Coraz mniej czasu pozostało do inauguracji rundy jesiennej T-Mobile Ekstraklasy. Już 19 lipca oficjalnie rozpoczniemy sezon 2013/2014 w polskiej lidze. Będą to przełomowe rozgrywki chociażby z powodu liczby meczów. 37 kolejek pozwoli nam do syta nacieszyć się zmaganiami naszych rodzimych kopaczy. Nadchodzący sezon może być też przełomowy dla zespołu Lechii Gdańsk, którą objął jeden z najbardziej barwnych szkoleniowców w naszym kraju.
Michał Probierz − bo o nim oczywiście mowa – w ostatnim czasie nie zdołał nigdzie zagrzać miejsca na dłużej. Od czasu gdy z sukcesami prowadził Jagiellonię Białystok, kariera trenera Probierza doświadcza pewnego regresu. Owszem występują w niej poważne kluby – Aris Saloniki czy Wisła Kraków – ale tak naprawdę były to epizody bardzo nieudane. Przyczyniły się do tego różne względy − zaczynając od ekonomicznych, na czysto sportowych kończąc. To wszystko już jednak historia. Zaczyna się nowy etap. Gdański etap.
Nadmorska drużyna poprzedni sezon zakończyła na 8. miejscu. Zespół prowadzony przez Bogusława Kaczmarka grał bardzo chaotycznie, większość punktów zdobywając na wyjazdach. W meczach u siebie „Władcy północy” odnieśli tylko trzy zwycięstwa. Jak widać nie zadowoliło to włodarzy Lechii, którzy postanowili podziękować popularnemu „Bobo” Kaczmarkowi za współpracę, a drużynę powierzyć młodszemu o 22 lata Probierzowi.
Z której by jednak strony nie spojrzeć, pochodzący z Bytomia szkoleniowiec nie będzie miał łatwo w nowym klubie. Powtórzenie wyniku z poprzednich rozgrywek może być zadaniem bardzo ciężkim. Czym więc jest to spowodowane? Z odpowiedzią spieszy Krzysztof Stanowski – założyciel portalu Weszlo.com − Powód jest prosty − mówi – nie dostrzegam w Gdańsku piłkarzy. Jedyny w miarę techniczny piłkarz, czyli Ricardinho odszedł. Z przodu jak była bryndza, tak nic się nie zmieniło. Co więc może zrobić trener Michał Probierz? Pogwiżdże z ławki, pokrzyczy, porzuca bidonami, a gola jak nie miał kto strzelić, tak dalej nie będzie miał kto strzelić.
Ciężko się z tym nie zgodzić. W kadrze gdańszczan nominalnie jest trzech napastników – Paweł Buzała, Piotr Grzelczak i Adam Duda. Cóż, nie jest to na pewno wymarzone trio bombardierów. Niech przemówią liczby: Paweł Buzała w ubiegłym sezonie łącznie zdobył pięć bramek, podobny wynik zanotował najmłodszy z tej trójki Adam Duda, a Piotr Grzelczak tylko raz mógł cieszyć się ze zdobyczy bramkowej. Sporym osłabieniem może się wydawać również odejście Grzegorza Rasiaka, który miał całkiem udaną końcówkę poprzedniej rundy. Krzysztof Stanowski uważa to za bardzo nierozsądne posunięcie gdańskich działaczy: − Uważam to za nieroztropne. Biorąc pod uwagę, że nie ma w gdańskim klubie jego naturalnego następcy. Nie był to mądry ruch. Rasiak miał udaną końcówkę, zaczynał w tej drużynie nieźle funkcjonować. Wydawać by się mogło, że w takich okolicznościach powinni pozostawić go jeszcze na sezon. Współprowadzący programu „Kontratak” w swoim stylu puentuje odpalenie doświadczonego napastnika: − Może mają tam jakąś perełkę, o której nie wiem. Mam tylko nadzieję, że tą perełką nie ma być Adam Duda.
