Wczoraj zawodnicy Sandecji sami sobie zaszkodzili, kończąc mecz w dziewiątkę. Ich poczynaniom musieli przyglądać się koledzy z Miedzi Legnica, którzy postanowili pójść o krok dalej. Przyznajmy – mają rozmach legniczanie, bo spotkanie w Łęcznej zakończyli w ośmioosobowym składzie. Czerwona kartka średnio co pół godziny to niecodzienna statystyka i choćby dlatego Piotr Madejski, któremu akurat udało się dotrwać do końcowego gwizdka, wyznał że jeszcze nigdy nie brał udziału w takim meczu. Z kolei trener ekipy z Dolnego Śląska, Bogusław Baniak, jako że w swym fachu siedzi nie od dziś, pewnie nie takie rzeczy w futbolu już widział. Ale i tak miał ochotę udusić Sebastiana Jarzębaka – głównego arbitra tych zawodów. Na konferencji zachował klasę, ale kto wie, co by się działo w tunelu, gdyby panowie Baniak i Jarzębak pozostali sami.
PRZEBIEG
Gdyby mecze piłkarskie trwały pół godziny, Miedź Legnica świętowałaby dziś wygraną na trudnym terenie na Lubelszczyźnie. Nie boimy się stwierdzenia, że w tym sezonie jeszcze nikt nie zagrał tak kapitalnych pierwszych minut w Łęcznej, gdzie przecież gospodarze są bardzo mocni. Dopóki młody obrońca Miedzi, Mateusz Bany, nie obejrzał drugiej żółtej kartki w 38. minucie (akurat w jego przypadku drugi kartonik został pokazany niesłusznie), dopóty na boisku Bogdanka nie istniała i przegrywała po dwóch golach swoich byłych zawodników – Jakuba Grzegorzewskiego i Mariusza Zasady.
Jeżeli Miedź w każdym spotkaniu będzie grała tak jak do momentu wykluczenia Banego, to jesteśmy spokojni że awansuje do ekstraklasy. Nie przesadzamy, to był jakiś zupełnie inny poziom. Nie mamy danych posiadania piłki, ale przypuszczamy, że po stronie Miedzi musiało ono osiągać około 70 procent. Widząc grę legniczan, przestaliśmy się dziwić że w sparingach ograli Lecha Poznań, Śląska Wrocław, czy też zdobywcę pucharu Norwegii, ILL Hodd.
I dopiero od momentu pierwszego osłabienia, czar prysł. Wtedy Bogdanka przypomniała sobie, że też potrafi grać w piłkę, i jeszcze do szatni nogami młodzieżowca Michała Zubera wyrównała. Z punktu widzenia psychologicznego, graczy Piotra Rzepki nie mogło spotkać nic lepszego – najpierw czerwień dla przeciwników, potem kontaktowy gol do szatni.
Bogdankę stać było tylko na jeszcze jedną bramkę, i to po stałym fragmencie gry, podczas których przewaga jednego zawodnika nie powinna robić dużej różnicy. Wrzutkę Veljko Nikitovicia wykorzystał rosły obrońca, Marcin Kalkowski. Łęcznianie powinni sobie jednak pluć w brodę – chwilę po ich strzelonym golu, z gry wykluczony został Grzegorz Bartczak, a w samej końcówce Krzysztof Wołczek.
- Przyjechał gość, sędzia, i chyba zależało mu na tym żeby zostać bohaterem spotkania – powiedział przed kamerami… Nikitović, kapitan Bogdanki. Skoro mówi tak piłkarz niepokrzywdzonej drużyny, to nie najlepiej świadczy to o pracy arbitra. Choć akurat kartki dla Bartczaka i Wołczka były zasłużone. Zdaje się, że podobną opinię miał prezes PZPN.
BOHATER
W pewnym sensie głównym bohaterem był sędzia Jarzębak z Bytomia, ale jeśli mielibyśmy szukać najjaśniejszej postaci wśród piłkarzy, to nasz wybór pada na Marcina Nowackiego. Doświadczony pomocnik Miedzy wywalczył jedenastkę dla swojego zespołu i asystował przy drugim golu.
CO DALEJ?
