W czasie Świąt Bożego Narodzenia jest moment, żeby na chwilę zwolnić, przysłuchać się sobie, przez chwilę nie pędzić za lepszym życiem. Tego wytchnienia Wam właśnie życzymy, ale najpierw zaprosimy serdecznie na nasze łamy właśnie podczas Świąt. Przygotowaliśmy bowiem dla Was moc prezentów i koniecznie potrzebujemy Waszej obecności, bo musimy mieć przecież kogoś, komu te prezenty będziemy mogli wręczyć!
***
W Wigilię z życzeniami dla Czytelników FootBaru na nasze łamy zawitają same wielkie osobistości świata piłki. Arkadiusz Milik, Robert Lewandowski, Ryszard Tarasiewicz, Tomasz Frankowski, Jan Kocian i inni życzą Wam wszystkiego najlepszego podczas tych świątecznych dni.
Dominik Popek z kolei przygotował wspomnienie Giacinto Facchettiego. Oto fragment: „Był wzorem. Inspiracje czerpali z niego najwięksi futbolu – nie tylko następcy w Interze – ale przykładowo także legenda Milanu, Paolo Maldini. „Cipelletti” przez całą piłkarską karierę był wierny Interowi, który poprowadził do największych sukcesów w XX wieku. Był ulubieńcem fanów. Giuseppe Prisco chętnie przytaczał anegdotę z Neapolu, gdy Facchetti po strzeleniu gola podbiegł do linii bocznej chcąc pozdrowić „Peppino” i musiał szukać go w gęstej mgle przez trzy minuty”.
Cała redakcja przygotowała dla naszych kopaczy specjalne potrawy wigilijne od FootBaru. I tak Legia dostanie barszcz, a zupę grzybową Kazek Węgrzyn. Dlaczego? Czytajcie jutro nasz serwis!
Obok życzeń od całego portalu, przygotowaliśmy też dla Was specjalny prezent, który otrzymacie od nas pod choinkę. Jaki? Zapraszamy jutro…
***
W Boże Narodzenie i drugi dzień Świąt ciąg dalszy prezentowego szaleństwa FootBaru. Na pierwszy ogień pójdzie pierwsza część świątecznej rozmowy z Mariuszem Śrutwą. Polecamy z czystym sumieniem. A tu, na zachętę, krótki fragment:
O pana odejściu zadecydował Żywiec?
Jaki Żywiec?
Podczas urodzin któregoś z graczy, Wleciałowski przyłapał pana z piwem w ręku. Zapytał z wyrzutem: „Co to za piwo?”. Pan mu odpowiedział, że Żywiec i zaproponował łyka.
Ale zaczęło się od tego, że po którymś meczu, jako kapitan, poszedłem zapytać, czy możemy się napić piwa. Kręcił nosem, ale pozwolił. Kolejna kolejka, trener Wleciałowski sam przyniósł zgrzewkę, a mi powiedział, że od tej pory ja decyduję. Oczywiście po pierwszej mojej decyzji odbyło się spotkanie trenera, kapitana i prezesa z wielkim wyrzutem, że po meczach pijemy piwo. Wtedy powiedziałem, że jeśli ktoś uważa, iż jestem w stanie upilnować dwudziestu dorosłych facetów, to rezygnuję z funkcji kapitana. Prezes nas trochę udobruchał, kazał się dogadać. Marek powiedział znowu, że to ja decyduję, będzie po staremu. Nie minął tydzień i znowu to samo. Padło pytanie „Co to za piwo”. I wtedy odprysnąłem „Jak to? Żywiec. Napijesz się?”
I pokazał słabość. Poczęstował się.
A zaraz potem poleciał do prezesa na skargę, że zawodnicy piwo piją bez jego zgody.
Innym razem, gdy zobaczył zgrzewkę, zabrał ją i schował.
W drużynie jest dwudziestu dorosłych chłopów. Zabieranie im piwa to głupota. Jeżeli jest dobra atmosfera, a do tego wyniki, to tylko głupek chce to zepsuć. Wleciałowski szalał, biegał po prezesach. Trener miał swojego poplecznika w szatni, konfidenta, który mu wszystko donosił. Nie zawsze jednak działał na jego korzyść…
Masażysta.
I jak Wleciałowski nam to piwo schował, to maser pierwszy poleciał i nam je przyniósł. Oczywiście, jako jedyny miał potem problemy z normalnym poruszaniem. Kiedyś na zgrupowaniu w Grecji, które organizował Krzysiu Warzycha, była cała drużyna, fajnie sobie siedzieliśmy, piwko piliśmy, ostatni dzień. Wleciał był oczywiście wkurzony. Nie zapomnę, jak przyszedł wspomniany konfident, otworzył drzwi, rozejrzał się. Krzysiek Warzycha nie wytrzymał i odburknął: „Ty, maser, podobno trenerowi donosisz?” Konfident zdurniał, obrócił się na pięcie i momentalnie wyszedł.
Potem, przed jakimś meczem, jak Wleciałowski przyjechał do Chorzowa zawodnicy robili zakłady.
Mnie już wtedy w szatni nie było, ale ta historia jest prawdziwa. Wleciałowski przyjechał bodajże z Piastem Gliwice. Ekipa, którą wtedy mieliśmy, już beze mnie, wpadła na genialny pomysł. Umówili się, że kto wyjdzie i poda mu rękę, płaci do świnki-skarbonki uzgodnioną karę.
Całość przeczytacie w środę i czwartek. Poza tym dwuczęściowa historia o życiu na Białorusi. Będzie w tym opowieść o trudzie, wielu przeszkodach i zawziętości tamtejszych społeczności. Oprócz tego zaprezentujemy kolejny odcinek brazylijskiej samby oraz drugie notowanie naszego rankingu TOP25 najbardziej utalentowanych trenerów. Oprócz tego przyjrzymy się sportowcom, którzy zapomnieli odejść od wigilijnego stołu i których diety szlag trafił.
O swoich świątecznych zwyczajach opowiedzieli nam Kuba Rzeźniczak, Rafał Boguski i Marcin Dorna. Z kim Wigilię spędzi stoper Legii? Jaka jest ulubiona potrawa trenera naszej młodzieżówki? Dowiecie się w środę!
W drugi dzień Świąt zapoczątkujemy też nowy cykl na FootBarze pod wiele mówiącym tytułem „Spalony kotlet”. Będziemy prześwietlać wielkie talenty, które zamiast grać w piłkę na wysokim poziomie, ledwie wiążą koniec z końcem. Dlaczego nie wyszło, co było powodem nieszczęścia? Dowiecie się czytając FootBar.
A zatem nie macie wyjścia. Te Święta musicie spędzić razem z nami. Jesteśmy na siebie skazani!