Jeśli do piłkarzy Legii nie przemawia nawet 400 tysięcy złotych premii za nic nie znaczące zwycięstwo, to znaczy, że są oni albo kompletnymi ignorantami, albo po prostu bardzo słabymi piłkarzami. Zresztą, umówmy się, słowo „piłkarz” jest chyba zarezerwowane dla ludzi, którzy potrafią raz na jakiś czas coś wygrać i strzelić jakiegoś gola. Zatem to są zwykli kopacze. Z tym, że zarabiający kupę kasy, jeżdżący fajnymi furami, stołujący się w najlepszych stołecznych knajpach. Ale jednak wciąż są tylko miernymi kopaczami.
Głębokie rezerwy Lazio bez większych problemów pokonały mistrza Polski. Drużynę aspirującą do Champions League, z budżetem na poziomie 100 milionów złotych, zdecydowanego potentata na naszym rynku piłkarskim jeśli chodzi o sprawy zarówno sportowe, jak i finansowe. Na krajowym podwórku Legia nie ma sobie równych w każdej możliwej dziedzinie. Po starciach z Europą wychodzi jednak zmasakrowana, pobita, zniszczona. Wychodzą braki fizyczne, taktyczne i mentalne.
Wielka firma, która chce równać do najlepszych, nie potrafi tym średnim wbić choćby jednego gola. Przegrywa wszystko i z wszystkimi. Kompromituje się, obnaża wszystkie swoje braki, co jednak nie powoduje czerwonych policzków ze wstydu. Na miejscu Jana Urbana i spółki schowałbym się gdzieś w stadionowych kuluarach i nie wychodziłbym stamtąd do wiosny. Możemy podniecać się naszą ligą, kolejnymi talentami, ale dzisiejszy dzień znowu dobitnie pokazał nam miejsce w szeregu. Miejsce, które dzierżymy wespół z Republiką Zielonego Przylądka, czy Armenią. Jesteśmy piłkarskim trzecim światem i będziemy tam dopóki, dopóty w polskim futbolu miernoty zarabiać będą jak gwiazdy, podupadłe gwiazdeczki traktowane będą jak wielkie autorytety moralne, a zamiast konsekwencji finansowych i sportowych głową za porażki płacić będą trenerzy.
Pożegnanie z Europą jest niezwykle gorzkie. Polski kibic jest postacią tragiczną. Skazany na porażkę, płacz, lament i zgrzytanie zębów ze złości, wciąż nie przestaje wierzyć i śnić o potędze. Potędze, która zmierza w naszym kierunku w żółwim tempie na tle innych krajów, które pędzą niczym ferrari.
Przed rozgrywkami Ligi Europy wszyscy mówili, że to nawet lepiej, że gramy w LE, bo przecież parę meczów wygramy i dostaniemy punkty do rankingu. O tak, dostaliśmy. Ale tylko bolesne lanie. W rankingu za to jesteśmy na najgorszym miejscu w historii. Jeszcze trochę i wyprzedzi nas San Marino, Gibraltar, a na koniec bezludna wyspa. Jesteśmy na dnie, niżej spaść już nie można, ale odbicie się z tego mułu będzie wyjątkowo trudno.
***
Legia Warszawa – Lazio Rzym 0:2
0:1
– Perea 24′
0:2
– Anderson 57′
Widzów: 8 000.
***
***
KAMIL SZENDERA
Fot. Legia.net