawet piłkarzy z przedszkola”
Takie słowa krzyczał Leopoldo Conti, piłkarz Interu, gdy poznał nowego kolegę z drużyny. Kiedy Giuseppe trafił do pierwszego zespołu „Nerazzurrich” miał zaledwie 17 lat. Od wtedy zaczęto go nazywać „Balila” – pseudonim zaczerpnięty od Opera Nazionale Balila – organizacji młodzieżowej, która funkcjonowała wówczas we Włoszech i skupiała chłopców w wieku od 8 do 14 lat. Już wtedy Meazza prezentował wysoki poziom. W debiucie w ramach Coppa Volta strzelił dwa gole drużynie Dominate. W drugim sezonie swojej kariery został królem strzelców Serie A. W 1929 roku w meczu z Venezią „Peppe” strzelił 6 goli co do dziś jest absolutnym rekordem liczby bramek zdobytych przez jednego zawodnika w jednym spotkaniu.
Piłkarz kompletny, który wyprzedził epokę. Giuseppe był przede wszystkim bardzo bramkostrzelny. Tylko w barwach Interu strzelił 241 bramek w 348 występach, które do dziś są niepobitym rekordem w mediolańskiej drużynie. Dla reprezentacji trafiał 33 razy w 53 spotkaniach co teraz, po 74 latach stanowi drugi wynik w historii włoskiego futbolu!
„Gol alla Meazza” – tak mówili włoscy fani na firmową akcję Giuseppe. Był to rajd przez pół boiska podczas którego ‚Peppe’ wymijał rywali jak tyczki, a na końcu również bramkarza. Świetnie „kręcił” rywalami. Choć nie był wysoki bardzo dobrze grał w powietrzu. Bez problemu operował piłką obiema nogami.
„Widziałem Pele. Meazza ma bardziej elegancki styl gry”
Tak o legendzie włoskiego futbolu mówił swego czasu słynny włoski intelektualista Luigi Veronelli. Był on pod wrażeniem stylu gry Meazzy, a także pod wrażeniem uroku jego bramek.
„On nie chciał słuchać o taktyce. Był prostą osobą, która stawała się królem kiedy znajdywała się w polu karnym. Peppino miał możliwości techniczne porównywalne do Pele” – to z kolei słowa Bruno Acari IV, który grał z Meazzą w Milanie.
Do historii przeszedł podwójny zakład Giampiero Combiego z Giuseppe Meazzą. W 1933 roku przy okazji meczu Juventusu i Interu bramkarz Turyńczyków, Combi stwierdził, że Meazza nie zdoła powtórzyć incydentu z treningu reprezentacji, gdy ten przewrotką pokonał Giampiero. Po drugie Combi był przekonany, że „Peppe” nie zdoła w swoim stylu go okiwać i zwyczajnym, lekceważącym pchnięciem piłki umieścić ją w pustej bramce.
Giuseppe najpierw strzelił piękną bramkę z przewrotki, a później z „przyklejoną do nogi” piłką przedryblował obrońców i w swoim rozpoznawalnym stylu ośmieszył bramkarza Juve. Giampiero szybko wstał i zdumiony pogratulował Giuseppe.
„Był świetny, nie do pobicia. Nawet wtedy, gdy znajdował się w strasznym kryzysie spowodowanym wzmożoną aktywnością seksualną i jego pasją do gry” – tak o legendzie „Nerazzurrich” mówił Peppino Prisco, wielki fanatyk Interu.
Nie graj jeśli balowałeś całą noc. Chyba, że nazywasz się Giuseppe Meazza
Picie alkoholu i odwiedzanie burdeli – szczególnie w nocy przed meczem – to były dwie największe wady, słabości Giuseppe. Oczywiście były one podstawą do kolejnych niesamowitych historii.
„Na szczęście mieszkałem blisko stadionu i udało mi się tam szybko dostać. Moi koledzy z drużyny i trener patrzyli na mnie z dezaprobatą. Do pierwszego gwizdka sędziego pozostało zaledwie pięć minut, więc szybko się przebrałem i dołączyłem do zespołu na boisku. Trener krzyczał, że porozmawiamy sobie po meczu. Na szczęście strzeliłem hat-tricka i nikt nie powiedział ani słowa” – tak o jednej z wielu historii opowiadał sam Meazza.
