Futbol i papierosy

Na Brazylijczyka Gersona tuż przy linii czekał asystent z odpalonym szlugiem. Mistrz świata brał macha i grał dalej. Mario Basler był jeszcze lepszy…

Na początek jednak oddajmy głos fachowcowi, który wyjaśni nam, laikom, jaki wpływ ma palenie papierosów na kondycję uprawiających sport. Panie i panowie, przed Wami dr Robert Szymczak z Klinicznego Oddziału Ratunkowego Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, swego czasu znany himalaista. Oto, co powiedział na zadany temat:

„Nikotyna zawarta w dymie papierosowym uzależnia. Oprócz nikotyny dym tytoniowy zawiera tysiące innych szkodliwych, także rakotwórczych, substancji chemicznych.

Przewlekłe palenie papierosów przyczynia się do szybszego powstawania zmian miażdżycowych w tętnicach. Dochodzi do zwężenia tętnic i niedokrwienia narządów przez nie zaopatrywanych. Efektem tego może być choroba niedokrwienna serca, zawał mięśnia sercowego, udar mózgu, niedokrwienie kończyn oraz impotencja. Skutkiem palenia papierosów są również choroby układu oddechowego – przewlekła obturacyjna choroba płuc (rozedma płuc, przewlekłe zapalenie oskrzeli) oraz nowotwory takie jak: rak płuc, rak języka, rak krtani.

Sport to zdrowie, natomiast papieros zabija. Palenie papierosów to zaprzeczenie prowadzenia sportowego trybu życia”.

Tyle fachowiec. Niewiele z tego zrozumiałem, poza złowieszczym słowem IMPOTENCJA.

Historia palących piłkarzy jest tak stara, jak świat futbolu. Już w XIX wieku piłkarze Corinthian-Casuals FC pozwalali sobie na dymka przed, w przerwie i po meczu. Jak już jesteśmy przy Corinthians, to piłkarzem odpowiedzi z kraju kawy na angielskich panów w pumpach i melonikach był brazylijski futbolowy maestro i jednocześnie doktor z zawodu, Socrates. Na początek zapytaliśmy doktora, ale może lepiej takich nie pytać. Bywa, że medycy to nałogowcy jakich mało. Na przykład prof. Religa. Albo piłkarz Socrates. Źle się prowadził i proszę jak skończył…

I tu czas na chwilę dygresji. Zabłądziłem kiedyś do Villi Pascal w Gdańsku-Brzeźnie, w której przed meczami koncentrują się i zbierają myśli piłkarze gdańskiej Lechii… Chyba mnie chłopaki nie zabiją, jeśli napiszę, że peta w ręce trzymał każdy, i to takiego cienkiego, damskiego przeważnie. A fe! Tematu nie chcę ciągnąć, by ligowcom lipy nie narobić, ale pali wielu. Ba! Zaryzykowałbym, że większość. Pamiętam, jak byłem jeszcze młody (i piękny, i pełen wiary w ludzi, i naiwny, itd.), gdy przed budynkiem lotniska w Belfaście przyczaiłem Boruca i Żewłaka, jak kopcili nazajutrz po pamiętnym 2:3 na Windsor Park. Dlatego o grających w lidze obecnie tu nie będzie, a z takich, co potrafili grać i palić, wymienię jedynie dwa głośne nazwiska: Zbigniew Boniek i Ryszard Tarasiewicz.

Ogólnie, jako posiadacz umysłu ścisłego, postanowiłem piłkarskich palaczy pogrupować na charakterystyczne podgrupy…

NAŁOGOWCY Z DAWNYCH LAT
Zahaczyliśmy trochę o czasy prehistoryczne, to czemu nie pójść za ciosem? Jednym z największych piłkarzy-palaczy był snajper Newcastle United Jackie Milburn, który dochodził do trzech paczek dziennie przez większość swej piłkarskiej kariery. Między innymi dlatego, ze po II Wojnie Światowej słabo było z siankiem i Sroki część wypłat przekazywały piłkarzom w papierosach. Milburn nie był samotny, bo jak sam opowiadał, gdy wymknął się na dymka do toalety przed finałem FA Cup w 1951 roku, odkrył, że w WC kryje się aż czterech jego kolegów z drużyny!

