Nie sądziliśmy, że tak szybko ktoś uraczy nas większą kompromitacją niż nasi dzielni chłopcy dowodzeni przez miłościwie nam panującego Waldemara Fornalika. Niestety myliliśmy się. Po tym co zobaczyliśmy, zostaliśmy znokautowani. Zdarzenie to nie jest ani śmieszne, ani groteskowe. Jest po prostu ORDYNARNE, CHAMSKIE i ŚWIŃSKIE. Rozumiemy animozje kibicowskie, ustawki, inne bydlęce zabawy, do których nam daleko, ale nigdy nie możemy pozwolić, aby bezcześcić czyjąś śmierć. Toż to zwierzęce zachowanie.
Kibice Cracovii podczas minuty ciszy związanej z tragiczną śmiercią dwóch fanów Lechii Gdańsk, nie tylko nie uszanowali tego momentu, ale jeszcze zawyli głośno: „Lechia Gdańsk, kur**, szajs”. Może za chwilę spalimy żywcem czyjeś zwłoki, w imię swojego klubu?! Na co nas jeszcze stać kosztem samych siebie?
Zdajemy sobie sprawę, że to nie pierwszy taki przypadek i kibice (?!) Cracovii nie są w tym sami. Fani (?!) Wisły nieraz zachowywali się bardzo podobnie. Ale jeśli będziemy podchodzić do tego na porządku dziennym, to nigdy się takie zachowania nie skończą. Dobrze chociaż, że pozostałe trybuny, tak zwanych pikników, wygwizdały tych przebierańców z młyna. Jeżeli ktoś ze śpiewających przeczyta te słowa – niech się wstydzi. Pamiętacie momenty, gdy umierał papież i nasze kibicowskie uniesienie, pojednanie? Nie jesteśmy idiotami i nie wierzymy w przyjaźń ultrasów różnych klubów, ale na Boga – zachowajmy ludzkie standardy. Jeśli ktoś jest przeciwnego zdania, FootBar na pewno nie jest miejscem dla niego!