Przy wielu transferach na Wschód pada pytanie, czy są granice, jakich przekraczać nie należy. Gdzie jest granica pomiędzy ambicją sportową a pieniędzmi. Sprawa wróci jak bumerang, jeśli Łukasz Szukała zamieni grę w Lidze Mistrzów w barwach Steauy Bukareszt na Anży Machaczkałę, czyli klub, który powoli tonie. Prawie pewny jest spadek zespołu, który jeszcze dwa lata temu miał ambicje sięgające ścisłej europejskiej czołówki. Jeśli Szukała chce grać w drugiej lidze, jego sprawa. Chociaż loty pod Japonię to nie jest kusząca perspektywa.
Klub ze stolicy Dagestanu z ośmioma punktami zamyka tabelę ligi rosyjskiej. Kończące się zimowe okienko to ostatnia szansa dla Anży, żeby nie wypaść z elity, bo jeśli rzeczywiście Machaczkała zniknie z piłkarskiej mapy Rosji, może okazać się, że już zbyt późno na cokolwiek. Klub ratuje się wypożyczeniami, bo przecież nikt nie chce przyjść do zespołu, jedną nogą będącego w drugiej lidze. Do Machaczkały zawitali: Sobolew, Bystrow, Blilaletdinow, Smołow i Bucharow. Jak donosi portal Sport.ro Łukasz Szukała może podpisać trzyletni kontrakt, dzięki któremu zgarnie 2,7 mln euro. Kontrakt Polaka ze Steauą zawiera zapis o kwocie odstępnego (2 mln euro) i taką kwotę zapłaci Sulejman Kerimow. Dla mało orientujących się we wschodnich realiach – właściciel klubu znacznie ograniczył budżet Anży. Zawodnicy są w odwrocie. Dość powiedzieć, że w letnim oknie transferowym z zespołu odeszły największe gwiazdy z Samuelem Eto’o na czele. Mówi się, że sytuacja spowodowana jest problemami finansowymi właściciela. Jego majątek według nieoficjalnych źródeł uszczuplił się o prawie 40 procent. I z tymi problemami Anży Machaczkała plasuje się na ósmym miejscu w klasyfikacji najbogatszych klubów w Rosji.
Łukasz Szukała w swojej karierze zdołał się przekonać, co to jest gra o „pietruszkę”. Przebijał się do składu TSV Monachium i Alemannii Aachen z marnym skutkiem. Przez dwa i pół roku walczył w małych rumuńskich klubach, aby wreszcie trafić do elitarnej Steauy Bukareszt. W stolicy Rumunii jest numerem jeden na pozycji stopera. Dotarł do 1/8 finału Ligi Europy, gdzie odpadł o włos, mając naprzeciwko Juana Mate czy Fernando Torresa. Miał zaszczyt grać m.in. na Veltins Arena i Stamford Bridge. Jest istotnym ogniwem istnego dominatora w Rumunii, a tamtejsze kluby radzą sobie na tyle dobrze, że mistrz tego kraju co roku będzie grał w Champions League. Teraz należy postawić kluczowe pytanie: czy warto zostawiać to wszystko tylko po to, żeby wchodzić do tonącej łajby i wyłowić z niej kasę? Na to pytanie Szukała sobie odpowiedział. Warto jednak pamiętać, że wciąż obecny reprezentant Polski będzie grał w Rosji aż do 32. roku życia (oczywiście, jeśli wypełni cały kontrakt). Odwrotu już nie będzie – koniec z wielkim futbolem, koniec z Ligą Mistrzów.
Odwrót Polaków do ligi rosyjskiej martwi. Gdyby to był Zenit, Dynamo Moskwa, Spartak – bardzo dobrze. Ale żaden Krasnodar, Grozny ani Perm nie zastąpią poważnego grania. Zwolennicy takiego obrotu sprawy powiedzą, że nasi piłkarze będą mogli sobie pograć z gwiazdami europejskiego formatu. Ciekawe jak będą statystować. Czekamy z niecierpliwością, kiedy uwielbiany Jakub Wawrzyniak stanie naprzeciw Hulka.
Anży Machaczkała to, nie oszukujmy się, wielki zjazd sportowy i przede wszystkim ambicjonalny. Za pół roku może się okazać, że nominalny środkowy obrońca reprezentacji Polski będzie grał m.in. we Władywostoku albo Władykaukazie.
Aktualizacja: Łukasz Szukała za pośrednictwem swojego konta na Facebook’u poinformował, że odrzucił ofertę z Dagestanu i zostaje w Bukareszcie. Reprezentnt Polski pokazał, że pieniądze to nie wszystko. Brawo!
KAMIL ROGÓLSKI
fot. steaua.ro