Dzisiejszy mecz z Irlandią to drugi występ Adama Nawałki w roli selekcjonera kadry Polski. Tym razem słynnego już bezrękawnika nie było, ale poszukiwania najlepszych, którzy będą mieli zaszczyt reprezentować nasz kraj w eliminacjach do EURO 2016 trwają nieustannie. Spotkanie w Poznaniu zakończyło się bezbramkowym remisem, a nam pozostaje tylko liczyć na cud, bo szans na wygrywanie bez pomocy sił wyższych nie widać.
Oglądanie meczów polskiej reprezentacji to jak pochłanianie ogromnych ilości słodyczy. Doskonale wiesz, że zaszkodzi to Twojemu zdrowiu, ale nie możesz przestać i coraz bardziej się zatracasz. Mówisz, że to ostatni raz tylko po to, by zagłuszyć zdrowy rozsądek, ale w głębi duszy dobrze wiesz, że następnym razem znów usiądziesz przed telewizorem lub na stadionie i będziesz liczył na zwycięstwo Orłów.
Jednak nadzieja matką głupich. 60. występ Roberta Lewandowskiego z orzełkiem na piersi i wprowadzenie go do Klubu Wybitnego Reprezentanta, mogło spowodować, że kibice uwierzą bardziej niż zwykle. Ale mecz był równie wybitny, jak Lewandowski w reprezentacji.
Polacy chcieli wygrać, ale jak zwykle mało im wychodziło. Najlepszym podsumowaniem meczu będzie zderzenie Mączyńskiego z Ćwielongiem, które zmusiło Nawałkę do zmiany tego pierwszego.
Tak. Zawodnicy sami się eliminują. I to na oczach 31 tysięcy kibiców na stadionie i milionów przed telewizorami…
Nie potrafimy zdominować, bądź co bądź, słabego przeciwnika na własnym terenie, a marzymy o szczycie futbolowego świata.
Chaotyczne podania na własnej połowie, brak planu na rozegranie akcji ofensywnych, problem z dostarczeniem piłki do dobrze uciekającego spod krycia Błaszczykowskiego, który dzisiaj operował w środku pola. I wreszcie wpuszczenie na murawę Pazdana (na dodatek od pierwszej minuty), który 90% piłek wykopywał byle dalej, na oślep.
Jeśli tak wyglądać ma gra pierwszej reprezentacji, to może lepiej pomyślmy nad posłaniem do boju młodych wilków z kadry U-21. Przynajmniej waleczności na boisku by nie zabrakło…
KUBA CZYŻYCKI