Przez dziesiątki lat is tnienia drużyny naro dowej kapitanowie musieli się stykać z różnymi problemami. Deyna, Żmuda czy Boniek musieli załatwiać u dygnitarzy najpotrzebniejsze rzeczy, a i tak grali za uściśnięcie dłoni. Za świetną grę to czasami wystarczało. Zbigniew Boniek dzień po tragedii na Heysel leciał na spotkanie kadry z Albanią, w którym zresztą zdążył zagrać. Obecnie pojęcie kapitana reprezentacji Polski nieco się zdewaluowało.
***
Czasami myślę, że dzisiejszym piłkarzom brakłoby niezłomności, aby przeciwstawić się problemom, które nękały drużynę w czasach komuny – postać Zbigniewa Bońka przytaczam nie bez przyczyny. Czasami zarzuca mi się, że bronię piłkarzy, których bronić nie mam prawa. Nieodpowiedzialnym z mojej strony jest to, że opowiadam się po stronie człowieka, który w społeczeństwie wzbudza skrajne uczucia. Kuba Błaszczykowski – dla jednych materialista i bileciarz, dla drugich bohater… Bardziej chylę się ku tej drugiej wersji.
Pomocnik Borussii Dortmund jako kapitan reprezentacji zadebiutował w meczu z Wybrzeżem Kości Słoniowej w 2010 roku. Od tamtego czasu drużyną targają przeróżne skandale. Chociaż skandale to zbyt duże słowo. Bardziej są to niedomówienia, które konsekwentnie zabijają ducha kadry. Nigdy nie dowiemy się, jak było dokładnie z Ludovikiem Obraniakiem ani nie poznamy szczegółów rozmowy z Eugenem Polanskim ze zgrupowania w Legnicy przed meczem z Gruzją w Lubinie. Afera z Orzełkiem to według niektórych dowód na to, że Błaszczykowski na kapitana się po prostu nie nadaje. Ciężko sprawę zdefiniować w jednoznaczny sposób. Często wymagamy od innych osób poświęceń, chociaż wiemy, że sami w inny sposób byśmy się nie zachowali. Myślę, że nie inaczej jest w kwestii Orzełka.
Liczę się z jego zdaniem. Ma charyzmę, jest prawdziwym liderem drużyny. Prawdziwa zadziora na boisku.
Franciszek Smuda – były selekcjoner reprezentacji Polski
U Franciszka Smudy był postacią numer jeden. To Franz mianował Kubę kapitanem po wyrzuceniu z kadry (tak to trzeba nazwać) Michała Żewłakowa – 102 krotnego reprezentanta. Smuda właśnie z nim dyskutował na temat powołania dla Marcina Wasilewskiego, to właśnie Błaszczykowski wyszedł z tą inicjatywą. Opaska kapitańska dla Kuby spotkała się z opozycją m.in Tomaszewskiego i Bońka, którzy zarzucali zawodnikowi brak autorytetu, charyzmy. Stanowczo odpowiadał wujek kadrowicza – Jerzy Brzęczek, czyli były kapitan kadry, medalista z Barcelony z 1992 roku. Prawda jest taka, że Błaszczykowski ma charakter jak mało kto. Nie wspominając już o umiejętnościach. Statystyki mówią same za siebie. To prawoskrzydłowy już od dobrych dwóch lat jest najlepszym strzelcem drużyny.
Kuba nie mógł zostać kapitanem w lepszej chwili. Jego sukcesy w Borussii Dortmund budzą szacunek.
Jacek Bąk – kapitan reprezentacji Polski na mundialu w Niemczech w roku 2006
Żaden z wcześniejszych kapitanów nie spotkał się z takimi problemami. O naturalizowanych piłkarzach już wspominałem, przypomnijmy aferę alkoholową, która wyeliminowała Sławomira Peszkę z reprezentacji Polski albo seksaferę , kiedy sześciu piłkarzy miało się spotkać z prostytutkami w jednym z poznańskich hoteli. Media nie oszczędzały kadry i samego Błaszczykowskiego, który obrywał za wszystkie przewinienia. Dodajmy jeszcze wykluczenie Łukasza Piszczka na pół roku z reprezentacji.
Jest to sytuacja żenująca. Za rok mamy EURO. Tego typu numery nie pomagają i nie ułatwiają nam życia
Kuba Błaszczykowski o zawieszeniu Łukasza Piszczka
Kapitan musiał niejednokrotnie zwracać uwagę piłkarzom, którzy zaczęli wylewać swoje żale w mediach na temat braku stabilizacji w kadrze, jak w 2o11 roku uczynił to Robert Lewandowski. Tłumaczył też Smudę, któremu brakło rezonu, aby wytłumaczyć się z powiedzenia „farbowane lisy”. Na pytanie Izy Koprowiak z „Przeglądu Sportowego” Franz zdołał wybełkotać tylko tępe „Tsssoo?” Dalej (jąkając się) wybełkotał, że nie przypomina sobie, aby kiedykolwiek coś takiego powiedział, czyli krótko mówiąc, wyparł się swoich słów. W 2010 roku Smuda użył określenia „farbowane lisy” w kierunku reprezentantów Niemiec. Te słowa wróciły niczym bumerang przed meczem w Gdańsku z Niemcami na konferencji prasowej. Wyszłoby na to, że jego drużyna to też „farbowane lisy”, wszak był już Obraniak, w sierpniu doszedł Polanski, a we wrześniu Perquis. Niezręczną ciszę przerwał Jakub Błaszczykowski, który powiedział: „może chodziło o to, że potrafią zaskoczyć przeciwnika i są cwani…” Smuda chciał jeszcze zabłysnąć jakimś żartem, ale mu nie wyszło.
Każdy z nas popełnia błędy. Po EURO Kuba wypalił z biletami, ale rozumiem jego rozgoryczenie. Na linii kadra-PZPN iskrzyło, nie podobało mu się wiele rzeczy. Wyskoczył z biletami jako przykładem tego, że PZPN nie dotrzymał słowa. Jednak to już historia.
Zbyt duża w tym wszystkim rola mediów. Czasami myślę, że ludziom pracującym w zwykłych szmatławcach bardziej zależy na sensacji niż na sukcesie sportowym drużyny narodowej. Piorą publicznie brudy pod pretekstem misji informowania ludzi.
My, kibice, możemy być niezadowoleni, ale musimy być z reprezentacją na dobre i na złe. W końcu karta musi się odwrócić. W końcu łączy nas piłka.
KAMIL ROGÓLSKI