Legia zdobywcą Pucharu Polski!

slask_legia_pp_wiosna13_gd_470

Legia Warszawa po raz 16. w historii, a trzeci raz z rzędu sięgnęła po Puchar Polski. W drugim finałowym meczu podopieczni Jana Urbana przegrali ze Śląskiem Wrocław 0:1 (0:1), po samobójczej bramce Michała Żewłakowa. W pierwszym spotkaniu „Wojskowi” wygrali jednak 2:0 i to oni mogli cieszyć się z końcowego sukcesu. Gra stołecznego klubu, eufemistycznie mówiąc, nie zachwyciła…

***

Legia Warszawa-Śląsk Wrocław 0:1

3’ Michał Żewłakow(sam.)

***

Spotkanie rozpoczęło się od…samobójczego trafienia stopera Legii. W 3. minucie, po fatalnym błędzie Jodłowca, Legia straciła piłkę pod własnym polem karnym na rzecz Sebastiana Mili. Ten dośrodkował ją w „szesnastkę”, gdzie Żewłakow kompletnie nie porozumiał się z własnym bramkarzem i skierował głową piłkę do własnej siatki. Wrocławianie mieli praktycznie 90 minut na strzelenie kolejnego gola, który doprowadziłby do dogrywki. Niestety znów brakowało skuteczności. W pierwszej zdecydowanie dominowali, grając kombinacyjną piłkę na jeden kontakt. Legia z kolei grała bardzo asekuracyjnie, na totalne alibi. Jan Urban musiał reagować, Już w 33. minucie Janusza Gola, zastąpił na murawie Daniel Łukasik. Urban złapał za rękę schodzącego z murawy piłkarza, ale ten wyrwał się i powiedział coś do szkoleniowca.  Było nerwowo. Po zmianie stron obraz gry zmienił się tylko odrobinę. „Wojskowi” grali nieco stabilniej w środkowej strefie boiska, jednak znów nie forsowali sił i tak na dobrą sprawę pierwszą dogodną sytuację stworzyli w 63. minucie spotkania. Po rzucie wolnym podyktowanym za faul na Saganowskim, z pięciu metrów sprytnie próbował strzelić Ivica Vrdoljak. Rafał Gikiewicz w bramce Śląska nie dał się zaskoczyć. Golkiper z Wrocławia pewnie wybronił także strzał Łukasika kilka minut później. W drugiej połowie kibice obu drużyn odpalili race i Paweł Gil musiał na chwilę przerwać to spotkanie. Z czasem bliżej strzelenia drugiej bramki był jednak Śląsk. Świetną kontrą próbował zakończyć Ćwielong, ale lobując Skabę trafił w poprzeczkę. W 88. minucie po kolejnym niefrasobliwym zachowaniu defensorów Legii przed Skabą znalazło się trzech graczy WKS-u, jednak bramka nie padła i „Wojskowi” szczęśliwie dowieźli wynik. Śląsk dwoił się i troił w tym spotkaniu, ale zabrakło skuteczności i sił. Stanislav Levy za późno przeprowadził zmiany (dopiero w 87. minucie pojawili się na boisku Gikiewicz i Więzik) Legia natomiast zagrała bardzo słabe spotkanie, być może nawet najsłabsze w tym sezonie, chcąc od samego początku meczu, zdobyć ten puchar jak najmniejszym nakładem sił. Udało się. Teraz zespół może w pełni skoncentrować się na walce o tytuł mistrzowski. Gratulacje dla wrocławian za walkę do samego końca.

MARCIN SZYMAŃSKI

Pin It