Przed „erą trio z Dortmundu” mieliśmy w Niemczech Polaków, z których możemy być dumni. Którzy podobnie jak teraz Lewandowski, Błaszczykowski i Piszczek zadawali kłam niekorzystnej opinii o Polakach na zachodzie jako ludziach nieuczciwych, czyhających tylko, by ukraść Audi albo BMW. Na czele swoistych ambasadorów stał Jacek Krzynówek, piłkarz klubów niemieckich w latach 1999-2010. Człowiek, który strzałem z lewej nogi zabiłby słonia. Taki był nasz kapitan, którego nadal w Niemczech świetnie pamiętają.
Przy transferze do FC Nürnberg Krzynówkowi pomagał działacz Tadeusz Dąbrowski, który również pomagał wybić się mu z A-klasy do RKS-u Radomsko. Tam Polak stopniowo zdobywał uznanie kibiców. Krzynówek na lewym skrzydle zawsze był pierwszym wyborem trenerów – kolejno Rauscha, Brunnera i najsłynniejszego z tej trójki – Klausa Augenthalera. Cenili jego ambicję i zaangażowanie. W sezonie 2000/2001 klub z Norymbergi awansował do pierwszej Bundesligi, a polski skrzydłowy został włączony do „11″ sezonu 2.Bundesligi magazynu Kicker. Przed spadkiem klubu ze Środkowej Frankonii zagrał w Bundeslidze 46 meczów, strzelił 6 bramek. Należy zauważyć, iż Krzynówek większość sezonu 2002/2003 leczył kontuzję która wyeliminowała go z gry. Reprezentant Polski nie zamierzał się załamywać. Rozegrał najlepszy sezon w Niemczech w całej historii swoich występów. Bilans 27/12 w 2.Bundeslidze sprawił, że najlepszy skrzydłowy 2.Bundesligi mógł przebierać w ofertach z najlepszych klubów w Niemczech, wybrał Bayer Leverkusen. Zdecydował fakt, że w Leverkusen było już kilku polskich zawodników, a także to, że Bayer Leverkusen szykował się do kwalifikacji Ligi Mistrzów. Aptekarzy prowadził wtedy Augenthaler – trener Krzynówka z lat 2000-2003, a obaj Panowie za sobą przepadali. To właśnie jemu bardzo zależało na sprowadzeniu Krzynówka do Leverkusen. W III rundzie eliminacji Champions League przyszedł debiut europejskich pucharach. Bayer Leverkusen wygrał u siebie z Banikiem Ostrawa 5:0, a Krzynówek wszedł na boisko przy stanie 1:0, zmieniając urodzonego w Bytomiu Paula Freiera.
I tak chłopak z Chrzanowic spełnił swoje marzenia o wielkim futbolu. Przygotowywał się do rozgrywek Ligi Mistrzów, gdzie przyszło się mu się zmierzyć w bardzo trudnej grupie z Realem Madryt, AS Romą i Dynamem Kijów. W Leverkusen Polak nie musiał się niczym przejmować. Mieszkanie? Samochód? Nie ma sprawy. W klubie nowym zawodnikom pomagał Hans-Peter Lenhoff. 15 września Krzynówek strzelił jedną z najpiękniejszych bramek tamtej edycji, pokonując samego Ikera Casillasa. Wyczyn powtórzył jeszcze w meczu z AS Romą, strzelając równie piękną bramkę Carlo Zottiemu i w meczu z Liverpoolem w 1/8 finału.
Krzynówek szybko stał się ulubieńcem kibiców na BayArena. Zrobił wtedy polskim piłkarzom nie gorsza reklamę niż trójka z Dortmundu dzisiaj. Reprezentant Polski zdobył uznanie również w Polsce. Legia Warszawa w 2005 roku rozegrała towarzyski mecz z Bayerem na stadionie Wojska Polskiego w Warszawie. Kiedy schodził z boiska, wszyscy kibice zgromadzeni na trybunach zgotowali mu owacje na stojąco. Niestety dla Polaka, z klubem pożegnał się Klaus Augelanther, a zastąpił go Michael Skibbe, który za Krzynówkiem nie za bardzo przepadał. Skibbe wolał postawić młodego Simona Rolfesa, a Krzynówek poszedł w odstawkę. Zdaniem działaczy z Leverkusen polski zawodnik za bardzo się wszystkim przejmował. W pamiętnym sezonie 2005/2006 chodził bez przerwy i powtarzał, że przed nim impreza życia, mundial 2006. Powoli stawało się to nie do zniesienia. Im bardziej był dopingowany, tym lepiej chciał grać, a przez to za bardzo się spinał, co Michaelowi Skibbe dało pretekst do posadzenia go na ławce.
Pamiętna drużyna z sezonu 2004/2005 zaczęła się rozpadać. Berbatow odszedł do Tottenhamu Hotspur, Woronin do Liverpoolu, Babić do Betisu Sevilla, Nowotny u schyłku kariery odszedł do Dynama Zagrzeb – tak można wyliczać w nieskończoność. Sam Krzynówek nosił się z zamiarem odejścia. Znać o sobie dawała kontuzja kolana. Pojawiły się oferty z Portsmouth, West Hamu, ale reprezentant Polski ponad wszystko uwielbiał Bundesligę, w której chciał pozostać. W Wolfsburgu kariera Krzynówka jakby się zatrzymała. Tyran Magath, na liczniku już 30 lat… W ekipie Wilków spędził trzy lata, potem jeszcze zagrał jeden sezon w Hannoverze 96.
Bundesliga 171 meczów i 24 gole, Liga Mistrzów 8 meczów i trzy gole, reprezentacja Polski 96 meczów i 15 goli. Wiem, że w obliczu sukcesów Lewandowskiego te Krzynówka nie prezentują się tak okazale. Jednak Jacek Krzynówek to symbol jakiejś epoki. Wiodąca postać reprezentacji Polski w latach największej prosperity polskiej piłki reprezentacyjnej od czasów Górskiego, Gmocha i Piechniczka. Uczestnik Mistrzostw Świata 2002, 2006 i Mistrzostw Europy 2008. Był tam, gdzie Lewandowski nie postawi nogi nigdy, choćby nie wiadomo, jak dobrze grał w Dortmundzie. Innymi słowy, awans na wielką imprezę nam nie grozi. Nawet kiedy w klubie praktycznie nie grał, w reprezentacji Polski rozgrywał wspaniałe mecze. Nie raz i nie dwa podrywał drużynę w momentach, kiedy brakowało już sił. Mecze na wyjeździe z Kazachstanem i Portugalią to tylko te przykłady z najnowszej historii. Szkoda, że dzisiaj w kadrze nie mamy nikogo takiego. Z charakterem trzeba się urodzić, a w dzisiejszej reprezentacji charakteru nie ma nikt.
KAMIL ROGÓLSKI