W I lidze, zamiast głośno zapowiadanej walki o awans, mamy zażartą rywalizację o to, komu uda się najszybciej opuścić czołowe lokaty. Wczoraj z niezłym skutkiem uczyniły to Miedź Legnica i Cracovia, które tylko zremisowały, a dziś ich śladem poszły Flota Świnoujście i Zawisza Bydgoszcz. O ile bydgoszczanie mogą spojrzeć w oczy swoim kibicom po podziale punktów w Tychach, o tyle gracze Floty przez najbliższy tydzień nie powinni pokazywać się na mieście. Mało kto wierzył w to że Polonia Bytom wygra w tym sezonie choćby jeden mecz. Ale że przełamie się z Flotą – to było nie do pomyślenia.
Do oceny czołowych zespołów w 19. kolejce można podejść bardzo brutalnie. Sama Polonia Bytom zdobyła w tej serii gier tyle samo punktów co Zawisza, Flota, Miedź i Cracovia razem wzięte.
***
Polonia Bytom – Flota Świnoujście 2:1
Bartłomiej Setlak 31, Bartosz Nowak 65 – Bartosz Śpiączka 70
PRZEBIEG. „Wyspiarze” głośno zapowiadali że nie odpuszczą walki o ekstraklasę, ale fakty są takie, że przegrali czwarty ligowy mecz z rzędu. A skoro tym razem przegrali w Bytomiu, to krótko rzecz ujmując – zasługują na grę w ekstraklasie, tak samo jak Polonia na grę w I lidze. Czyli nie zasługują.
Można było przecierać oczy ze zdumienia oglądając ten mecz, bowiem Polonia dyktowała warunki gry i mogła się pokusić o strzelenie co najmniej kilku bramek Grzegorzowi Kasprzikowi. Niech wynik nikogo nie zdradza. Porażka 1-2 to najmniejszy wymiar kary, na jaki mogli liczyć świnoujścianie w konfrontacji z czerwoną latarnią ligi.
BOHATER. Ten dzień należał do Bartków. Dla Floty honorowe trafienie należało do Bartosza Śpiączki, za to dla gospodarzy trafiali Bartłomiej Setlak i Bartosz Nowak. Ale na nasze słowa uznania zasłużył Mateusz Mika, bramkarz Polonii, który zazwyczaj jest najbardziej zapracowanym bramkarzem w I lidze. Tym razem miał tylko kilka, ale niezwykle ważnych i udanych interwencji.
CO DALEJ? Po sensacyjnej wygranej z liderem, w Bytomiu od razu spojrzeli w tabelę. Strata do bezpiecznej strefy wynosi 11 punktów i co poniektórzy już wieszczą wielką gonitwę polonistów. Nie podzielamy tego hurraoptymizmu, ale z drugiej strony nie wykluczamy, że wiosną Polonia będzie punktować lepiej niż chociażby ŁKS czy Stomil, też czekające na degradację.
***
GKS Tychy – Zawisza Bydgoszcz 2:2
Bartłomiej Babiarz 33, Marcin Ściański 53 – Michał Płonka 40, Paweł Abbott 75
PRZEBIEG. Jak na warunki pierwszoligowe, dobrze się to oglądało. GKS Tychy nie przestraszył się Zawiszy i to podopieczni Roberta Mandrysza dwukrotnie wychodzili na prowadzenie. Bydgoszczanie po każdym straconym golu – używając klasyka – reagowali pozytywnie. W dodatku w ostatniej minucie niewiele brakowało by to oni wygrali. Dla tyszan remis to duży sukces – ich skład był tak mocno przetrzebiony, że na ławce siedziało dwóch bramkarzy.
BOHATER. Za to tez kochamy pierwszą ligę. Bo jak tu się nie uśmiechnąć, kiedy zawody są przerwane na kilka minut z powodu… psa? Sympatyczny czworonóg wbiegł na boisko w pierwszej połowie i przyniósł szczęście Zawiszy. Po tym gdy Piotr Rocki i reszta piłkarzy tyskiej ekipy skupiła się na wyniesieniu zwierzaka z placu gry, rzut wolny wykonywali bydgoszczanie i strzelili gola.
CO DALEJ? Przed Zawiszą arcyważny bój z Miedzią. Jeżeli tylko niebiesko-czarni wygrają, to praktycznie wykluczą z walki o awans jednego z najgroźniejszych przeciwników. Podopieczni Jurija Szatałowa w przypadku wygranej zwiększą przewagę nad legnickim zespołem do pięciu oczek.
***
Warta Poznań – GKS Katowice0:2
Grzegorz Fonfara 39, Deniss Rakels 55
PRZEBIEG. To było do przewidzenia. GKS Katowice to solidny średniak pierwszej ligi i bez kłopotu ograł „Zielonych”. Co do Warty, może być ona wiosną dla pierwszej ligi takim samym zespołem, jakim była jesienią Polonia Bytom. Jeżeli poznaniacy zdobędą w tej rundzie co najmniej dwucyfrową liczbę punktów, będziemy mile zaskoczeni.
BOHATER. Deniss Rakels strzelił swoją szóstą bramkę w tym sezonie i powoli wychodzi z cienia Przemysława Pitrego. Swoją drogą, GKS Katowice ma jeden z lepszych duetów napastników w I lidze.
CO DALEJ? Warta gra ze Stomilem i nie trzeba być Nostradamusem, by stwierdzić że rekord frekwencji na tym meczu nie padnie. Trudna przeprawa czeka „GieKSę”. Passę wiosennych zwycięstw katowiczanie spróbują podtrzymać na stadionie Cracovii.
MICHAŁ MITRUT