Milburn zmarł na raka płuc w 1988 roku – to ci niespodzianka! Trzeba przyznać, że palenie nie przeszkodziło mu być jednym z najszybszych piłkarzy swojej generacji. Inny mistrz tamtych czasów Nat Lofthouse bez bicia przyznawał: „Mój sposób na relaks po meczu to wanna pełna ciepłej wody i papieros w ręce”.

Jeszcze dalej poszedł Charlie Roberts, obrońca Manchester United, który wypuścił na rynek papierosy o wdzięcznej nazwie DUCROBEL – od nazwisk członków defensywy Czerwonych Diabłów: Dick Duckworth, Charlie Roberts i Alex Bell.

NAŁOGOWCY MISTRZOWIE
Anglicy w futbolu byli pierwsi, wydawało im się, że są najlepsi, ale słowa zamienili w czyny dopiero w roku 1966, gdy zdobyli pierwszy (i jedyny jak dotąd) tytuł mistrzów świata. Podstawowym stoperem tamtej drużyny był Jackie Charlton:

Palił również Brazylijczyk Gerson, zdobywca Pucharu Świata i strzelec gola w meczu finałowym cztery lata później. Z dzisiejszej perspektywy brzmi to nierealnie, ale ponoć Brazylijczyk był taki cwany, że nie odmówił sobie dymka w przerwie finału MŚ 1970. Podczas mniej istotnych meczów na Gersona przy linii bocznej czekał asystent z odpalonym papierosem.

Serdeczny kolega Dariusza Pasieki, Niemiec Mario Basler, to as nad asami na boisku i poza nim. Jak głosi legenda, Super Mario czas po rozgrzewce, gdy piłkarze schodzili do szatni, by zdjąć dres i przebrać się w strój meczowy, wykorzystywał na szybkiego peta. Fakt, 45 minut wytrzymać bez nikotyny to ciężka sprawa. Czasem udawało się skrócić ten czas. Podczas jednego z meczów, czekając na wykonanie kornera, Basler wziął macha od jednego z kibiców za płotem…

TRENERZY
Dziś Basler jest trenerem, ale o palących „kołczach” możemy mówić w czasie przeszłym, bo jakiś czas temu wprowadzono zakaz palenia na ławkach rezerwowych. Chociaż są wyjątki, jak były selekcjoner Hrvatskiej Slaven Bilić…

Oczywiście nie jest to zdjęcie zrobione w czasie meczu… Chociaż bywało i tak, jak na niedawno emitowanym na ESPN finale Pucharu Zdobywców Pucharów z roku 1983 pomiędzy Aberdeen i Real Madryt. Właściwie cała ławka hiszpańskiego zespołu, na czele z ówczesnym trenerem Alfredo Di Stéfano paliła na okrągło…

Swego czasu liga hiszpańska była rajem dla palaczy-trenerów. Palił Héctor Raúl Cúper, palił Claudio Ranieri, palili i inni…

Inna staroć rodem z Hiszpanii – pierwszy mecz mundialu Espana ’82 na Camp Nou, Belgia gra z Argentyną. Na ławce tych drugich César Luis Menotti…

Czerwone Diabły do boju prowadził Guy Thys, który dla odmiany palił cygaro o wielkości (nie przesadzam!) dziecięcego ramienia!

ZIOŁOWI
Guy Thys triumfował również nieco ponad trzy lata później. W boju o meksykański mundial w pokonanym polu zostawił naszego dobrego znajomego Leo Beenhakkera i jego Pomarańczowych. W Brukseli było 1:0 dla gospodarzy, a w rewanżu w Rotterdamie 2:0 prowadziła Holandia, gdy bramkę na wagę awansu zdobył Georges Grun…

TUTAJ dowiesz się wszystkiego o dwumeczu Holandia-Belgia z 1985 roku

Oto, co na temat palenia różnych wynalazków powiedział Człowiek Roku 2007 w naszym kraju: „Futbol jest jak palenie zioła i kobiety. Możesz na chwilę rzucić, ale zawsze wracasz”.