Przewidujemy przyszłość i przypuszczamy, że trener Baniak będzie w najbliższym czasie zawziętym przeciwnikiem PZPN-u. Ledwo trener Miedzi uspokoił się po tym jak związek zawiesił jego najlepszego piłkarza – Wojciecha Łobodzińskiego, a teraz, pewnie znów ruszą mu nerwy i wypśnie mu się, że z winy arbitra jego zespół nie zdobył trzech oczek. Oddać trzeba jednak, że na konferencji po meczu Baniak zachował zimną krew i zachował emocje dla siebie. Ale przez najbliższe kilka dni pewnie udzieli kilku wywiadów, w których będzie bardziej wylewny…
***
Termalica Bruk-Bet Nieciecza – Polonia Bytom 3:0
Michał Nalepa 53, 63 (k), Piotr Ceglarz 60
PRZEBIEG
Lekko, łatwo i przyjemnie? Nie do końca, bo za strzelanie goli piłkarze z podtarnowskiej wioski wzięli się dopiero w drugiej połowie. Do przerwy pachniało niespodzianką, bo Polonia Bytom jak na Polonię Bytom grała całkiem przyzwoicie. Zgromadzeni na trybunach mieszkańcy wsi Nieciecza przecierali oczy ze zdumienia…
BOHATER
… dopóki sprawy w swoje ręce, a raczej nogi, nie wziął Michał Nalepa. Jeżeli masz 20 lat, grasz pierwsze skrzypce w pierwszoligowej drużynie, strzelasz dwa gole w meczu i w dodatku starsi koledzy z zespołu nie mają nic przeciwko temu byś wykonywał rzut karny, to znaczy że jesteś kimś. Michał Nalepa to jest ktoś.
CO DALEJ?
- Po tym co dziś zobaczyłem, Termalica jest moim głównym faworytem do awansu – zdradził trener bytomian, Jacek Trzeciak. Myślicie że za tydzień powtórzy to samo o Flocie Świnoujście? Mimo kiepskiej inauguracje,
„Wyspiarze” też powinni gładko ograć czerwoną latarnię ligi. I pewnie nie będą czekali z trafianiem do drugiej połowy.
***
Łódzki KS – GKS Katowice 0:1
Sławomir Duda 37
PRZEBIEG
Lepiej zapomnijmy o tym meczu. Przy kiepskiej pogodzie, przy kiepskiej frekwencji, na kiepskiej murawie, po kiepskim meczu, GKS Katowice w kiepskim stylu pokonał jeszcze bardziej kiepski Łódzki Klub Sportowy.
BOHATER
Bohaterami są wszyscy ci, którzy planowali wybrać się na ten mecz, ale ostatecznie woleli dłużej pospać. Nasze gratulacje.
CO DALEJ?
W GKS Katowice wszyscy już wiedzą, że grają wyłącznie o pietruszkę. No bo kto z zagrożonej strefy mógłby rzucić się za nimi w pościg? ŁKS na pewno nie, Stomil również, a i Okocimski, choć teoretycznie ma na to szanse, raczej nie jest na tyle silny, by odrobić straty. Emocje tylko w górze tabeli.
***
Kolejarz Stróże – GKS Tychy 2:1
Maciej Kowalczyk 39, Krzysztof Markowski 70 – Marcin Ściański 90
PRZEBIEG
W Stróżach nie wyrobili się czasowo z zainstalowaniem elektronicznego systemu kontroli, dlatego mecz odbył się przy pustych trybunach. Inna sprawa, że konfrontacja Kolejarza z GKS Tychy raczej tłumów by nie porwała. Padły trzy gole, pokazano po jednej czerwonej kartce dla obu stron i komplet oczek został w Stróżach.
BOHATER
Maciej Kowalczyk – czternasta ligowa bramka w tym sezonie, która stawia go w roli zdecydowanego lidera klasyfikacji strzelców.
CO DALEJ?
Zdaje się, że głównym celem dla drużyny Kolejarza Stróże na ten sezon powinna być… korona króla strzelców dla Kowalczyka. Poważnie. Spadek im nie grozi, awans tym bardziej, więc podopieczni trenera Cecherza pewnie chcieliby chociaż, aby ich kolega sięgnął chociaż po strzelecką koronę.
MICHAŁ MITRUT