Po kolejnej porażce w lidze, tym razem 3:4 z Jagiellonią Białystok, nastroje w Gliwicach są dalekie od optymistycznych. Zagrożenie spadkiem z najwyższej klasy rozgrywkowej nabiera realnych barw, stąd też prezes Zdzisław Kręcina nastawia się na efektywne wzmocnienia. Planuje zacząć od swojego dobrego kolegi, Jerzego Engela. Tylko czy były selekcjoner reprezentacji Polski zdecyduje się na, bądź co bądź, zaskakujący powrót?
Zacznijmy od faktów – kontrakt Marcina Brosza obowiązuje do końca czerwca tego roku i nic nie wskazuje na to, aby został przedłużony. Mizerne wyniki w lidze, kiepskie transfery, zespół amatorsko ustawiony taktycznie i słabo prezentujący się motorycznie. Moglibyśmy znaleźć jeszcze wiele negatywnych synonimów opisujących klub z Gliwic. Co prawda sensacyjnie zdołał awansować z Piastem do eliminacji Ligi Europy, jednak tam już nie tak sensacyjnie poległ w dwumeczu z Karabachem Agdam. Solidna, azerska półka…
Nie jest zaskoczeniem, że Marcin Brosz może być kolejnym trenerem, który wyleci z klubu i niczym zafascynowany przedszkolak zacznie się kręcić na karuzeli, w jego wypadku – trenerskiej. ( TUTAJ czytaj szerzej na ten temat) Zaufanie do trenera w Polsce jest niemalże zerowe. Wystarczy pierwsze dobre wrażenie, aby kupić zarząd klubu swoją perspektywą stworzenia silnego potentata krajowego, ale też jeden błąd, aby na dobre wypaść z łask działaczy. Ta zasada tyczy się wszystkich. No, może nie Michała Probierza.
Plotki to plotki, zazwyczaj są wyssane z palca, jednak w każdej z nich zawarta jest odrobina prawdy. My postanowiliśmy dowiedzieć się od samego zainteresowanego jego ewentualną pracą w Piaście Gliwice.
Doniesienia dotyczące mojego powrotu w roli trenera do Piasta Gliwice są zwykłymi plotkami, z tego względu, że wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą, że w trakcie sezonu nigdy nie przejąłbym żadnej drużyny. Niech trener Brosz spokojnie sobie popracuje do końca sezonu i zrealizuje kontrakt, szczególnie gdy do zakończenia rozgrywek pozostało kilka meczów.
Jerzy Engel dla FootBar.pl
Swoją drogą, ciężko było wychwycić od niego jakiekolwiek informacje. Może nie był nigdy za bardzo wygadany, aczkolwiek krył się z jasnymi odpowiedziami używając praktycznie samych ogólników. Czyli to, czego moglibyśmy się dowiedzieć znacznie wcześniej, dowiedzieliśmy się i tym razem. Wśród plew znaleźliśmy jednak kilka ziarenek, które powinny was zaciekawić. Zapytany przez nas o to, czy planuje powrót do trenerki, odpowiedział:
Oczywiście! Jeśli są plany stworzenia czegoś nowego, zupełnie od podstaw, dlaczego nie. Poza tym jeżeli ktoś miał ochotę stworzenia nowej ekipy w oparciu o moją osobę, z pewnością byłbym chętny, ale jeszcze raz powtarzam – w trakcie sezonu na pewno nie przejmą żadnego klubu z Ekstraklasy.
Pod tym względem ma rację, w końcu jaki jest sens przejmowania zespołu na kilka kolejek przed końcem sezonu. Nie zdążyłby ani wcielić w życie swojego toku rozumowania, ani przekazać zawodnikom swojej filozofii gry. Tak naprawdę trener, o czym już wcześniej mówił Czesław Michniewicz, potrzebuje dwóch, trzech okresów przygotowawczych, aby odcisnąć swoje piętno na danym zespole. Szkoda tylko, że właśnie w tym czasie zwalniana jest największa liczba polskich szkoleniowców.
Wniosek, może i pochopny, ale w oparciu o jego wypowiedzi dosyć prawdopodobny, wysunąć można jeden – Jerzy Engel powróci do świata futbolu nie w roli telewizyjnego eksperta, ale jako trener. Gwoli ścisłości zapytaliśmy go o tę kwestię i poprosiliśmy o jasną i konkretną odpowiedź. Nadeszła jeszcze przed zadaniem pytania.
Wrócę do zawodu trenera. Czekam tylko na poważne propozycję.
Jedynym słusznym wyborem byłby właśnie Piast Gliwice, o ile się utrzyma. Szaleństwem byłoby powierzenie byłemu szkoleniowcowi krakowskiej Wisły czy też warszawskiej Legii krajowych potentatów, wszak nie trenował on żadnego klubu od 2006 roku, kiedy to zakończył swoją przygodę z APOEL-em Nikozja. Od lata w Gliwicach może panować bezkrólewie – kto inny, jak nie spragniony kolejnych sukcesów Engel miałby zająć miejsce Marcina Brosza? W gronie kandydatów znajduje się jeszcze co prawda Jan Urban, który zdaje się pierwszy wyskoczyć z pędzącej karuzeli. Mimo wszystko, z całym szacunkiem dla jego osoby, prowadząc ostatnio Zagłębie Lubin i Legię Warszawa, opierał się tylko i wyłącznie na indywidualnych umiejętnościach swoich podopiecznych. Z „Miedziowymi” nie miało prawa się udać za to z „Królewskimi” może i zdobył mistrzostwo Polski, ale w Lidze Europy, mówiąc kolokwialnie, nie zaszalał.
Nie wiemy, jak to jest z dotychczasową formą Engela, lecz, kto jak kto, ale sukcesy to on posiada. W tych kategoriach rozpatrywać możemy awans do mundialu w 2002 roku, co, spoglądając na obecną formę reprezentacji, należy uznać za nie lada wyczyn. Ostatnimi czasy jednak zniechęcił do siebie opinię publiczną, kiedy to pracował w PZPN-ie. Z nazwy przez 6 lat był pełnomocnikiem Prezydium Zarządu ds. Szkolenia, jednak do dziś nie wiemy, czym tak naprawdę się zajmował. Ostatecznie pod koniec 2012 roku, decyzją Romana Koseckiego, zrezygnowano z jego usług.
Bylibyśmy zdumieni, gdyby zasłużony dla polskiej piłki Jerzy Engel ponownie zajął się swoim zawodem. Nurtuje nas jedno – czy odnalazłby się on w realiach współczesnej piłki nożnej? Przyjemnie byłoby ponownie obejrzeć „Futbol na tak” w wykonaniu jego podopiecznych.
ŁUKASZ KLINKOSZ
fot. Łukasz Laskowski/Pressfocus