W wieku 80 lat przepłynął bez przerwy ponad 100 basenów…
Są na tym świecie jeszcze ludzie, którzy pomimo naturalnego upływu lat zostawiają w tyle swoich rówieśników i – nie zważając na wiek – robią coś, czego nawet nastolatki nie potrafią. Jest taki człowiek na południu naszego pięknego kraju, który mając 80 lat nie tylko przepłynął 102 baseny, ale i zaliczył 211 stójek na rękach. Nie znacie go? Nie ma na co czekać. Przed państwem prof. dr hab. Jan Ślężyński, legenda, która trwa…
Profesora Ślężyńskiego poznałem zupełnie przypadkowo w pociągu jadącym do Gdańska. Pewien starszy pan dosiadł się do mojego przedziału, krótko przedstawił. Od razu załapał świetny kontakt, umiejętnie skracał dystans. Co tu dużo mówić, kupił mnie momentalnie. Zauważył mój „Przegląd Sportowy” i zagaił na jakiś piłkarski temat. Dopiero za Łodzią ujawnił się ze swoimi zdolnościami. Wcześniej zdziwił mnie fakt, że używa kolczastej piłeczki. Okazało się, że robi to, aby rozruszać dłonie. Gdzie jechał pan profesor? Do Bydgoszczy, na specjalnie przygotowany wykład, na który w dużym plecaku wiózł swój cały ekwipunek z wycinkami z gazet i medalami włącznie. Aha, bym zapomniał. Nawet obciążniki miał. Pokazywał, jak są ciężkie, a on przecież staje z nimi na rękach, wykonując swoje ulubione stójki. Rozmawialiśmy kilka godzin, przekazał wiele niezwykle ciekawych uwag, ale jedno wciąż mnie niezmiernie dziwi: jak on to robi? To niesamowite, że starszy w końcu pan wciąż zachowuje nie tylko trzeźwość umysłu, ale także fantastyczną formę ciała. Okazuje się, że to wcale nie takie trudne i każdy z nas może stać się aktywnym człowiekiem. Krótko mówiąc: profesor czuje się młodo, zachowuje się młodo i – co ważne – wygląda młodo. W życiu nie powiedziałbym, że ma 82 lata!
„ Nie na tym rzecz polega, aby dodać lat do życia, ale na tym przede wszystkim, aby dodać życia do lat”
Pewnie wielu z Was zastanawia się teraz, o kim w ogóle jest mowa. Ano właśnie. Na początek winni jesteśmy krótką prezentację sylwetki profesora. Jan Ślężyński to wprawdzie emeryt, ale wciąż pracujący na pełnym etacie w AWF w Katowicach. Jego domeną są dwie konkurencje: pływanie, a także… stawanie na rękach z obciążnikami. W 2011 roku pobił swój własny Rekord Guinnessa w ilości stójek na rękach. W ciągu nieco ponad 27 minut wykonał rekordowe 211 stójek, co uznane zostało za oficjalny rekord Polski. Prawdziwe szaleństwo z udziałem Ślężyńskiego odbywa się jednak na pływalni, gdzie w wieku 80 lat przepłynął nieprzerwanie 102 baseny o długości 25 metrów w ponad 1,5 godziny. Kosmita? Nie, zwykły ziemianin, z tym, że nieco bardziej wysportowany…
Gdy zapytany o dietę i tryb życia uśmiecha się serdecznie, można się zorientować, że ma do powiedzenia coś ciekawego. Ciągle czynny wykładowca AWF w randze profesora zwyczajnego przekonuje, że podstawą jego sprawności jest… natura. – Zawsze lubiłem się dużo ruszać, a sport mnie fascynował. Do dziś dnia jeżdżę na rowerze, na łyżwach czy na rolkach. Lubię też sobie popływać – puszcza oko profesor, tak jakby te czynności były czymś zupełnie naturalnym dla przeciętnego 80-latka. – Już od rana się gimnastykuję, bo przecież nawet w łóżku można sobie zaserwować konkretną dawkę porannych ćwiczeń. Wielu starszych ludzi skarży się na zawroty głowy po wstaniu. To skutek tego, że ich mózg jest słabiej dotleniony, kiedy śpią. Dlatego warto się chwilę pogimnastykować – przekonuje profesor.
On sam robi to dzień w dzień od kilkudziesięciu lat. Efekty widoczne są na pierwszy rzut oka. Aktywność, tempo życia i kontakty są w przypadku Ślężyńskiego czymś zupełnie naturalnym. Obraca się w kręgach osób znanych i cenionych, by wspomnieć chociażby o Justynie Kowalczyk. – Pomimo swojego wieku wiem, że najgorsze, co by mi się mogło przytrafić, to nic nierobienie. Człowiek musi żyć tak, jak pozwala mu na to zdrowie, bo do tego jest stworzony. Przynajmniej powinien starać się aktywnie funkcjonować – zachwala zdrowy tryb życia pan profesor i dodaje: – Jedzenie też jest ważne!
