Legia znów cudzoziemska

Legia Warszawa ma najlepszą akademie piłkarską w kraju, tymczasem wciąż sprowadza kolejnych młodych piłkarzy z zagranicy. To właśnie oni zajmują miejsce w pierwszej drużynie i zbierają bezcenne doświadczenie. Czy rzeczywiście musi tak być? Poddajemy to w wątpliwość…

HDP-RGOL-640x120

W ostatnim ligowym meczu ze Śląskiem Wrocław w pierwszym składzie mistrza Polski wystąpiło tylko pięciu Polaków. ( TUTAJ czytaj o meczu Legii ze Śląskiem.) To skłoniło nas do wzięcia ostatnich transferów stołecznego klubu na stół FootBaru i przeanalizowania ich pod kątem warszawskiej młodzieży. Wnioski są co najmniej zastanawiające…

Legia Warszawa w każdej formacji ma młodego piłkarza, który w przeciągu kilku najbliższych miesięcy może mógłby stać się ważnym ogniwem drużyny. Niestety, do tego brakuje wiary w pracę, jaką wykonuje się szkoląc młodzież. Idealnym i niestety niejedynym przykładem jest Mateusz Cichocki. Był ważnym ogniwem drużyny, która dwukrotnie wywalczyła mistrzostwo Młodej Ekstraklasy, jest młodzieżowym reprezentantem Polski, a mimo to nie został obdarzony należytym zaufaniem. Wiary wystarczyło tylko na kilka pierwszych meczów, w których pokazał się z bardzo dobrej strony. Zaliczył obiecujący początek zmagań w Ekstraklasie, ale to nie przekonało trenerów i posadzili go na ławce rezerwowych. Podniósł się z niej dopiero w styczniu, żeby podpisać kontrakt z Arką Gdynia. Został wypożyczony do I-ligowego kubu, aby tam zbierać szlify w seniorskiej piłce. Szansę dostał za to sprowadzony latem Cypryjczyk Dossa Junior, który co prawda wykorzystał ją bardzo dobrze, ale kto wie, czy tego samego nie zrobiłby 22-letni Polak. Gdy popularny „Cichy” wróci na Łazienkowską, Dossa będzie miał jeszcze dwa lata ważnego kontraktu i stabilną pozycje w drużynie, a droga do wyjściowej jedenastki wydłuży się jeszcze bardziej.

Przed sezonem do Legii Warszawa przybył również 22-letni, brazylijski rozgrywający Raphael Augusto . Po bezowocnej tułaczce po świecie podpisał kontrakt z mistrzem Polski. Pierwszą rundę spędził w rezerwach, gdzie imponował techniką, ale gołym okiem widoczne były braki w przygotowaniu fizycznym. Podczas zimowego zgrupowania nadrobił zaległości i teraz dostaje coraz więcej szans gry w pierwszej drużynie. Na jego pozycji bezkonkurencyjny jest Miroslav Radovic , ale okazyjnie zmienia go Helio Pinto. On również dołączył do  legionistów latem i miał się stać motorem napędowym drużyny walczącej o Ligę Mistrzów. Rzeczywistość wygląda jednak tak, że przez pół roku nie wywalczył sobie nawet miejsca w wyjściowej jedenastce. Być może lepiej ten czas wykorzystałby Przemysław Mizgała, który uznawany jest za jeden z największych talentów akademii. Po tych transferach brakuje jednak dla niego miejsca w pierwszym zespole i został wypożyczony do Zagłębie Sosnowiec, co uchroni go przed kolejnym sezonem spędzonym w trzecioligowych rezerwach.

Na skrzydła również zakontraktowano młodych, zagranicznych piłkarzy. Pierwszy z nich to 22-letniego Guilherme, który przez pół roku nie grał, ponieważ nie chciał przedłużyć kontraktu ze Sportingiem Braga. Wtedy pojawiła się oferta z Warszawy i przyjął ją bez wahania. Jak dotąd wystąpił w dwóch meczach i w obu pokazał się z bardzo dobrej strony. Grał na lewym skrzydle i zajął miejsce powracającego do zdrowia Jakuba Koseckiego. Ostatnio jednak sam doznał kontuzji i najbliższe tygodnie spędzi przed telewizorem. Po drugiej stronie kolejne już szanse otrzymuje rówieśnik Brazylijczyka, Henrik Ojamaa wykupiony z Motherwell FC. Zagrał w 33. meczach Legii, lecz błyszczał w bardzo niewielu. Prócz niego warszawianie z MFK Koszyce wykupili 19-letniego Ondreja Dudę, który uznawany jest za największy talent na Słowacji. Walczono o niego bardzo długo i bardzo zacięcie. Ostatecznie trafił do Polski, ale podstawowym zawodnikiem ma zostać dopiero latem. Być może szybciej eksplodowałby talent Aleksandra Jagiełły, wychowanka Legii, który z powodzeniem mógłby grać na pozycjach wspomnianej trójki. Aktualnie jednak przebywa na wypożyczeniu w Lechii Gdańsk, a promowany jest przyszły reprezentanta naszych południowych sąsiadów…

Od dłuższego czasu na Łazienkowskiej poszukiwano snajpera z prawdziwego zdarzenia, mimo że akademia wykreowała postacie, które śmiało mogłyby zażegnać niedobór napastników. W juniorskich zespołach grał przecież bardzo utalentowany Patryk Mikita. 20-latek zdążył już nawet zagrać w trzynastu meczach pierwszej drużyny i strzelić jednego gola. Ostatecznie został wypożyczony do Widzewa Łódź. Przed startem rundy do zdrowia powrócił Michał Efir, który posiada nieprzeciętny instynkt strzelecki. To w Warszawie zostało przyjęte z wielką radością i jeszcze większą nadzieją, ponieważ w akademii strzelał gole jak na zawołanie. On z kolei postanowił zostać w Legii, ale już wiadomo, że ciężko mu będzie załapać się choćby do meczowej 18-stki. Dlaczego? Bo sprowadzono Orlando Sá, który posadził na ławce 27-letniego Vladimera Dvalishviliego, a dla drugiego napastnika na ławce nie będzie już miejsca. TUTAJ czytaj o wielkiej pracy wykonywanej w akademii Legii!

Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda bardzo obiecująco. Legia jako prekursor w wielu aspektach futbolu i tym razem postanowiła zrobić coś nowego. Wypożycza młodych piłkarzy, aby ci zdobywali bezcenne doświadczenie w niższych ligach. Na tym jednak kończą się zachwyty, bowiem na ich miejsce sprowadza zawodników wcale nie starszych i bardziej doświadczony, lecz ich rówieśników, którzy również potrzebują czasu na ogranie się w seniorskiej piłce. Szkoda, bo gdyby młodzi absolwenci akademii dostali rzeczywistą szansę i postawiono by na nich równie odważnie, jak na obcokrajowców, być może procent Polaków w drużynie mistrza Polski byłby dziś o wiele większy.

EMIL CICHOŃSKI

HDP-RGOL-640x120 fot. legia.net

Pin It