„Lewy” nieprzerwanie na świeczniku

Lewy Robert Lewandowski – bezdyskusyjnie najlepszy polski piłkarz, jeden z najlepszych napastników na świecie. Lider Borussii Dortmund, gwiazda Bundesligi. Ma on jednak jedną, acz bardzo znaczącą wadę – jest nieskuteczny w biało-czerwonych barwach.

Wicekról strzelców ubiegłego sezonu ligi niemieckiej, pogromca Realu Madryt. Drugi najlepszy snajper ubiegłej edycji Champions League – Lewandowski strzelił 10 goli, bądź co bądź wyprzedzając Leo Messiego. Skuteczniejszy od Polaka był jedynie Cristiano Ronaldo (Portugalczyk zdobył 12 bramek).

W tym sezonie 25-letni Polak jest równie efektywny. W 12 spotkaniach Bundesligi strzelił 9 bramek. W rozgrywkach Ligi Mistrzów ma na koncie 3 trafienia. Na niemieckim podwórku, na europejskiej arenie bryluje. Nie było klubu, którego nie wymieniało się w kontekście ewentualnego transferu Lewandowskiego, nie było trenera, który nie zachwalałby umiejętności polskiego snajpera. Wychowanek Varsovii Warszawa jest słusznie doceniany, zasłużył sobie na to ciężką długoletnią pracą, która teraz owocuje. 58-krotny reprezentant Polski jest na ustach całej piłkarskiej społeczności, to wizytówka kraju znad Wisły w wielkim świecie. Za rok 2013, w którym imponował grą na najwyższym poziomie został nominowany do najwyższego nagrodzenia indywidualnych piłkarskich popisów – Złotej Piłki.

Zawsze groźny w polu karnym rywala. Koszmar defensywy przeciwnika. Pierwszy obrońca swojego zespołu. Ambitny, walczący o każdą piłkę. Zarówno w Borussii jak i reprezentacji Polski. W biało-czerwonych barwach zatraca jednak najważniejszy element – skuteczność. Ciężko tak naprawdę odpowiedzieć na pytanie – dlaczego. Dlaczego Robert Lewandowski w koszulce z Orzełkiem na piersi zwyczajnie nie trafia w bramkę.

Absolutnie niczego Robertowi nie odbieramy. To najlepszy polski piłkarz, który miejsce w kadrze ma i mieć będzie dopóty będzie „gryzł trawę”. Jednakże jest to napastnik, a od napastnika wymaga się przede wszystkim bramek. Jest wspaniała pomoc w defensywie, walka z rywalem, dogrywanie kolegom piłek. Samodzielne kreowanie sytuacji, wygrywanie pojedynków powietrznych, ale nie ma bramek. Argumenty, że „to nie ten zespół co w Borussii”, że „nie ma kto dogrywać piłek” giną, gdy spojrzymy jakie okazje marnował Lewandowski tylko w trakcie zakończonych niedawno eliminacji do mistrzostw świata.

Statystyka bramek „Lewego” w kadrze jest zatrważająca. Od 2008 roku rozegrał on w biało-czerwonych barwach 58 spotkań, w czym 21 o punkty. Strzelił w sumie 18 goli. W spotkaniach eliminacji do Mundiali/EURO 2012 – 6, z czego aż 4 amatorom z San Marino.

Wśród 23 kandydatów do Złotej Piłki poza Robertem jest jeszcze 6 napastników. Z niektórymi z nich na co dzień bez wątpliwości porównujemy naszego rodaka. Odpuszczamy bezkonkurencyjnych Leo Messiego i Cristiano Ronaldo, patrzymy tylko na statystyki w meczach o punkty – eliminacje mistrzostw świata, Mundiale, eliminacje mistrzostw Europy, mistrzostwa Europy, Copa America.

Tabelka Nie wygląda to dobrze, wygląda beznadziejnie. Poza kelnerami, „Lewy” w narodowych barwach pokonywał tylko Greków i Czarnogórę. Nominowani do Złotej Piłki napastnicy podobnie jak Lewandowski w większości stanowią o sile swoich reprezentacji, są ich końmi pociągowymi. Polak na ich tle wygląda marnie. Bardzo słabo prezentują się również osiągi Cavaniego, aczkolwiek reprezentacja Urugwaju to zdecydowanie wyższa półka niż reprezentacja Polski. Poza tym o sile ofensywnej „Charrúas” nie stanowi jedynie napastnik PSG. Uzupełnia się – nie tylko, ale przede wszystkim – z Luisem Suarezem.

