Piast celuje w Europę, zwycięska Korona

kuziikorzymo Piast Gliwice w parę minut uporał się z bezradną w tym czasie Wisłą Kraków i pokonał ją przy Reymonta 2:1. Krakowianie może i byli w tym spotkaniu lepsi, ale cóż z tego, skoro i tak na koniec trzy punkty dopisać może sobie Piast. W drugim niedzielnym meczu Korona wygrała u siebie z GKS Bełchatów.

***

Wisła Kraków – Piast Gliwice 2:1

Iliev 9′ – Zbozień 71′, Urban 73′

Żal nam trochę Wisły i jednocześnie największego zagranicznego kibica tej ekipy, czyli naszego blogera, Nenada Stokovicia. Znając życie, znowu siedzi smutny z powodu porażki tego klubu. Przy okazji – serdecznie pozdrawiamy! Wracając do samego meczu – krakowianie może i byli lepsi piłkarsko od średnio grającego Piasta, ale Wisła – piszemy to po raz wtóry – nie tworzy drużyny. Są w niej indywidualności, które złożone do kupy z niczym się postronnemu kibicowi nie kojarzą. Nieważne, w jakich kolorach strojów by grali, to i tak byliby nijacy. Piast to zupełnie inna bajka. Szerzej nieznani zawodnicy, nie posiadający wielkich piłkarskich umiejętności, ale za to odpowiednio zmotywowani i tworzący kolektyw. To taka lepsza wersja Korony Kielce – mniej brutalni, lepsi piłkarsko.

Wisła – po kilku lepszych meczach – znowu spada na sam dół ligowej tabeli. Smutna to sprawa, kiedy najlepszy polski zespół ostatnich lat aż tak się zepsuł. To pokazuje, jak niszcząca może być nieodpowiedzialność działaczy, trenerów i piłkarzy. W sporcie, ale i w życiu w ogóle, mniej istotne od potencjału, umiejętności, są jednak kwestie mentalne. Na końcu zawsze liczyć się będzie człowiek i drużyna, a nie grubość portfela. Dobrze by było, żeby gracze spod Wawelu w końcu  wzięli to sobie do serca…

***

Korona Kielce – GKS Bełchatów 1:0

Jovanović 48′

Korona Kielce staje się powoli ekspertem w wygrywaniu meczów u siebie. Ma już na swoim koncie 19 punktów za zwycięstwa na własnym obiekcie. Inna sprawa, że wyjazdy to jej w ogóle nie leżą. Dziś kielczanie zbytnio się nie wysilili, ich mecz z Bełchatowem nie był pasjonującym widowiskiem i jeśli nie oglądaliście – nie macie czego żałować. Bramka Jovanovicia załatwiła sprawę, a gwoździem do trumny bełchatowian była czerwona kartka dla Patryka Rachwała.

Potencjał i możliwości Korony znamy doskonale, więc nie ma co się nad nimi pochylać. Zaangażowanie, ambicja, umiejętności mobilizacji Leszka Ojrzyńskiego – to cechuje tę drużynę i jest to na pewno miły powiew agresywności w polskiej lidze. Na puchary za słabi, na spadek za mocni. Ot, typowy środek. Bełchatów za to pogrzebał dziś chyba swoje  – i tak już minimalne – widoki na utrzymanie. O ile przed meczem była realna szansa na doskoczenie do Ruchu na 6 punktów, tak teraz sytuacja GKS-u jest nie do pozazdroszczenia. Z naszej strony powoli ich już żegnamy. To Wasze ostatnie miesiące w Ekstraklasie. Życzymy szybkiego powrotu…

***

Pin It