To był sezon Celticu. Sezon najlepszy, najpiękniejszy. Sezon, w którym marzenia kibiców The Bhoys ziściły się jedno po drugim. Tytuł Mistrza Szkocji, Puchar Szkocji, Puchar Ligi, Puchar Glasgow. I te najważniejsze trofeum – Puchar Europy Mistrzów Klubowych (obecnie puchar Ligi Mistrzów). Pierwsza brytyjska drużyna, która tego dokonała. Nie Liverpool, Leeds czy Manchester United, tylko Celtic.
Szanowni Czytelnicy, mówiąc Szkocja , każdy fan piłki nożnej myśli Celtic i Rangers . Nie chcę ujmować pozostałym klubom, które z typową dla Szkotów zaciętością walczą rokrocznie o prym najlepszej drużyny w kraju, ale historia nie kłamie. Sumując ich wszystkie tytuły mistrza Szkocji, otrzymujemy liczbę 20 (zdobyte łącznie przez 8 drużyn). Nie daje to nawet połowy tego, co wywalczyli z osobna The Bhoy s i The Gers (odpowiednio 44 i 54). Oba kluby posiadają piękną i barwną historię i co równie ważne tradycje i ich ciągłość. Bo czymże byłyby bez tych rzeczy? Czym byłaby Wielka Brytania bez swojego monarchy? Albo Wimbledon bez rygorystycznych białych strojów i innych tradycji z tym turniejem związanych? A bój o mistrzostwo Szkocji bez Old Firm ? Choć tego ostatniego możemy być obecnie akurat świadkami (degradacja Rangersów), zapewniam, że taki stan rzeczy potrwa tylko do połowy roku 2015. The Gers powrócą na szkockie salony, a The Bhoys ich potrzebują. Szkocja ich potrzebuje.
Ale do rzeczy. Moim zadaniem na dzisiaj jest przybliżyć Państwu Celtic z lat jego świetności, a w szczególności sezon 1966/67, który był jedynym takim, gdzie The Bhoys wygrali wszystko, co mogli wygrać.
Dyrygent zielono-białej orkiestry – John Jock Stein
Każda orkiestra ma swojego dyrygenta. Tej zielono-białej z Glasgow był nieżyjący już John Jock Stein (1922-1985). Pierwszy protestancki menedżer klubu założonego przez katolickich Irlandczyków. W tamtym czasie nie brzmiało to dobrze, mimo iż Jock grał w latach 1951-1957 w Celticu, a przez kolejne trzy trenował tam zespoły juniorskie i rezerwy. Jednak jak pokazały następne lata, był to właściwy człowiek na właściwym miejscu, który w historii The Bhoys zapisał się złotymi zgłoskami już na zawsze.
celticminded.com
Na dobre potęgę Celticu zaczął budować dopiero w 1965 roku, kiedy to 9 marca został zatrudniony na stanowisku trenera pierwszej drużyny, po czteroletnim angażu w drużynie Dunfermline Athletic i rocznym w Hibernian. W momencie przyjścia na Celtic Park, z klubu gotowi byli odejść czołowi piłkarze, których irytował fakt, że od 8 lat nie zdobyli z klubem żadnego pucharu, a ostatni tytuł Mistrza Szkocji wygrali w 1954 roku. Nowemu trenerowi udało się zatrzymać wszystkich przy sobie i już w klika tygodni później przyszedł długo wyczekiwany Puchar Szkocji, gdzie w finale Celtic pokonał Dunfermline 3:2.
Kolejny sezon, 1965/66, przyniósł pierwszy od ponad dekady tytuł mistrzowski oraz Puchar Ligi, a w Pucharze Zdobywców Pucharów Celtowie ulegli dopiero w półfinale Liverpoolowi. Jak okazało się rok później, ten sezon był zaledwie przebieżką The Bhoys przed prawdziwym sukcesem.