W kontekście reprezentacji Polski również padł pomysł, aby spróbować gry dwoma napastnikami, aby ewentualnie wycofać Lewandowskiego na „10”, a na szpicę dać innego atakującego. „Lewy” w barwach reprezentacji i tak ma trudno, obrońcy rywali przywiązują się do Roberta na tyle mocno, że z trudem schodzi on po meczu w pojedynkę do ubikacji. Mógłby więc nadal wyciągać rywali i tworzyć miejsce partnerowi, który wbiegałby w tę lukę i wykańczał akcję. Tylko… kto miałby to być? Robert Lewandowski to na tę chwilę najlepszy polski napastnik, lecz za nim długo, długo nic. Na listopadowe sparingi Adam Nawałka zabrał z napastników Łukasza Teodorczyka, Marcina Robaka i Dawida Nowaka. Każdy z tej trójki strzelił w tym sezonie 7 goli w rozgrywkach Ekstraklasy, w odpowiednio – 14, 15 i 16 występach. Cała trójka zanotowała już występy w narodowych barwach, Teodorczyk i Robak zaliczyli epizody także w eliminacjach do brazylijskiego Mundialu. Widać, że Adam Nawałka buduje po swojemu, że daje szansę chłopakom z ekstraklasowego podwórka, którzy przede wszystkim regularnie grają. Gdy ostatni raz poważnie wygrywaliśmy, w 2008 roku z Czechami bramki strzelali Jakub Błaszczykowski (już Borussia Dortmund) i Paweł Brożek (Wisła Kraków). Gdy ostatni raz poważnie wygrywaliśmy na wyjeździe jedynego, zwycięskiego gola dla biało-czerwonych zdobył Radosław Matusiak, grający na co dzień w GKS Bełchatów.

Na EURO 2008 o sile formacji ataku stanowili Euzebiusz Smolarek, Maciej Żurawski, Marek Saganowski i Tomasz Zahorski. Piłkarze których musiał powołać Leo Beenhakker oraz jeden jego „wymysł”. Żaden z nich nie znaczył tyle w globalnym futbolu co dziś Robert Lewandowski. Jednak głównie „Ebi” i „Żuraw” wygrywali Polsce mecze, to ich kojarzymy ze zwycięstwami, z awansami na wielkie imprezy. Żurawski zaliczył 30 spotkań o punkty, w których strzelił 8 bramek. Smolarek zagrał 26 takich meczów. Ustrzelił 16 goli. Dziś jakby zapomniany, jednakże dał reprezentacji ponad dwa razy więcej ważnych goli od „Lewandinho”.

W obecnej kadrze siłę ataku opieramy na piłkarzu formatu jakiego nie mieliśmy od lat. Jako największa gwiazda tej drużyny, piłkarz w którym kibice pokładają nadzieje zbiera również krytykę. Dodatkowo wizerunkowi piłkarza zaszkodziło zamieszanie z reklamą Orange, w której między innymi on nie chciał brać udziału za friko. Kibice uraczyli piłkarza sowitymi gwizdami podczas meczu z Danią. Doszło do tego, że „Lewy” obnosił się z zamiarem rezygnacji z gry w kadrze.

U Adama Nawałki został właśnie vice kapitanem. Jednym z wyzwań, którym będzie musiał stawić czoła nowy selekcjoner jest sprawienie, by Lewandowski zaczął strzelać gole dla reprezentacji. Tylko strzelając bramki można wygrywać spotkania, a tylko zdobywając punkty można awansować na EURO 2016. „Lewy” ma 25 lat. Wziął udział w narodowej kompromitacji na polsko-ukraińskich mistrzostwach Europy. Ominęły go dwa Mundiale. W związku osiągnięciami w kadrze ochrzczony został „Pogromcą San Marino”. Bez skrupułów, celnie, regularnie – tak jak w Dortmundzie. Bo z reprezentacyjną celnością to ciężko będzie trafić nawet w bramki na autostradach. Chyba, że Mercedesem, nota bene autem niemieckim, choć po celowniku nie trudno się domyśleć.

DOMINIK POPEK

fot. squawka.com

Pin It