Straszne męki przeżywał na własnym boisku Tottenham Hotspur. Szwajcarski FC Basel porządnie nastraszył Anglików i do 40. minuty prowadził już nawet 2:0. Londyńczycy wzięli się jednak do roboty i ostatecznie wyrównali wynik spotkania. Zawdzięczają to swoim ogromnym możliwościom indywidualnym, ale drużyny to na boisku nie widzieliśmy. Inna sprawa, że nawet bez tego Tottenham potrafi grać ofensywnie i ładnie dla oka. Wynik niby premiujący Bazyleę, ale tak naprawdę Aleksander Frei i spółka mogą sobie pluć w brodę, bo byli na najkrótszej drodze do pewnego zwycięstwa nad faworytem. Zabłądzili jednak i teraz w rewanżu będą musieli umiejętnie przedrzeć się przez londyński korek… Zadanie nie jest bynajmniej łatwe.
Tottenham Hotspur – FC Basel 2:2
Stocker 30′, Frei 34′ – Adebayor 40′, Sigurdsson 58′
***
Gospodarze dosyć pewnie pokonali Newcastle, choć jednak od początku spotkania i gola Cisse w 12. minucie zanosiło się na małą niespodziankę. Lizbończycy w porę się jednak opamiętali i po świetnej drugiej połowie z przyjezdnych nie było już co zbierać. Benfica w drugiej odsłonie pokazała wszystkie swoje najlepsze atuty i nie dała najmniejszych szans rozpaczliwie broniącemu się Newcastle. Przed rewanżem nic jednak pewnego, bo skromne 2:0 daje Anglikom promocję do kolejnej fazy Ligi Europy. Zadanie jak najbardziej do wykonania!
Benfica Lizbona – Newcastle United 3:1
Moreno 25′, Lima 65′, Cardozo 71′ (k) – Cisse 12′
***
Chelsea zrobiła swoje, choć nie ma łatwych dni Rafa Benitez. Nie dość, że kibice są jego zadeklarowanymi przeciwnikami, to jeszcze wyniki absolutnie nie mogą go bronić. I choć w czwartek jego Chelsea dość pewnie pokonała Rubin Kazań i jest zdecydowanym faworytem rewanżowego starcia, to powszechnie przecież wiadomo, że w Rosji wydarzyć się może wszystko. Przegrywały tam już nie takie tuzy, wspominając chociażby FC Barcelonę. Benitez jest jednak specem od europejskich pucharów i wielce prawdopodobne, że tym razem wyjdzie z tych turbulencji zwycięsko…
Chelsea Londyn – Rubin Kazań 3:1
Torres 16′, 70′, Moses 32′ – Natcho 41′ (k)
***
W najnudniej zapowiadającej się parze ćwierćfinałowej Ligi Europy rzeczywiście nie wydarzyło się nic wartego większej uwagi. Zasłużenie wygrali gospodarze, którzy jednak długo męczyli się z grającym w osłabieniu od 47. minuty Lazio Rzym. Fenerbache ma jednak nieprzeciętne umiejętności i grę w przewadze skrzętnie wykorzystało w ostatnim kwadransie meczu. Kto wie, jak skończyłoby się to spotkanie, gdyby najpierw sędzia nie wskazał na wapno, a potem jedenastki nie wykorzystałby Webo. Piłka to jednak gra błędów, a w czwartkowym starciu więcej ich popełnili Włosi i w efekcie mają już tylko iluzoryczne szanse na awans do półfinału. Z taką grą nie mają nawet w rewanżu czego szukać.
Fenerbache Stambuł – Lazio Rzym* 2:0
Webo 78′ (k), Kuyt 90′
* W 47. minucie gry Onazi, zawodnik Lazio ukarany został czerwonym kartonikiem