W sierpniu bieżącego roku Robert Lewandowski w rozmowie z Fornalikiem stwierdził, że rozważa rezygnację z gry w kadrze. Poszło o sponsorów i nagonkę medialną…
Wszystko zaczęło się zaczęło się podczas zgrupowania przed towarzyskim spotkaniem z Danią. Napastnik Borussii wraz z Jakubem Błaszczykowskim i Wojciech Szczęsnym mieli wystąpić w reklamie Orange. Wtedy, słynna już, walka pomiędzy menedżerami zawodników a PZPN-em przedostała się do mediów – piłkarze nie chcieli grać w reklamie, z której nie mieli żadnych korzyści. PZPN ani myślał ustąpić, ze względu na sponsora. Zawodnikom ostro dostało się w mediach. Szczególnie Robertowi Lewandowskiemu. To właśnie wtedy, według informacji Faktu, reprezentant Polski w rozmowie z Fornalikiem miał powiedzieć, że jeżeli dalej będzie tak traktowany to zrezygnuje.
Kilka dni później został wygwizdany podczas swojego bardzo słabego spotkania z Danią, ale już w meczu z Czarnogórą zagrał bardzo dobrze, zdobywając wyczekiwaną bramkę. To właśnie wtedy też zdobył się na słynny gest, po strzelonym golu uciszył kibiców. Jego menedżer po meczu stwierdził, że chodziło o zamknięcie ust tym, którzy tak ostro go krytykowali po aferze ze sponsorami.
Nie nam rozsądzać i oceniać to czy Lewandowski w kadrze grać powinien, czy nie. Nie wiemy też jak bardzo napięta była atmosfera wokół niego w kadrze. Łatwo jest usiąść i oceniać sprzed komputera. Z drugiej strony, nie każdy musi nas reprezentować i nie jest, ani nie powinno to być, obowiązkiem piłkarza. Prawo zrezygnowania powinien mieć każdy, a gra z orzełkiem na piersi powinna być nobilitacją, dumą i pragnieniem. Po raz kolejny podkreślmy – marzeniem, a nie obowiązkiem. To, że nie każdy to czuje, to już jego prywatna sprawa. Nikt też nikomu nie każe być fanem Roberta Lewandowskiego czy innych naszych reprezentantów.
Szkoda tylko, że wokół naszych kadrowiczów znowu jest tak wiele kontrowersji, nieścisłości i niedopowiedzeń. Zbiginiew Boniek i jego sztab mieli oczyścić atmosferę wokół kadry, po serii kompromitacji i afer z czasów Grzegorza Laty. Już nie po raz pierwszy można odnieść wrażenie, że to nie do końca to się udaje.
Na marginesie, może dobrym pomysłem byłaby całkowita likwidacja premii i wynagrodzeń za występy w biało-czerwonych barwach? Wtedy zobaczylibyśmy komu tak naprawdę zależy na naszej reprezentacji, a komu nie.
fot. 24.pl