Juventus bardzo mnie rozczarował

Największy zawód ostatnich meczów Ligi Mistrzów? Juventus Turyn.  Włosi zagrali z Bayernem bardzo słabo, bardzo przewidywalnie. Ale z drugiej strony to pokazuje, jaką siłą jest zespół z Monachium. Wyniki w Bundeslidze (ostatnio 9:2 z HSV) nie są przypadkiem. A przecież Juventus w Serie A zajmuje pierwsze miejsce i krok po kroku zmierza po mistrzostwo kraju. Dlatego to właśnie Bayern jest dla mnie największym zaskoczeniem ćwierćfinałów Ligi Mistrzów in plus.

Mecz  z Interem Mediolan nie miał tak dużego wpływu na postawę Starej Damy, jak to próbowano tłumaczyć słabszy mecz z Bayernem. Na tym etapie rozgrywek wszystkie zespoły mogą mówić o zmęczeniu sezonem. Piłkarze mają w nogach wiele meczów. Nie miało to wielkiego znaczenia. Obraz gry na Allianz Arenie spowodowany był kiepską postawą dnia Juventusu i rewelacyjną formą Bayernu z ostatniego czasu.

2-0 to najniższy wymiar kary Bayernu Monachium. Skutecznie wyłączyli z gry Pirlo. I jeśli to powtórzą w Turynie, to nie przewiduję innego wyniku, jak awans niemieckiego zespołu. Włosi mogą wygrać, ale nie zagrają już raczej w półfinale.

Nie ukrywam, że rozczarowała mnie postawa Galatasarayu, szczególnie jeśli chodzi o grę w obronie. Wydawało mi się, że w tym elemencie zespół Fatiha Terima, który tak duży nacisk kładzie na taktykę,  zaprezentuje się lepiej.  Zresztą trener trzykrotnie w trakcie meczu zmieniał ustawienie w defensywie. Mimo bronienia się większością zawodników, drużyna popełniała błędy, co w meczu z Realem Madryt musiało się skończyć tak, jak skończyło.

Dużo mówiło się po meczu o faulu Benzemy. Niektórzy porównują to z wejściem Naniego w Arbeloę, ale bez przesady. To nie było zagranie na kartkę. Sama gra Francuza to nie było maksimum jego możliwości. Benzema przeżywa trudny okres w kadrze, ale jeśli strzela w Lidze Mistrzów, to życzę każdemu napastnikowi takiego kryzysu. Cały zespół Realu Madryt zagrał na jakieś 60-70%. Tylko tyle potrzebowali podopieczni Mourinho, aby uporać się z tureckim zespołem. W  rewanżu zabraknie Xabiego Alonso i Sergio Ramosa, ale patrząc na ławkę Królewskich, nie stanowi to żadnego problemu. Są przecież Pepe, Luka Modrić czy Michael Essien.

W meczu z Galatasarayem graczem numer 1 był Xabi Alonso. Od niego rozpoczynają się akcje Realu. Hiszpan jest znakomitym dyrygentem, który steruje grą Realu. On wydaje sygnały chociażby w kontekście gry pressingiem. Ma wielką charyzmę, co widać było chociażby w drugiej połowie meczu, kiedy zrugał Ramosa za odpuszczenie w kryciu.

Jeśli chodzi o rewanż Barcelony z PSG, to wiele zależy od jednego – czy zagra Messi. Jeśli Argentyńczyk wystąpi, to jestem spokojny o awans gospodarzy na Camp Nou. Paryżanie dobrze grają z kontry, mają szybkiego Lavezziego, w ataku Ibrahimovicia. Ale mimo wszystko nie wierzę, aby PSG stać było na awans. Może nie będzie powtórki wyniku z Milanem, ale to będzie podobny mecz.

Mecz Malagi z Borussią trzeba odbierać w kontekście dwumeczu. BVB był drużyną lepszą, ale przestrzegam wszystkich, którzy myślą, że mistrz Niemiec ma pewny awans. Malagę stać na wiele i nie zdziwię się, jeśli dojdzie do niespodzianki. Występy Roberta Lewandowskiego i Łukasza Piszczka w skali 1-10, takie 6-6.5.

KRZYSZTOF PRZYTUŁA

Pin It