Legia przed rozpoczęciem 28. kolejki T-Mobile Ekstraklasy musiała zdobyć cztery punkty, żeby wywalczyć mistrzostwo Polski. Wystarczył jeden. Lech sprawił warszawiakom prezent i przegrał na własnym boisku z Podbeskidziem Bielsko-Biała 0:2. Obie bramki dla zespołu gości strzelił Fabian Pawela.
***
Lech Poznań – Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2
Fabian Pawela 21. i 45. min (k)
Spotkanie przy Bułgarskiej zaczęło się od mocnego uderzenia. Obie drużyny były zainteresowane tylko i wyłącznie wywalczeniem trzech punktów, więc oglądaliśmy niezły, szybki i otwarty mecz. Trzeba jednak zaznaczyć, że to zawodnicy Czesława Michniewicza byli odrobinę groźniejsi i mimo tego, że Lech częściej był przy piłce, to goście stwarzali sobie lepsze okazje do zdobycia bramki.
Udało się w 21. minucie meczu, kiedy fantastyczną asystą – chociaż to był chyba taki trochę centro-strzał – zaliczył Bartłomiej Konieczny, który dograł piłkę na głowę Paweli… przewrotką. Później Lech niby próbował odrobić, ale jak się ma w ataku tak fatalnie dysponowanego Teodorczyka, to nie można wygrać meczu. To, co przed sezonem wydawało się niemożliwe, teraz stało się faktem, kibice Kolejorza tęsknią za Bartoszem Ślusarskim.
Pod koniec pierwszej połowy swoje zrobił Demjan, który wywalczył karnego. Jedenastkę na bramkę zamienił Pawela i kibice w Warszawie szybko wybiegli z domu po szampana, którego równie szybko schowali do lodówki. Po ostatnim gwizdku sędziego w wielu domach w stolicy rozpoczęło się świętowanie.
Warto jeszcze wspomnieć o sytuacji z końcówki spotkania, kiedy głowami zderzyli się Karol Linetty i Richard Zajac (który zaliczył kilka wyśmienitych interwencji). Jeszcze długo będziemy się zastanawiali dlaczego karetka, która stała na stadionie, nie wjechała na boisko. Zamiast transportu ambulansem, zawodnik Lecha – który najprawdopodobniej ma wstrząśnienie mózgu – był niesiony na noszach (sic!) przez całą długość boiska! To jest chore!