No więc właśnie. Jaką dietę poleca prof. Ślężyński? – Podstawowym codziennym posiłkiem jest zupa mleczna z łyżką miodu. A ponadto dobre, wyszukane wędliny, dużo warzyw i owoców, herbata z dużą ilością cytryny, ciemne pieczywo i masło roślinne oraz nabiał – uśmiecha się.
Sam fakt takiego postępowania musi robić niebywałe wrażenie, ale profesor jest przede wszystkim fantastycznym człowiekiem, idolem wielu studentów. Jest osobą, którą w dzisiejszych czasach trudno spotkać. Potrafi się dogadać zarówno z młodszymi, jak i starszymi. Jest doskonałym przykładem na to, że teza dotycząca pogarszających się relacji międzypokoleniowych wcale nie musi być prawdziwa. – Pan profesor jest naprawdę na czasie. Mamy z nim bardzo dobry kontakt, a on sam jest dla nas życzliwy i przede wszystkim pomocny – zachwala jeden z jego obecnych studentów.
Czy Ślężyński zdaje sobie sprawę ze swojej popularności? – Byłem nawet u Kuby Wojewódzkiego, a w Teleexpresie powiedziałem kiedyś, że moje serce bije w rytmie cha-cha. Nie chodzi o to, żeby promować siebie. Warto po prostu reklamować zdrowy tryb życia. No i gimnastykę naturalnie…
W międzyczasie profesor pokazuje nam oficjalną licencję narciarską FIS. – No tak, na nartach też jeżdżę. Jestem instruktorem narciarstwa zjazdowego. Najbardziej lubię szusować w Alpach francuskich.
Wracając jeszcze do wykładów profesora na AWF, pytamy go jak traktuje studentów, bo jednak jego doświadczenie jest tak ogromne, że mogła wiele razy pojawić się rutyna, która nigdy nie jest dobrym sprzymierzeńcem. – W procesie dydaktycznym jestem raczej wymagający, ale jednocześnie lubiany przez studentów może dlatego, że anegdotycznie potrafię rozładować każdą, nawet najbardziej newralgiczną sytuację. Swego czasu, podczas ostatniego wykładu przed oczekującym egzaminem, studenci pytają: jak pan profesor potraktuje nas na tym egzaminie? Jak to jak, normalnie, jak cytrynę! Wątpliwości zostały rozwiane błyskawicznie – śmieje się profesor.
Jest zatem jakaś skuteczna recepta na tak aktywną długowieczność? Profesor przyznaje, że nigdy nie wiadomo, ile wytrzyma nasz organizm, ale zawsze warto trochę przy nim poeksperymentować, bo zawsze to może nam trochę pomóc. Zresztą – jak przekonuje Ślężyński – aktywność i zdrowa dieta zapewnia nam lepsze samopoczucie, co samo w sobie jest w dzisiejszych czasach ogromnym skarbem. – A jeżeli przy okazji kilka razy stanie człowiek na rękach, to krew zacznie inaczej krążyć, mózg zostanie dzięki temu lepiej dotleniony. Uwielbiam stawanie na rękach!
Ot, cały profesor Ślężyński…
Co robić, żeby być tak sprawnym jak profesor Ślężyński? Oto zestaw zadań do wykonania…
Zabiegi higieniczne zmierzające głównie do poprawy ukrwienia wszystkich części ciała: szczotkowanie głowy, twarzy, brzucha, klatki piersiowej, pleców oraz kończyn górnych i dolnych, masaż dłoni i stóp, ćwiczenie piłką „kolczatką” do dłoni.
Profilaktyczno-zdrowotne ćwiczenia usprawniające do wykonywania w warunkach domowych:
-
krążenia i wymachy ramion z obciążnikami mocowanymi do nadgarstków na rzepy,
-
odmachy kończyn dolnych na stole z obciążnikami mocowanymi na rzepy w okolicy kostek,
-
leżenia przewrotne na plecach połączone ze skłonami tułowia w przód (automasaż kręgosłupa piersiowego i wzmacnianie mięśni brzucha),
-
w leżeniu przodem odchylenia tułowia do tyłu przez wyprost rąk ułożonych przy barkach, biodra przywarte do podłoża oddziałujące na lędźwiowy odcinek kręgosłupa (procedura McKenziego),
-
leżenie na dwóch krzesłach z oparciem głową i barkami na jednym krześle oraz stopami na drugim krześle, biodra uniesione do poziomu – wytrzymać, wzmacnianie mięśni pośladkowych i lędźwiowego odcinka kręgosłupa; dodatkowo przez silne naciskanie głową na krzesło wzmacnianie mięśni karku,
-
odmachy boczne kończyn dolnych z obciążnikami w okolicy kostek, poprawa ruchomości stawów biodrowych
-
stawanie wielokrotne na rękach, osiowe odciążanie i elongacja kręgosłupa, poprawa ukrwienia głowy, wzmacnianie gorsetu mięśniowego i kości (ćwiczenie antyosteoporotyczne),
-
ćwiczenie na skakance, poprawa elastyczności kończyn dolnych, wzmacnianie pracy serca, stymulowanie czynności układu krążeniowo-oddechowego.
KAMIL SZENDERA