Jak co poniedziałek, serwujemy najświeższy i bogaty w informacje angielski posiłek. Zapraszamy na nowe Fish and chips!
***
Ruszyli. Chociaż to przedbiegi przed ligowymi zmaganiami, sezon w Anglii, jak co roku, zainaugurował mecz o Tarczę Dobroczynności, czyli superpuchar kraju. Bardziej niż samą rywalizację, obserwowano jednak nowy Manchester United pod wodzą Davida Moyesa. Co pokozały odmienione Czerwone Diabły? Odrobinę nudy, szczyptę szczęścia, dużą garść podań. Właśnie – podania. Rzucał sie w oczy szacunek dla piłki. Mnogość passów i narzucenie swojego stylu gry. Choć przeciwnik nie był zbyt wymagający, bo drugoligowy. Wykastrowane stratą Roberto Martineza Wigan Athletic.
Zmienili się w obu zespołach trenerzy. Dla Wigan zmienił się poziom rozgrywek. Niezmiennie jednak w formie jest Robin Van Persie.
***
Wracamy do normalności. Zdaje się, że apogeum szaleństwa z Garethem Bale’m w roli głównej powoli dobiega końca. Niecodziennego jak dla siebie ruchu dokonał Florentino Perez. Oznajmił on stacji ESPN, że żądane przez Tottenham 85 milionów funtów to za dużo, nawet jak dla hojnego prezesa Królewskich. Tym samym Hiszpanie przenieśli piłeczkę do Londynu. Spurs mogą albo przyjąć i tak horrendalnie wysoką propozycję około 80 milionów funtów albo na siłę zatrzymać Bale’a na White Hart Lane. Ten jednak, jeśli wierzyć angielskim mediom, niezbyt kwapi się do kolejnych 12 miesięcy kopania w Lidze Europejskiej i rywalizacji co najwyżej o lokatę nr 4 w Premier League.
Tymczasem dziś największe byrytjskie serwisy sportowe, z The Guardian na czele, donoszą o włączeniu się Manchesteru United do walki o Walijczyka. Gdzie Perez nie może, tam Moyes pomoże?
***
Wojna domowa w Liverpool u. A przynajmniej w jej czerwonej części. Zbuntował się bowiem nie byle kto, bo sam Luis Suarez, a więc główna nadzieja na odbudowanie się The Reds. Urugwajczyk publicznie zarzucił zarządowi i sztabowi szkoleniowemu kłamstwo. Ci mieli ponoć obiecać mu brak sprzeciwu i, w razie odpowiedniej oferty, zgodę na odejście. Sęk w tym, że po snajpera zgłosił się Arsenal, a więc bezpośredni rywal Liverpoolu w walce o czołowe lokaty w lidze. Rodgers podniósł rękawice i zesłał najlepszego strzelca do rezerw. I ma w nich pozostać, dopóki krnąbrny podopieczny nie pokaja się przed pracodawcami. Menedżer zapewne trochę poczeka.
***
Nie ma Thiago, nie ma Fabregasa. David Moyes zaliczył kolejny chybiony strzał na rynku transferowym. Barcelona odrzuciła dwie oferty za Cesca, natomiast sam zawodnik, na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, ogłosił, że nie zamierza odchodzić ze stolicy Katalonii. Nigdzie.
Jedynym transferem Moyesa pozostaje więc jak dotąd Guillermo Varela.
***
Dużo w tym tygodniu o United, ale w większości innych zespołów trwa koncentracja przed rychłym startem sezonu. Natomiast w United, oprócz transferowej indolencji, niepewna jest przyszłość Wayne’a Rooney. Stacja ESPN podała nawet, że Anglik poinformował swoich kolegów o przejściu do londyńskiego rywala. David Moyes twardo natomiast broni stanowiska, jakoby 28-latek nigdzie się nie wybierał.
Pewne jest tylko jedno – Chelsea złożyło za Rooneya co najmniej jedną ofertę. Bez bicia mówił o tym Jose Mourinho. A siwiejący Portugalczyk, jeśli czegoś zapragnie, zazwyczaj to dostaje. Prędzej czy później.
***
Niemcy na koksie? Doping dotychczas kojarzył się raczej z NRD niż RFN, ale być może kiedyś i zachodni Germanie nie grzeszyli czystością w sporcie. „Daily Mail” poinformowało, że, na podstawie dokumentów berlińskiego uniwersytetu Humboldt, w latach 1950-1990 państwo finansowało środki dopingujące dla piłkarskiej kadry. Już podczas mundialu w 1954 roku nasi zachodni sąsiedzi miely być pod wpływem Pervitinu – środka opartego na amfetaminie, podawanego wcześniej żołnierzom Wehrmachtu w czasie II Wojny Światowej, by ci lepiej znosili trudy walk. Lek doczekał się nawet słodkiej nazwy: „Pancerna czekolada”.
Anglicy nagłaśniają sprawę, ponieważ od 1966 roku Niemcy regularnie pokonują na wielkich imprezach Synów Albionu. Szczególnie dotkliwe były klęski na mundialach 1970 oraz 1990. Latach, według „Daily Mail”, objętych finansowaniem przez władze RFN dopingu.
Tomasz Gadaj