W ostatnich dniach Europę obiegła informacja, że po mundialu w Brazylii z funkcji selekcjonera reprezentacji Holandii zrezygnuje Louis van Gaal. Holender coś tam niby w życiu osiągnął, ale faktem jest, że jego najlepszy okres przypada na lata 90. poprzedniego wieku, kiedy to pracował w Ajaksie Amsterdam. Teraz chce zawojować Premier League i jedyne co weźmie to klub z topu tej ligi. Bo jest zbyt słaby, żeby poprowadzić gorszy klub i wynieść go na szczyt. Przychodzi mi na myśl cytat klasyka – wyżej sra niż dupę ma.
Proponuję spojrzeć najpierw na słowa Van Gaala, które padły kilka dni temu:
Moim następnym celem jest praca w Premier League. Jeszcze nigdy w życiu nie poczułem tej wielkiej, angielskiej atmosfery sportowej. Pragnę mieć tytuły mistrza w czterech krajach. To jest moja aktualna aspiracja. Później odejdę na emeryturę i przeprowadzę się z żoną do Portugalii.
Louis van Gaal
A teraz kilka słów o samym szkoleniowcu… W latach 90. Holender przejął schedę po Leo Benhakkerze, który odszedł z Ajaksu do Realu Madryt. Jako szkoleniowiec zespołu z Amsterdamu przez sześć lat wykonał kawał dobrej roboty. To on oszlifował takie talenty, jak Edgar Davids, Clarence Seedorf czy Patrick Kluivert. To on przywrócił świetność najbardziej utytułowanemu klubowi w Holandii, zdobywając z nim trzy razy z rzędu mistrzostwo (1994, 1995, 1996). Wreszcie to van Gaal pomógł Ajaksowi w zdobyciu Pucharu UEFA (1992 rok, w finale wygrana z Torino), Ligi Mistrzów (1995, wygrana 1:0 z AC Milan) i Superpucharu Europy (1995, pokonanie Realu Saragossa). Rok później „Synowie Bogów” dotarli do finału LM, ale w karnych przegrali z Juventusem. W sezonie 96/97 z kolei „Stara Dama” stanęła na drodze zespołowi van Gaala w półfinałach Ligi Mistrzów i nie przepuściła go dalej. To był niewątpliwie najlepszy okres w życiu szkoleniowca urodzonego w stolicy Holandii. Później zaczęło być średnio, a momentami i bardzo słabo.
TUTAJ czytaj o wielkiej Barcelonie 97/98!
Era „poajaksowa”
W końcówce ubiegłego wieku z van Gaalem stało się to, na co wówczas zasługiwał – został trenerem Barcelony w 1997 roku. Już w pierwszym sezonie – 97/98 – drużyna pod jego wodzą wywalczyła tytuł Mistrza Hiszpanii i Puchar Hiszpanii. Tylko obiektywnie patrząc… Czy to zwycięstwo było bardziej zasługą samego van Gaala czy może piłkarzy, takich jak: Figo, Rivaldo, Vitor Baia czy Guardiola. Holender dostał gotowy produkt i jedyne czego miał nie zrobić to nie spieprzyć sprawy. Po wygranym sezonie zaczął robić z Barcelony holenderską kolonię, co nie przyniosło ani skutków w europejskich pucharach, ani w lidze (w sezonie 1999/2000 drugie miejsce, za Deportivo).
Po trzech latach w Barcelonie otrzymał posadę selekcjonera Holandii i znowu spieprzył sprawę. Mając niemal gotowy produkt, jego drużyna nie awansowała na mundial w Korei i Japonii w 2002 roku. Co chwilę słychać było o problemach wewnątrz kadry, a ze strony mediów napływała fala krytyki. Van Gaal podał się do dymisji, wrócił do Hiszpanii i odszedł z Barcelony po sześciu miesiącach, zostawiając ją na 12. miejscu w tabeli. TUTAJ czytaj o gigantycznym sukcesie Barcelony!
Na rok zrezygnował z kariery trenerskiej, po czym w 2005 roku objął stery w AZ Alkmaar. W trzy lata z zespołu o średniej renomie zrobił Mistrza Holandii (2008/09). W tym momencie ciśnie się na usta, że jedyne co van Gaal potrafi zrobić dobrze to pracować z holenderskim klubem.
