Piłkarze Lecha Poznań w niezłym stylu pokonali na wyjeździe fińską Honkę 3:1 i tym samym mogą być już niemal pewni gry w trzeciej rundzie kwalifikacji Ligi Europy. Jednak martwić może postawa „Kolejorza” po stracie bramki. Od tego momentu, aż do końca pierwszej połowy gra ekipy Mariusza Rumaka była chaotyczna, a inicjatywę całkowicie przejął przeciwnik. W drugiej połowie Lech jednak wrócił na właściwe tory i po szybko zdobytym golu ani przez chwilę nie mógł czuć zagrożenia ze strony Honki.
***
„Kolejorz” dobrze wszedł w mecz, od samego początku dyktując rywalom swój styl gry, czyli wysoki pressing i szybkie rozegranie piłki. Właśnie po jednej z dynamicznych akcji Lech wyszedł na prowadzenie. Ładną, indywidualną akcją popisał się Szymon Drewniak, odegrał piłkę do Teodorczyka, a ten bez przyjęcia, precyzyjnie wrzucił futbolówkę w pole karne, gdzie całość strzałem głową wykończył Vojo Ubiparip. Pierwszy kwadrans upłynął pod dyktando drużyny z Poznania, po czym fatalnie we własnym polu karnym zachował się Manuel Arboleda, co skrzętnie wykorzystał Jussi Vasara. Do końca pierwszej połowy Lech wyglądał już słabo, nie stwarzał sobie sytuacji bramkowych i na dobrą sprawę mógł stracić jeszcze co najmniej jedną bramkę, ale szczęście w decydujących momentach było po jego stronie.
Drugą część gry „Kolejorz” zaczął równie imponująco co pierwszą, czego efektem była szybko strzelona przez Teodorczyka bramka. Napastnik dość szczęśliwie wykończył ładną akcję Lecha, pokonując Vitalę strzałem z bliskiej odległości. Gospodarze byli bezradni wobec konsekwentnej gry polskiej drużyny, a na dwadzieścia minut przed końcem otrzymali kolejny cios. Marcin Kamiński (który mógł się dzisiaj podobać) precyzyjnie uderzył z rzutu wolnego, a nabierającego prędkości „szczura” nie zatrzymał Vitala. Na ostatnie minuty na boisku pojawili się Pawłowski i Formella, a więc nowe nabytki „Kolejorza”, ale z racji krótkiego występu ciężko cokolwiek powiedzieć na ich temat. Co do personaliów, poza wspomnianym Kamińskim (ach te przerzuty!) dobry występ zaliczył Łukasz Teodorczyk, notując gola, asystę i sporo skutecznych zagrań. In minus za to Vojo Ubiparip. W pierwszym składzie nie powinno być miejsca dla tego piłkarza, który grając na skrzydle zbyt często schodził do środka i niepotrzebnie zwalniał akcje Lecha.
Lech piłkarsko wyglądał zdecydowanie lepiej od Honki i rewanż przy Bułgarskiej wydaje się być formalnością. Gra „Kolejorza” wyglądała nieźle, choć rzecz jasna sporo jeszcze jest w niej do poprawy. Pod uwagę należy jednak wziąć fakt, że w drużynie z Poznania panuje istny szpital. Po kontuzji dopiero co wrócili Kędziora, Ceesay, Pawłowski i Ślusarski, a wciąż grać nie mogą Murawski, Douglas i Linetty. Jak Lech zaprezentuje się w najmocniejszym składzie? Zapewne jeszcze lepiej niż dziś. Póki co jednak zostańmy na ziemi i za tydzień oczekujmy przekonującego zwycięstwa u siebie i awansu do kolejnej rundy.
WIKTOR DYNDA