W 1937 roku, w meczu z Juventusem GM był świetny. Strzelił dwie bramki, Inter wygrał 2:1, a „Peppe” został wybrany zawodnikiem meczu. Wszystko to pomimo iż całą poprzednią noc intensywnie balował. Zresztą, gdyby nie dwaj pracownicy Interu, którzy poszli szukać Peppino ten prawdopodobnie nie stawiłby się na meczu z Juve. Jeden z trenerów i masażysta znaleźli chrapiącego Meazzę w łóżku w jego mieszkaniu. W drodze na stadion Giuseppe dumnie opowiadał o nocnych przygodach, o tym, że „czuł się wtedy jak lew”. Na boisku zaś zrobił swoje.
Wizytówka Italii
Jako pierwszy piłkarz w historii miał prywatnego sponsora. Jako jedyny mógł palić papierosy w drużynie narodowej Italii. Wraz z nią został dwukrotnie mistrzem świata. Najpierw w ’34 roku gdy reprezentacja Włoch została pierwszym piłkarskim mistrzem świata z Europy. Na turnieju rozgrywanym u siebie Italia była bezkonkurencyjna. Wygrała wszystkie spotkania, a Giuseppe Meazza został wybrany najlepszym piłkarzem turnieju.
Cztery lata później z „Peppe” jako kapitanem, Włosi obronili trofeum we Francji.
„Być może puściłem cztery gole, ale przynajmniej uratowałem ich życie” – mówił po przegranym finale bramkarz reprezentacji Węgier.
Jak się bowiem okazała w przeddzień finału piłkarze reprezentacji Italii mieli dostać telegram od Benito Mussoliniego, który brzmiał: „Wygraj lub zgiń”.
Na tym mundialu Giuseppe strzelił tylko jednego gola – w meczu z Brazylią. Meazza zdobył go z rzutu karnego co w tym właśnie przypadku nie było łatwym zadaniem. Spodenki napastnika Italii się rozerwały i ten trzymając je lewą ręką wykonywał jedenastkę. Końcem końców „Peppe” pokonał bramkarza „Canarinhos”.
W 1939 roku Meazza zagrał ostatni mecz w barwach reprezentacji Italii, rok później odszedł z Interu. W czasach II wojny światowej grał dla Milanu, Juventusu i Varese, później zaliczył jeszcze epizod w Atalancie. W żadnym z tych klubów nie osiągał jednak sukcesów, choć w barwach Milanu zdołał strzelić bramkę Interowi w ramach spotkania derbowego. Nie było mu z tym łatwo, już przed meczem „Peppino” płakał w szatni czekając na początek spotkania.
W 1946 roku Meazza powrócił do drużyny „Nerazzurrich” i po sezonie gry dla Interu zakończył karierę. Karierę wybitną okraszoną sukcesami. Giuseppe dwukrotnie był mistrzem świata, z Interem wygrał trzy mistrzostwa kraju. W 1930, 1938 i 1940 roku. W ’39 zdobył ponadto Puchar Włoch. Trzykrotnie zdobywał koronę króla strzelców Serie A.
Po zawieszeniu butów na kołku „Peppe” próbował swoich sił w trenerce. Prowadził Atalantę, Inter, Pro Patrię, a nawet reprezentacje Italii. Jako jeden z pierwszych Włochów trenował zagraniczny klub – Beşiktaş. W trenerskiej karierze Giuseppe nie osiągał jednak sukcesów. Lepiej radził sobie w roli trenera młodzieży w Interze. To właśnie Giuseppe Meazza przekonał Sandro Mazzolę do podpisania kontraktu z drużyną „Nerazzurrich”.
Giuseppe Meazza zmarł w 1979 roku, w wieku 69 lat. Kilka miesięcy po jego śmierci Inter wyszedł z inicjatywą nazwania stadionu jego imieniem. Stadio Giuseppe Meazza…
DOMINIK POPEK
Pingback: Villanova, Rossel i pucharowicze | Pod Pressingiem