Kopciuszek z Gliwic w Europie. Będzie kompromitacja po bezgotówkowych transferach?

Największym pozytywnym zaskoczeniem poprzedniego sezonu T-Mobile Ekstraklasy był Piast Gliwice. „Piastunki” zdystansowały swoich bardziej utytułowanych rywali zza miedzy – Górnika Zabrze i Ruch Chorzów – i zajęły najwyższe miejsce w lidze spośród śląskich drużyn. Pozycja tuż za podium – najwyższa w krótkiej historii występów Piasta w ekstraklasie – pozwoliła gliwiczanom na występy w europejskich pucharach. Już w najbliższy czwartek podopieczni Marcina Brosza zadebiutują w II rundzie eliminacji Ligi Europy meczem wyjazdowym z azerskim Qarabag Agdam. Czy letnie przygotowania i kilka niskonakładowych transferów pozwoli drużynie z Górnego Śląska na coś więcej niż tylko dwumecz z Azerami?

Włodarze Piasta Gliwice nie szaleją w obecnym okienku transferowym. Wręcz przeciwnie. Ich działania wydają się bardzo rozważne i znamionują zalążki jakiejś strategii – strategii utrzymania obecnej drużyny oraz uzupełniania kadry zawodnikami, którzy mają już doświadczenie w rozgrywkach ekstraklasy. Prezesowi Jarosławowi Kołodzieczakowi udało się porozumieć z Legią Warszawa w sprawie odkupienia dwóch wypożyczonych wcześniej zawodników. Trenera Brosza szczególnie cieszyć może fakt, że w jego drużynie nadal będzie grać Damian Zbozień, który na przestrzeni całego poprzedniego sezonu był jednym z najważniejszych punktów Piasta. Również rozsądnym posunięciem należy uznać wykupienie Jakuba Szumskiego z ekipy mistrza Polski. W obliczu kontuzji Dariusza Treli ruch ten pozwolił zachować równowagę w rywalizacji o miano pierwszego golkipera. Zarówno 21-letni Szumski jaki o 11 lat starszy Jakub Szmatuła rozegrali podobną ilość spotkań na zgrupowaniu w węgierskim Telki , to wydaję się, że tym Jakubem, który wybiegnie w czwartek w podstawowym składzie będzie ten młodszy.

Jedynym poważnym osłabieniem gliwickiej drużyny jest powrót Pawła Oleksego do Zagłębia Lubin. Podobnie jak w przypadku Zbozienia i Szumskiego starano się wykupić wypożyczonego 22-letniego lewego obrońcę, ale trener Pavel Hapal widzi go w swojej drużynie i nie zamierzał pozbyć się utalentowanego piłkarza. W jego miejsce sprowadzono Krzysztofa Króla. Były piłkarz m.in. młodzieżowych zespołów Realu Madryt, znany z tego, że w owych czasem ponoć sam legendarny Raul pożyczał mu auto, ostatnie pół roku spędził w Mołdawii. Dumnie reprezentował tam barwy Sheriffu Tiraspol, z którym wywalczył mistrzostwo kraju. Co by nie sądzić o Krzysztofie Królu i jego pozaboiskowej sferze życia – jak na polską ligę jest to piłkarz. W swoim dorobku ma ponad 70 występów na szczeblu ekstraklasy i nigdy poza  w miarę równy poziom nie schodził. Na pewno nie jest to ogromne wzmocnienie zespołu trenera Brosza, ale należy ocenić je pozytywnie.

Kolejnym kierunkiem, z którego pozyskano nowych gracza do Piasta był Dolny Śląsk – konkretnie Lubin. To właśnie z lubińskiego Zagłębia drużynę z ulicy Okrzei wzmocniło aż trzech piłkarzy – stoper Csaba Horvarh oraz środkowi pomocnicy Łukasz Hanzel i Kamil Wilczek. Są to ograni i doświadczeni piłkarze – przynajmniej na naszym podwórku. Szczególnie sprowadzenie Hanzela i Wilczka sprawi, że trener Brosz będzie mógł wybierać w kilku wariantach ustawienia w pomocy. Bardzo podniesie to rywalizację o pierwszą jedenastkę, ale czy w ogólnym rozrachunku wyjdzie to na dobre? Czy ci, którzy będą musieli zostać na ławce lub poza nią, nie będą psuć atmosfery? Pożyjemy zobaczymy. Z drugiej jednak strony po reformie rozgrywek ekstraklasy szeroka kadra będzie niewątpliwe dużym atutem. W przypadku kontuzji czy kartek każdy dostanie swoją szansę gry.