Droga do Lizbony
Wyobraźcie sobie Państwo taką sytuację. Zaczyna się sezon 2014/15 w polskiej Ekstraklasie i kibicujecie, dajmy na to, drużynie FootBar FC, która w zeszłym sezonie zdobyła tytuł mistrzowski. Niby wyczyn średniej wagi jak na europejskie warunki, ale przynajmniej jest prawo do gry w Lidze Mistrzów. Sezon się kręci, a FootBar FC ogrywa kolejne cebulaki w lidze i nawet awansował do fazy grupowej LM. Świetny wynik! Po tylu latach posuchy w końcu polska drużyna na europejskich salonach! Szczyt marzeń! Mało tego, jeszcze śnieg dobrze w grudniu nie spadł, a ekipa, której kibicujemy, wychodzi z fazy grupowej LM. Tak, to się dzieje! I my jesteśmy tego świadkami! Mija zima, po niej kolejne miesiące wiosny, a FootBar FC ciągle wygrywa. W lidze, w Pucharze Polski i w Lidze Mistrzów. Gdzieś w maju wiadomo już, że tytuł mistrza kraju obroniony, puchar krajowy zdobyty i został tylko finał najbardziej prestiżowych piłkarskich rozgrywek klubowych, w których nasz zespół gra przeciwko piłkarskiemu gigantowi – Barcelonie. 90 minut pełnych przekleństw, opustoszałych polskich ulic i jest! Tytuł, o którym marzą tysiące drużyn w Europie zdobył NASZ klub! A tym samym zdobyliśmy go my!
Piękne, prawda? Jeżeli choć trochę wczuli się Państwo w klimat, to śpieszę z dodatkową informacją — kibice Celtów cieszyli się niezliczoną ilość razy bardziej niż Wy. Bo oni naprawdę coś podobnego przeżyli! Ale po kolei…
11v11.com
John Stein osiągnął z pozoru niemożliwe głównie dzięki jednej rzeczy. Ten człowiek nie bał się zrobić rewolucji. To on rozpoczął modernizację szkockiej piłki w nowoczesnym kierunku. Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, wprowadził piłkę nożną na treningach. Jego zasługą jest również zainicjowanie osobnych, specjalistycznych treningów dla bramkarzy. Nie bał się kombinować z taktyką, a jednymi z jego najlepszych przyjaciół byli notatnik i długopis, przy pomocy których wszystko rozrysowywał. Również rozmowy z piłkarzami nie były, jak za poprzednich trenerów, gentlemańskie. Jock Stein nie wahał się brać swych piłkarzy w cugiel, kiedy była taka potrzeba. Znane było również jego zamiłowanie do rozmów z zawodnikami odbywających się na zasadzie suszenia głowy . Ówczesny kapitan drużyny William McNeill często wspominał sytuację, gdy po jednym z meczów trener miał do niego uwagi i gdy zaczął je wygłaszać, piłkarz poszedł pod prysznic, bo nie chciał tego słuchać. Stein poszedł tam za nim, w garniturze stanął pod strumieniem wody i dalej mówił to, co zaplanował…
Ciężka praca opiekuna The Bhoys i piłkarzy zaowocowała właśnie w sezonie 1966/67. W lidze zostali pokonani tylko dwukrotnie, a końcowe statystyki wyglądały następująco: 26 wygranych, 6 remisów i 2 przegrane. Średnia ilość goli na mecz: 3.36! Wygrana 1:0 z Rangersami w finale Pucharu Ligi, 4:0 w Pucharze Glasgow oraz 2:0 z Aberdeen w finale Pucharu Szkocji. Każdy z tych triumfów wiąże się z licznymi anegdotami, ciekawymi cytatami i wydarzeniami. Być może postaram się je kiedyś Państwu przytoczyć bo chyba nikt nie chce, aby ten artykuł trwał wiecznie. Więc już naprawdę do sedna!
