Kolos na glinianych nogach

Po tym jak Sulejman Kerimow kupił Anży Machaczkała i wyjawił swoje mocarstwowe plany, cały piłkarski świat skierował uwagę na stolice Dagestanu, która w niedługim czasie miała stać się kolebką futbolu. Teraz, trzy lata po transakcji, klub ten już bez wielkich gwiazd, z hukiem spada z rosyjskiej Premier Ligi.

HDP-RGOL-640x120 Pewnego dnia, w jednym ze swoich apartamentów, Sulejman Kerimow wpadł na nieco ekstrawagancki pomysł – postanowił kupić klub piłkarski. Biorąc pod uwagę jego stan społeczny, lub jak wolicie miliardy na koncie, ta zachcianka nie może dziwić. Zastanawia jednak wybór, jakiego dokonał. Nie był to czołowy europejski klub, a lokalny zespół z jego rodzinnej Machaczkały. Niemały wpływ na ten zakup miał szef Chelsea, Roman Abramowicz, który zaszczepił w nim piłkarskiego bakcyla. Różnica między wspomnianymi właścicielami jest jednak dość spora i w tym przypadku fundamentalna – pierwszemu z nich brakuje konsekwencji, na którą drugi nie może narzekać. I ten właśnie brak konsekwencji, przez innych nazywany niecierpliwością, w połączeniu z problemami finansowymi, doprowadził do prawdziwego krachu na południu Rosji.

Czytaj także: Kolejny Polak w Serie A?!

Kerimow chciał zbudować potęgę w ciągu kilku lat. Sukces nie miał być oparty o bogatą historię, czy wiernych kibiców, a o nieograniczone środki finansowe. Tych nie miało prawa zabraknąć, gdyż nazwisko właściciela dość regularnie pojawiało się w rankingu najbogatszych ludzi świata magazynu „Forbes”. Majątku dorobił się jeszcze w latach ’90, kiedy było to zdecydowanie łatwiejsze. Każdy biznes, w który wtedy inwestował przenosił mu sukces, a wszystko co dotknął, zamieniało się w złoto. Uważał, że podobnie będzie ze sportem, ale jak się szybko przekonał, ta sztuka jest o wiele trudniejsza. Jego poczynania w nowej roli bacznie obserwowali znawcy piłkarskiego rzemiosła i szybko zauważyli, że dyrektywy które wyraża nowy właściciel, są co najmniej dziwne i nie mogą doprowadzić do zamierzonego celu. Czerwoną lampkę zapalili po podjęciu bardzo kontrowersyjnej decyzji o zmianie miejsca treningów pierwszej drużyny. Zamiast przygotowywać się do meczów w stolicy Dagestanu, piłkarze szlifowali formę w oddalonej o 1500 kilometrów Moskwie! W ten sposób do biednej i zaściankowej Machaczkały przylatywali co dwa tygodnie, aby rozegrać mecz w roli gospodarza. To miało przekonać wielu piłkarzy, sceptycznie wypowiadających się o życiu poza wielką metropolią, do podpisania kontraktu z „Dzikają Dywizją”. Efekt był jednak zgoła odmienny i doprowadził do patologi, w której większość zawodników nie potrafiło wskazać na mapie siedziby swojego klubu. To bardzo szybko zauważyli fani, którzy przestali traktować swoich ulubieńców jak bohaterów. Zespół stał się cyrkiem objazdowym mającym swoje występy w Machaczkale w co drugi weekend.

Rosyjski miliarder przyszedł do klubu z Dagestanu po zamknięciu okienka transferowego, więc z zakupami musiał poczekać do lata. To rozbudziło jego apetyt i od razu, w pierwszym okienku wydał na budowę zespołu 180 milionów dolarów. Lwią część tej sumy pochłonął transfer Samuela Eto’o, który za rok gry w Rosji miał inkasować 20 milionów. Tę informacje podały wszystkie media na świecie, dzięki czemu o klubie z południa Rosji zrobiło się bardzo głośno. W kontekście gry w żółtych barwach Anży zaczęto wymieniać coraz głośniejsze nazwiska, a te realnie myślały o możliwości przeprowadzki do klubu miliardera za wschodu. Ostatecznie fundusze przeznaczono na zakontraktowanie ośmiu zawodników, wśród których znaleźli się między innymi Jurij Żyrkow, Balazs Dzsudzsak, Chris Samba, Willian, czy Lacina Traore . Te zakupy pozwoliły co prawda wywalczyć najpierw piątą, a potem trzecią lokatę w Premier Lidze i dały dobre rezultaty w Lidze Europy. Główny cel, Liga Mistrzów wciąż pozostawała jednak niezdobyta.