Dobrze znany jest przypadek Mateusza Bartczaka, który został przyłapany na paleniu „lolka”. Jak w takim stanie uprawiać sport wyczynowy? Kiedyś paliłem, raz, przez pomyłkę, niechcący (to znaczy oczywiście bez zaciągania się) i wciąż nie wiem. To pytanie raczej do koszykarzy NBA.

Jak głosi wieść gminna, Rio Ferdinand odmówił parę lat temu poddania się testowi antydopingowemu (co przypłacił dyskwalifikacją) właśnie z powodu intensywnej kuracji ziołowej, którą wówczas przechodził…

KOMERCYJNI
Było słówko o Camp Nou, o Holandii – musi być słówko o Boskim Johanie Cruyffie. Holender był najlepszym palaczem wśród piłkarzy i najlepszym piłkarzem wśród palaczy. Palił od paczki dziennie w górę, aż do momentu, gdy wszczepiono mu by-passy w roku 1991. Oczywiście nie byłby sobą, gdyby w swym niepowtarzalnym stylu nie zapewnił sobie przy okazji lukratywnego kontraktu z lizakami Chupa Chups, które od tej pory ssał przy linii zamiast ćmików…

ZBUNTOWANI
Było komercyjnie, to teraz na odwrót… Parę lat temu jeden z magazynów dla kibiców FC St. Pauli przeprowadził swego rodzaju ankietę wśród piłkarzy drugiej drużyny tego klubu. Na pytanie: „Jakie papierosy palisz?” żaden z pytanych nie odpowiedział, że „przecież sportowcy nie palą”. Marlboro lighty cieszyły się największym powodzeniem. Z drugiej strony, nie zdziwiłbym się, gdyby piłkarze z czerwonej dzielnicy mieli zapisy w kontraktach mówiące o konieczności palenia. Przecież są piłkarzami klubu rebeliantów, muszą się sprzeciwiać i buntować… Nawet nieoficjalny herb St. Pauli przypomina reklamę ostrzegającą przed skutkami palenia…

ROZRZUTNI
Wayne Rooney to ponoć jedynie okazyjny palacz, co nie przeszkodziło mu wręczyć tej pani, z którą był w hotelu nie po to, żeby gadać, 200 funtów, żeby skoczyła po paczkę Marlboro. Reszty nie trzeba…

NISKOBUDŻETOWI
Klubowy kolega Rooneya, Dimityr Berbatow, jak głosi stugębna plotka, kupuje papierosy spod lady, z przemytu znaczy. Każdy, kto był nad Tamizą, wie, że gdy się odpowiednio uśmiechnąć do wschodnioeuropejskiego sprzedawcy… ten w try miga zrozumie o co biega. A co do Berby – niby go stać, niby mała oszczędność, ale ziarnko do ziarnka i zbierze się miarka. Zresztą na zdjęciu wygląda jak jakiś bałkański mafioso co najmniej.

WSCHODNI
Inny piłkarz ze wschodniej Europy, Ukrainiec Andrij Szewczenko, dochodził swego czasu do dwóch paczek dziennie. Stary mistrz Walery Łobanowski zmusił go do kuracji antynikotynowej, polegającej na regularnym piciu roztworu, po którym na sam widok papierosów czuł się niedobrze.

Pozostając w klimatach ukraińskich – opowiadał mi kiedyś Mistrz Roman Hurkowski, jak w kuluarach poczęstował Ołeksija Mychajłyczenkę papierosem (nie pamiętam, niestety, przy okazji jakiego meczu, może Dynamo Kijów – FC Porto 1987?), a ten zaczął się trząść jak osika na wietrze, widząc zbliżającego się trenera.

KOBIECY
Zinedine Zidane świetnie grał w piłkę i basta. Brał udział również w unijnej, antynikotynowej kampanii „Feel free to say no”. Nie przeszkodziło mu to palić w czasie MŚ 2006. Inna sprawa, że palił zupełnie jak dziewczyna… Delikatnie. Marco Materazzi mógłby powiedzieć więcej o delikatności francuskiego pomocnika…

MACIEJ SŁOMIŃSKI

Artykuł pochodzi ze SLOWFOOT.pl

Pin It