Lizbona 1967
Piłkarze i sztab szkoleniowy Celticu mieli już poczwórną koronę i do wykonania już tylko jedno zadanie: zwyciężyć w finale Pucharu Europy Mistrzów Klubowych, w którym przeciwnikiem miał być ówczesny gigant europejskiego futbolu — Inter Mediolan. Poprzednie wyniki The Bhoys w tych rozgrywkach wyglądały następująco:
Pierwsza runda : Celtic — Zurych 2:0 i 3:0
Druga runda : Celtic — Nantes 3:1 i 3:1
Ćwierćfinał : Celtic — Vojvodina Novi Sad 0:1 i 2:0
Półfinał : Celtic — Dukla Praga 3:1 i 0:0
celticprogrammesonline.com
25 maja 1967 roku na stadionie w Lizbonie miała odbyć się rzeź niewiniątek przy udziale 45 tysięcy gapiów. W roli ofiary miał wystąpić outsider Celtic, a jego katem mianowano najlepszą drużynę Europy w roku 1964 i 1965, Inter Mediolan. Włoski zespół pod wodzą Argentyńczyka Helenio Herrera znany był ze stosowania ultradefensywnej taktyki zwanej catenaccio (rygiel), dzięki której wiele meczów drużyna z Mediolanu wygrywała po 1:0. Nie inaczej miało być i w tym spotkaniu.
Jock Stein przed tym spotkaniem wiele powiedział swoim podopiecznym. Ale według mnie najlepsze zdanie, jakie zostało wtedy przekazane tym jedenastu facetom żądnym wygranej, to:
We must play as if there are no more games, no more tomorrows…
Słowa godne piłkarskiego Williama Wallace’a. I wiecie Państwo, co jest w tym najlepsze? Że podziałały. Celtic, choć wygrał wtedy tylko 2:1, to rozszarpywał zespół Interu. Ponad czterdzieści strzałów na bramkę oddali w tym spotkaniu piłkarze Johna Steina, przy zaledwie pięciu drużyny Hellenio Herrera. To był wielki sukces Celtów i szkockiej piłki. Jedenastka The Bhoys została okrzyknięta mianem Lisbon Lions . Oprócz faktu, że było to pierwsze zwycięstwo drużyny z Wysp Brytyjskich w tych rozgrywkach, warto wspomnieć, że wyjściowy skład złożony był tylko z zawodników mieszkających niedaleko Glasgow.
footballsgreatest.weebly.com
Lisbon Lions
Ronald Ronnie Simpson
James Jimmy Craig
William Billy McNeill
John The Brush Clarke
Thomas Tommy Gemmell (gol 63′)
Robert Bobby Murdoch
Robert Bertie Auld
James Jimmy Johnstone
Robert Bobby Lennox
William Willy Wallace
Thomas Stevie Chalmers (gol 84′)
Wygrana Celticu w Lizbonie przerwała hiszpańsko-portugalsko-włoską hegemonię w Pucharze Europy Mistrzów Klubowych. Od tej pory coraz częściej wygrywały m.in. drużyny angielskie, holenderskie i niemieckie. Celtic, pod wodzą Johna Steina, kontynuował natomiast swoje lata świetności i regularnie do roku 1974 wygrywał mistrzostwo kraju i puchary krajowe. W 1970 roku miał szansę zdobyć drugi tytuł najlepszej drużyny w Europie, ale w finale przegrał po dogrywce z Feyenoordem Rotterdam 1:2.
Właśnie dla takich sezonów, jak ten The Bhoys , żyją kibice wszystkich klubów. Marzenia Celtów i ich fanów spełniły się. Nie tylko dotknęli, ale i przeszli przez bramy piłkarskiego raju. Piękna to rzecz. Naprawdę.
PAWEŁ WILAMOWSKI
Partnerem artykułu jest fanpage „Piłka nożna – Historia i ciekawostki”