Ostatnim nowo pozyskanym piłkarzem jest Patrick Dytko. Mający polskie korzenie były gracz rezerw Borussii Dortmund wpadł w oko trenerowi Broszowi podczas sparingu obu tych drużyn kilka miesięcy temu. 19-latek jest na pewno melodią przyszłości i raczej nie będzie mu dane zadebiutować w meczach europejskich pucharów. W orbicie zainteresowań Piasta Gliwice jest jeszcze szerzej nieznany Hiszpan Carles Martinez – występujący wcześniej w trzecioligowych rezerwach hiszpańskiego Getafe. Zrobił on dobre wrażenie i bardzo prawdopodobne jest, że w najbliższym czasie podpisze kontrakt z Piastem. Co więcej trener Brosz nie wyklucza kolejnym transferów: − Kadra jest otwarta i możemy jeszcze zaskoczyć naszymi ruchami transferowymi – mówił na przedsezonowej konferencji prasowej.

Zaznaczyć trzeba, że większość transferów jakie Piast Gliwice dokonał w ostatnim czasie ma jedną wspólną cechę – czterech z pięciu ściągniętych piłkarzy ma śląskie korzenie. Pokazuje to, że klub w swojej strategii ma na celu, aby do Gliwic przychodzili zawodnicy, którzy będą mocno identyfikować się zarówno z regionem, jak i samym klubem. Wspominał o tym sam Marcin Brosz na wcześniej wspomnianej już konferencji: − Już w tamtej rundzie nakreśliliśmy, jak Piast kadrowo ma wyglądać w przyszłości. Staraliśmy się teraz pozyskać zawodników, którzy pochodzą z tego regionu i są z nim związani jak Łukasz Hanzel, Kamil Wilczek, Krzysztof Król czy chociażby posiadający śląskie korzenie Patryk Dytko – oświadczył szkoleniowiec. Jak widać w Gliwicach zdali sobie sprawę, że ściąganie piłkarskich najemników z innych krajów, którym przede wszystkim zależy na dobrym kontrakcie − w dłuższej perspektywie się nie sprawdza.

Cały poprzedni sezon pokazał, że drużyna prowadzona przez trenera Brosza jest bardzo poukładana i przykre, niespodziewane wpadki zdarzają im się bardzo rzadko. Kadra Piasta jest niesamowicie wyrównana. Kolektyw − to jest właśnie jego aut. Trenerowi Broszowi pozwolono pracować – w warunkach polskiej ligi – bardzo długo, co niewątpliwe okazało się strzałem w dziesiątkę. W grze „Piastunek” widać rękę 40-letniego szkoleniowca z Knurowa, co w efekcie zaowocowało najwyższą ligową lokatą w historii i historycznym awansem do Ligi Europy.

Jak to wszystko przełoży się na debiut w europejskich pucharach? Azerowie na pewno są drużyną do przejścia. Jednak jak pokazała najnowsza historia polskiej piłki klubowej – nie takie drużyny już odpadały z nie takimi rywalami. Wszyscy doskonale pamiętamy jak bolesną lekcję Qarabag dał Wiśle Kraków kilka sezonów temu. Trener Brosz na pewno przeanalizował tamten dwumecz i wyciągnął odpowiednie wnioski. Według mnie Piast powinien postawić na stałe fragmenty gry. Najwyższy obrońca z formacji defensywnej azerskiej ekipy ma nieco ponad 180 centymetrów wzrostu – nie są to na pewno wieże. Wszystko więc w nogach i głowach Tomasza Podgórskiego, Rubena Jurado i Marcina Robaka. Oni mogą zrobić różnicę.

Osobiście czuję, że kompromitacji nie będzie. Jeżeli „Piastunki” zaprezentują się tak jak w poprzednim sezonie w najlepszych meczach – awans jest na wyciągnięcie ręki. Jeżeli chcemy być traktowani poważnie – a bardzo chcemy – to rywal z Azerbejdżanu, Estonii czy Gruzji nie może stanowić dla nas przeszkody nie do przejścia.

Jakub Kowalewski

Pin It