W stolicy Madrytu, wokół zwolnienia Mourinho, zupełnie jak w polskim przysłowiu – ilu ludzi, tyle opinii. Zwolennicy przekonywali, że Real, w końcu, po latach posuchy, miał styl. Równie wielu było krytyków, zwracali uwagę, że Portugalczyk zniszczył „królewskość” Realu, w ostatnim sezonie nie wygrał nic, a w dodatku pokłócił się z człowiekiem legendą. Ikerem Casillasem. Ostatecznie „Mou” opuścił słoneczną Hiszpanię i udał się tam gdzie go kochają, wrócił na ławkę londyńskiej Chelsea. A co pozostawił po sobie w spadku? Prześledźmy jakim, na miesiąc przed startem Primera Division, składem i potencjałem dysponuje Real Madryt.
Ustalanie składu, co naturalne, zaczyna się od bramki. I już na starcie Włoch ma twardy orzech do zgryzienia. – Sam nie wiem co bym zrobił na jego miejscu. Iker Casillas to żywa legenda, a do tego ciągle świetny bramkarz. Z drugiej strony, gdy Diego Lopez dostawał szansę, spisywał się fantastycznie – zastanawia się Luis kibic Królewskich. Pewne jest jedno, jakiegoś wyboru Ancelotti dokonać musi. Stabilizacja w bramce to podstawa. Oczywiście zdrowa rywalizacja i walka o miejsce w składzie może wyjść w sporcie tyko na plus, ale akurat bramka to taka pozycja, na której warto, żeby jakaś hierarchia była. Szczególnie sytuacja w której obaj bramkarze grają na podobnym poziomie. Może warto jasno i wyraźnie zadeklarować, kto jest numerem jeden?
Jak będzie? To, że odejdzie Casillas, raczej w grę nie wchodzi. Takiej decyzji, kibice mogliby włodarzom Realu, zwyczajnie nie wybaczyć. Pojawiały się liczne plotki transferowe, dotyczące transferu, jego rywala do miejsca w składzie, Diego Lopeza. Wróbelki ćwierkały, że może powędrować właśnie za Jose Mourinho, prosto do Londynu. Ostatecznie jednak, sam piłkarz zaprzeczył. W Madrycie czuje się dobrze. Szykuje się zacięta rywalizacja o bluzę z numerem jeden. Pewne jest jedno, kto by ostatecznie, tej rywalizacji nie wygrał, to i tak bramka Królewskich będzie bardzo mocno obstawiona. W walce o tytuł w lidze hiszpańskiej, pisząc o Realu Madryt, od porównań z Barceloną, uciec się nie da. Pod tym względem wydaje się, że, zakładając zdrową rywalizację między oboma zawodnikami, Galaktyczni mają przewagę nad największym rywalem.
W ubiegłym sezonie Real przegrał wszystko. Wszystko, co przegrać się dało. Jest jednak jeden zawodnik, który w stolicy Hiszpanii w ubiegłym sezonie był wielkim wygranym. Wspaniały sezon ma za sobą młodziutki Francuz, wywodzący się z Lille, Raphael Varane. Obserwując jego grę, wydaje się, jakby na boiskach Primera Division, spędził nie jeden, a co najmniej, kilka ligowych sezonów. Do tego, nie brak mu młodzieńczej fantazji. Świetna gra głową, imponująca jak na tak młodego zawodnika, umiejętność ustawiania się, to tylko niektóre z jego atutów, które muszą robić wrażenie. Poza nim Real ma w defensywie jeszcze jeden wielki atut, jakim jest, mimo krytyków i hejterów, Sergio Ramos. Piłkarz klasowy. Problem zaczyna się dalej, zawodnicy pokroju Fabio Contreao czy Raula Albiola czy nawet Arbeloy, z całym szacunkiem, nie mogą stanowić o sile defensywy jednego z największych zespołów świata. Odsunięty, pod koniec sezonu, przez Mourinho, Pepe w ostatnim sezonie raczej cofał się, niż robił progres. Chociaż akurat on, pewien poziom gwarantuje. I nie chodzi tu o poziom agresji…
Jakie wnioski? Obrona Realu, mimo niezłej, jak na ligę hiszpańską, statystyki – 42 stracone gole w 38 spotkaniach, wzmocnień potrzebuje. Dla porównania, lokalny rywal, Atletico Madryt straciło aż o 10 goli mniej. Nie mówiąc już o Lidze Mistrzów, gdzie choćby w półfinale, sam Robert Lewandowski, robił z defensywą Królewskich, co mu się żywnie podobało.
A jak wygląda siła królewskich w pomocy? Tutaj Carlo Ancelotti ma ogromny problem… problem bogactwa. Zaczynając od klasowego Xabiego Alonso czy Samiego Khediry , odpowiedzialnych za zadania defensywne, przez ofensywnych Lukę Modrica, Mesuta Oezila, Angelo Di Marię czy skazanego na ławkę rezerwowych Kakę, aż po zakupione niedawno młode wilki. Illaramendi , Casemiro czy szczególnie Isco, bo o nich mowa, mają być, tą nową jakością, której zabrakło w ubiegłym sezonie. O klasie Cristiano Ronaldo, chyba nikogo przekonywać nie trzeba.
Najpoważniejszy problem pojawia się dopiero w ataku, a konkretniej na jego środku. Karima Benzemę czy szczególnie Gonzalo Higuaina, mimo wielu odmiennych opinii, trudno byłoby chyba zakwalifikować do grona najlepszych na świecie. Dla przykładu, z takim Neymarem, po prostu porównywać ich nie wypada. Jak to mówią, nie ta liga.
Podsumowując, mimo, że na pierwszy rzut oka, kadra Realu Madryt, wygląda rewelacyjnie, a Carlo Ancelotti naprawdę ma w czym wybierać, to jednak widać, że zarówno w obronie jak i ataku nie brakuje mankamentów. Taki Benzema czy Higuain nie są zawodnikami tej klasy, c ochoćby piłkarze największego rywala, FC Barcelony, jak tacy Messi czy Neymar. Ramos, Varane czy ofensywnie usposobiony Marcelo, w obronie to też trochę za mało, jak na zespół pretendujący, do tytułu najlepszego na świecie.
Odrębną kwestią jest atmosfera, styl i system gry, nad którym, niestety, Carlo Ancelottiego, jak każdego trenera przychodzącego na Santaiego Bernabeu, czeka mnóstwo pracy, praktycznie od nowa. Taki Tito Villanova, po Guardiolii, miał chyba łatwiej, a i tak, nie do końca dał radę… Zobaczymy, jak odpowie Ancelotii.
JAKUB FILA
Pingback: Uwaga na Kelemena i Stevanovicia, możecie na nich trafić w…skrzynce pocztowej | Pod Pressingiem