Drugim istotnym elementem przy zdobywaniu bramek – oprócz napastników – są dogrywający. Michał Probierz nie będzie mógł skorzystać już z usług Brazylijczyka Ricardinho, który wolał przenieść się do Mołdawii. Takiego obrotu sprawy żałuje redaktor Stanowski: − Trochę mi szkoda, bo Ricardinho to niezły piłkarz. Z drugiej strony jest to bardzo chimeryczny zawodnik – nigdy nie było wiadomo czego można się po nim spodziewać – mówi. Lukę w ofensywie będzie próbował wypełnić Daiskue Matsui. 32-letni Japończyk, który był kiedyś o krok od Legii Warszawa, w swoim CV może pochwalić się udanymi występami we francuskiej lidze. Rozgrywający mający pociągnąć lechistów do walki o grupę mistrzowską T-Mobile Ekstraklasy ma za sobą jednak dwa sezony, które należy uznać za stracone – nie grał tyle ile by sobie wymarzył. Dlatego też Krzysztof Stanowski nie sądzi, aby Japończyk mógł być realnym wzmocnieniem: − Patrząc na jego całe CV – może tak. Patrząc natomiast na jego ostatnie dwa sezony – szanse niewielkie. Jest to jeden wielki znak zapytania. Jakbym miał zgadywać czy ten człowiek pociągnie Lechię do jakiś wielkich rzeczy, to obstawiałbym, że jednak nie. A co o Japończyku sądzi jego klubowy kolega Christopher Oualembo, który widział go na treningach? Czy według niego Matsui może być gwiazdą ekstraklasy?: − Może tak, może nie. Daisuke to bardzo dobry piłkarz i życzę mu wszystkiego najlepszego – dyplomatycznie wypowiada się sympatyczny Kongijczyk.
Gdzie zatem trener Probierz ma szukać pozytywów? Na pewno w formacji defensywnej Lechii Gdańsk. Do treningów po kontuzji wrócił największy pechowiec ubiegłego sezonu – Sebastian Małkowski. Wiadomo, że Lechia w poprzednim sezonie miała ogromny problem z grą w obronie – aż 43 stracone bramki. Dlatego kibice gdańskiej ekipy cieszą się, że Małkowski może powalczyć o bluzę z numerem 1. Do tego nad morze wrócił Mateusz Bąk i to właśnie on ma największe szanse na obsadę bramki. Wychowanek Lechii na pewno zadba też o dobrą atmosferę w szatni. Jeżeli chodzi o czwórkę obrońców to w porównaniu z poprzednim sezonem trener Probierz nie będzie miał do dyspozycji Piotra Brożka, który również pożegnał się z Gdańskiem. W jego miejsce sprowadzono Adama Pazio z Polonii Warszawa. I to właśnie ta formacja prezentuję się najlepiej. Deleu, Jarosław Bieniuk, Sebastian Madera i wspominany wcześniej Pazio mogą dać Probierzowi względny spokój.
Na co więc Michał Probierz może liczyć w nadchodzącym sezonie? Oddajmy głos redaktorowi Stanowskiemu, który sądzi, że po 30. kolejce lechiści mogą znaleźć się w grupie mistrzowskiej − Trener Probierz ma jeden niesamowity atut tej całej sytuacji. Lechia przez ostatnie 2-3 sezony gra tak słabo, że o jeszcze słabszą dyspozycję będzie ciężko. Do tego dochodzą jeszcze problemy innych drużyn. Więc np. na tle Widzewa Łódź czy innych, wciąż osłabiających się drużyn może uda zrobić się jakiś wynik – choćby przypadkiem – twierdzi, po czym dodaje: − Patrząc na poprzedni sezon różnice między 7. a 13. drużyną były tak minimalne, że tak naprawdę jest to kwestia szczęścia w jednym meczu. Wydaję mi się, że to czy Lechia znajdzie się w grupie mistrzowskiej czy nie, zadecyduje się w jakimś pojedynczym spotkaniu. Lechia właśnie będzie się kręciła w przedziale 7-11.
Jak natomiast na tą kwestię zapatruje się Christopher Oualembo, który po odejściu Ricardinho może liczyć na występy na boku pomocy: − Nie rozmawialiśmy o celach na nadchodzący sezon. Obecnie skupiamy się na jak najlepszym przygotowaniu, żeby być gotowym na rozpoczęcie rozgrywek, a potem zobaczymy co będzie… W zeszłym sezonie GKS Bełchatów pokazał, że będąc nawet w beznadziejnej sytuacji można grać dobry futbol. Wszystko jest więc możliwe.
Trudno się z tymi stwierdzeniami polemizować. Michał Probierz dysponuje przeciętną kadrą uszytą na środek tabeli. Nie grozi mu więc ani walki o europejskie puchary, ani batalia o pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Będzie mógł spokojnie budować zespół, po cichu myśląc o górnej połówce tabeli. Nie wydaje się, że 41-letni szkoleniowiec mógłby powtórzyć sukcesy odniesione w Białymstoku (Puchar Polski i 4. miejsce w tabeli). Chociaż kto wie… Wtedy w na Podlasiu też nikt nie spodziewał się takiego sezonu…
Jakub Kowalewski