Ekstraklasa to taki twór, w którym wszystko może się zdarzyć, gdzie najbardziej irracjonalne teorie mogą z łatwością wkroczyć w świat realny. Dzisiaj nie było inaczej. Widzew Łódź, który od początku sezonu spisywany jest na straty, który ostatnie trzy spotkania z rzędu przegrał z kretesem, podejmuje Pogoń i… wygrywa. Grając przy tym rozważną i chwilami piękną piłkę.
***
Widzew Łódź – Pogoń Szczecin 2:1 (1:0)
1:0
– E. Visnakovs 19’
1:1
– Lafrance (sam.) 48’
2:1
– Lafrance 49’
Widzew:
Mielcarz – Stępiński, Lafrance, Augustyniak, Bartkowski – Rybicki (75′ A. Visnakovs), Okachi, Nowak, Batrović (70′ Leimonas), Kaczmarek – E. Visnakovs (88′ Melunović’). Trener Rafał PAWLAK.
Pogoń:
Janukiewicz – Frączczak, Hernani, Dąbrowski, Pietruszka (67′ Golla) – Ouedraogo (46′ Rogalski), Ława (34′ Tchami), Bąk, Akahoshi, Murayama – Robak. Trener Dariusz WDOWCZYK.
Żółte kartki:
Kaczmarek (2x), Lafrance – Tchami, Dąbrowski.
Czerwone kartki:
Kaczmarek (w konsekwencji dwóch żółtych).
Sędziował:
Marcin Borski (Warszawa).
Widzów:
4500.
***
DELICJA.
Bardzo poprawne spotkanie rozegrał dzisiaj Veljko Batrović. W 12. minucie piłkarz rodem z Czarnogóry otarł się o geniusz. Zbiegł do środka boiska z lewej strony, minął z gracją trzech przeciwników i uderzył na bramkę Radosława Janukiewicza. Piłka jednak nie zatrzepotała w siatce, zabrakło centymetrów. Sporo dodał także od siebie w akcji bramkowej Widzewa. To właśnie po jego centrze w pole karne Ouedraogo mógł z łatwością kopnąć piłkę do swojej bramki, ale przed golem samobójczym uratował go bramkarz. Przeznaczenie dopadło jednak „Portowców”, których sekundę później pogrążył Eduards Visnakovs. Wisienką na torcie była asysta Batrovicia z rzutu wolnego przy strzale, tym razem do bramki rywala, Kevina Lafrance’a.
ZAKALEC.
Tytuł największego pechowca sezonu w drużynie gospodarzy bezsprzecznie otrzymuje Kevin Lafrance. Obrońca Widzewa strzela jak na zawołanie. Szkoda tylko, że nie zawsze do bramki przeciwnej… Dzisiaj asystował mu zarówno Akahoshi, jak i Batrović.
SMACZEK.
Trzecia dotąd na wyjazdach Pogoń Szczecin przyjeżdża na stadion przy Alei Piłsudskiego i… przegrywa z łódzkim Widzewem rozgrywając przy tym najgorszą pierwszą połowę w kampanii 2013/14. Nieporozumienia na linii Japończycy – reszta zespołu, fatalna gra defensywna i bardzo nieskładne akcje ofensywny. To wszystko przekreśla marzenia drużyny Dariusza Wdowczyka o zajęciu fotela lidera, co przecież spełniłoby się w razie wygranej „Portowców”.
NASZA WRÓŻBA.
Widzew z większą ilością Polaków w pierwszej jedenastce, co nie jest normą, zagrał najlepszy mecz w tym sezonie. Łodzianie grali rozsądnie nie oddając piłki bardzo groźnym w ofensywie przeciwnikom i raz po raz przypominali się Janukiewiczowi. Warto także napomknąć o znakomitym rozumieniu się wszystkich formacji Widzewa, które, mimo gry w jednego zawodnika mniej, wzorowo odpierały ataki szczecinian. Gdyby podopieczni Rafała Pawlaka, chociaż co drugą kolejkę rozgrywali taki mecz jak dzisiaj, utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej byłoby formalnością. Jak widać da się, ale trzeba chcieć. Jeśli Dariusz Wdowczyk dalej będzie wykłócał się z arbitrem spotkania i wbiegał na murawę za każdym razem kiedy coś mu się nie spodoba, szybko może skończyć na trybunach. A z tamtej perspektywy z pewnością trudniej będzie mu pomóc swoim zawodnikom.
***
Pozostałe mecze 15. kolejki:
Cracovia – Korona 1:2
Legia Warszawa – Zagłębie Lubin
Lechia Gdańsk – Śląsk Wrocław
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Piast Gliwice – Jagiellonia Białystok
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Wisła Kraków
Ruch Chorzów – Zawisza Bydgoszcz
kc
Fot. Widzew.pl