Tak jak w 1997 roku nagrodą za pracę w Ajaksie była posada w Barcelonie, tak w 2009 sukces z AZ Alkmaar Louis van Gaal zamienił na ławkę trenerską w Bayernie Monachium. Po raz kolejny przychodzi do topowego klubu w danym kraju, przy okazji dostaje ogromny budżet transferowy i jego zadaniem jest JEDYNIE wygrywać. No i oczywiście udaje mu się to, bo jak niby nie gromić w lidze z takimi nazwiskami, jak: Robben, Ribery, Gomez, Klose, van Bommel czy Demichelis? W finale Ligi Mistrzów natomiast miejsce Holendra w szeregu wskazuje Jose Mourinho, ówcześnie trener Interu Mediolan i były asystent van Gaala z czasów pracy w Barcelonie. W sezonie 2010/11 Louis już nie potrafi trenować swojego zespołu z dużą liczbą gwiazd i zostaje zwolniony jeszcze przed końcem rozgrywek.
Od 2012 roku van Gaal jest po raz wtóry selekcjonerem „Oranje” i tym razem sprostał powierzonemu mu zadaniu – awansował na mundial w Brazylii. Jego drużyna zakończyła fazę grupową z 9 zwycięstwami i jednym remisem, stosunek bramek 34:5, a za plecami pozostawione takie „potęgi”, jak: Rumunia, Węgry, Turcja, Estonia i Andora. Doprawdy ciężkie zadanie stało przed selekcjonerem…
Quo vadis, Louis?
Jak już wspomniałem na początku, Holender po tegorocznych mistrzostwach opuści reprezentację i ma chrapkę na pracę w Premier League. CV z pewnością ma imponujące, ale – w mojej opinii – szkoleniowcem jest bardzo średnim. Łapie się głównie dużych, zasobnych klubów, z którymi wygrać ligę raczej nie jest problemem, a później dopisuje sobie tylko w życiorysie kolejny tryumf. W 2009 roku w Bayernie mógłby zostać zatrudniony równie dobrze Jerzy Engel albo Jan Urban. I co, nie wygraliby tytułu Mistrza Niemiec? Moim zdaniem w klubie z takimi środkami i rozbudowanym sztabem nie mieliby problemu.
TUTAJ czytaj o starej, dobrej Bracelonie!
I w końcu dochodzimy do głównej zagwozdki tego artykułu… Gdzie w jednej z najlepszych lig świata może zagrzać miejsce Louis van Gaal? Na chwilę obecną spekuluje się o dwóch klubach: Manchester United i Tottenham. Choć bardziej po drodze samemu zainteresowanemu byłby zespół z Old Trafford (który trener nie chciałby dowodzić takimi piłkarzami i mieć takich środków na transfery, jakie mają „Czerwone Diabły”?), to jednak bardziej prawdopodobna jest przeprowadzka do Londynu i objęcie sterów „Spurs”. T UTAJ czytaj o ogromnych kłopotach Moyes’!
Sytuacja Moyesa w Manchesterze jest o tyle skomplikowana, że mimo iż zespół gra w tym sezonie słabo, to każdy sobie przypomina, że przypadek Sir Alexa Fergussona potwierdza starą prawdę - „Nie od razu Rzym zbudowano”. W tej sytuacji namaszczony przez poprzedniego menadżera – David Moyes – powinien dostać szansę na kolejny sezon. Jeżeli tak się stanie to nici z marzeń van Gaala…
Holender może natomiast przyjąć posadę w Tottenhamie, ale wieszczę, że za długo tam nie wytrzyma. To nie jego klimat. Nie ma kosmicznych środków na transfery, brak wielkich nazwisk w zespole. Trzeba by wszystko budować od początku, a on już na to za stary… Za niedługim utrzymaniem się van Gaala na ławce zespołu z Premier League przemawia jeszcze jeden fakt – zbyt duża konkurencja w walce o tytuł. W Anglii co roku jest co najmniej kilka drużyn, które prezentują wyrównany poziom i żadna z nich nie odstaje aż tak bardzo od reszty. A ten fakt z pewnością nie będzie Holendrowi na rękę i prędzej czy później wyjedzie z Wysp z hukiem.
Sorry Louis, taką mamy Premier League.
PAWEŁ WILAMOWSKI
fot. Paul Blank, wikipedia.org