„Od początku m arzeniem właściciela było nie tylko zbudowanie potęgi w lidze rosyjskiej, ale również klubu, który będzie bardzo mocno liczył się na arenie międzynarodowej. Stąd też poważne transfery. Pierwszym takim hitem było sprowadzenie w 2009 roku Roberto Carlosa, który po zakończeniu kariery miał stać się dyrektorem sportowym”

Grzegorz Michalewski, dziennikarz Polsatu Sport specjalnie dla FootBar.pl

Jednak nawet wielkie umiejętności i ogromne doświadczenie Roberto Carlosa nie pomogły w ogromnych problemach finansowych, w jakie wpadł rosyjski właściciel. Najpierw stracił bardzo ważny kontrakt w jednym z krajów bloku poradzieckiego, w wyniku którego w jednym momencie stał się biedniejszy o ponad 300 milionów funtów, a potem, gdyby tego było mało, Interpol na wniosek białoruskich władz, wysłał za biznesmenem międzynarodowy list gończy. Władze oskarżają go o narażanie na straty nie tylko Białoruś, ale również konsekwentne łamanie rosyjskiego prawa. To zakończyło projekt „Wielka Anży” i zainicjowało kolejny, jakże odmienny i już nie tak kolorowy rozdział w historii klubu. Według oficjalnego stanowiska nowa strategia miała zwiększyć liczbę i rolę wychowanków w pierwszym zespole. W rzeczywistości polegała ona na diametralnym cięciu kosztów i pozbyciu się najlepszych zawodników.

Czytaj także: Polski trener w Atletico Madryt!

„Kryzys jaki nawiedził całą Europę mocno przetrzebił finanse głównego właściciela Anży, i nie był on już wstanie nadal samodzielnie finansować tego zespołu na tym pułapie. Stąd też przed sezonem niemal wszyscy czołowi zawodnicy rozwiązali kontrakty, łącznie z trenerem Guusem Hiddinkiem”

Grzegorz Michalewski

Te zabiegi miały pomóc w odzyskaniu część wpompowanych w ten klub pieniędzy. W efekcie budżet Anży z około 200 milionów euro zmalał do 60, a najlepsi zawodnicy rozproszyli się po całej Europie, co miało bezpośredni wpływ na fatalną dyspozycję w lidze. W apogeum seria meczów bez wygranej liczyła 19 spotkań! Mimo tych ubytków i bardzo słabej formy sportowej, podjęto próbę ratowania piłkarskiej elity dla południa Rosji.

„Zimą podjęto próbę budowy zespołu, wypożyczając piłkarzy niechcianych w swoich drużynach, którzy mogliby utrzymać Anże w Premier Lidze. Myślę jednak, że błąd popełniono wcześniej – przed sezonem. Być może jeszcze wtedy wierzono, że Kerimow zdoła dalej finansować klub i zbyt późno rozpoczęto budowanie nowego zespołu, po tym jak najlepsi piłkarze znaleźli nowych pracodawców. Wiem że teraz, po degradacji ekipy z Machaczkały, to władze obwodu Dagestańskiego będą łożyć pieniądze na funkcjonowanie tego zespołu w Pierwoj Lidze, dzięki czemu klub będzie nadal istniał”

Grzegorz Michalewski

Ta bądź co bądź smutna historia pokazuje, że mimo posiadania wielkich pieniędzy, nie da się zbudować piłkarskiej potęgi na skróty. Pozytywem przywołanego romansu miliardera z futbolem jest jednak wybudowany nowy stadion oraz kompleks boisk treningowych, który stał się nie tylko kuźnią piłkarskich talentów, ale również, a może nawet przede wszystkim, miejscem spędzania wolnego czasu przez tamtejszą młodzież. Za ten gest należą się Panu Sulejmanowi Kerimowi słowa uznania.

EMIL CICHOŃSKI

fot. chroniclelive.co.uk , fc-anji.ru

Pin It