- Jestem bardzo inteligentnym piłkarzem, wiem co i jak mam robić na boisku i jak wywiązywać się z obowiązków wynikających z mojej pozycji. Dysponuję dobrym odbiorem piłki, dobrym podaniem i świetnie radzę sobie w powietrzu. Nie sprawia mi żadnego problemu grać od pierwszej do ostatniej minuty meczu na najwyższych obrotach – mówi w rozmowie z FootBarem zawodnik Wisły Kraków, Fabian Burdenski.
***
Pewny siebie, momentami pyszny. Na boisku nie ma jednak wielu powodów do radości…
Jak się czujesz w Krakowie? Jesteś już częścią Wisły?
Oczywiście, że tak. Jestem tu już pięć miesięcy. Na początku nie było łatwo, bo to przecież nowy kraj, nowy język i nikogo tutaj nie znałem. Jednak koledzy z drużyny pomogli mi się zaaklimatyzować. Pokochałem to miasto, pokochałem tutejszych ludzi i obecnie czuję się już jak najbardziej częścią Wisły Kraków.
Uczysz się języka polskiego?
Tak, chociaż cały czas w większości porozumiewam się po angielsku. Ale z dnia na dzień coraz lepiej poznaję język. Najważniejsze jednak, że umiem już wasz język na tyle, aby bez problemów porozumiewać się z kolegami na boisku. W razie czego pomagam sobie mimiką rąk, nóg… Z komunikacją nie mam żadnego problemu.
W polskiej prasie wiele mówiło się o tym, że Franciszek Smuda ściągnął Cię do Wisły tylko ze względu na znajomość z Twoim ojcem. Plotka czy prawda?
Plotka oczywiście.
Czyli uważasz, że którykolwiek trener z polskiej Ekstraklasy, przyjeżdżając obejrzeć Twój mecz w 4. lidze niemieckiej byłby na tyle zadowolony, aby chcieć Cię ściągnąć do swojej drużyny?
Jasne, że tak.
Zdarza Ci się odczuwać jakąś niechęć ze strony kibiców z powodu wspomnianych plotek?
Nie. Nie zdarzyło mi się to do tej pory ani razu. Kibice w Krakowie są wspaniali i podziwiam to, jak zawsze wspierają naszą drużynę. Oczywiście, że zawsze będą ludzie, którzy będą lubić cię bardziej albo mniej. Tak jest wszędzie na świecie i to naturalne w świecie piłki.
Przyjeżdżałeś do Krakowa z założeniem, że jesteś w stanie wywalczyć miejsce w pierwszym składzie Wisły?
Oczywiście, że tak. Nie wyobrażam sobie nawet innej możliwości. Za cel postawiłem sobie, żeby po prostu jak najwięcej grać. Spędzić na boisku tyle minut, ile to tylko możliwe. Ale transfer do Wisły to jest ogromny krok w mojej karierze. Duży przeskok. Jest tutaj mnóstwo naprawdę świetnych, doświadczonych zawodników, jak choćby Głowacki, Brożek, Garguła, Boguski… Codziennie uczę się od nich, ile tylko mogę. Ostatnie pięć tygodni byłem kontuzjowany, ale teraz wracam do treningów i zamierzam walczyć o pierwszy skład.
Twoja pozycja na boisku? W rezerwach w debiucie zagrałeś jako środowy obrońca…
Zdecydowanie środek pomocy. Ale z zadaniami bardziej defensywnymi.
Mógłbyś opisać siebie jako piłkarza? Przybliżyć swoją charakterystykę? Kibice w Krakowie nie mieli zbyt wiele okazji na razie oglądać Cię w akcji.
Jestem bardzo inteligentnym piłkarzem, wiem co i jak mam robić na boisku i jak wywiązywać się z obowiązków wynikających z mojej pozycji. Dysponuję dobrym odbiorem piłki, dobrym podaniem i świetnie radzę sobie w powietrzu. Nie sprawia mi żadnego problemu grać od pierwszej do ostatniej minuty meczu na najwyższych obrotach.
Z kim w klubie masz najlepszy kontakt?
Staram się utrzymywać jak najlepszy kontakt z wszystkim w drużynie, ale najlepiej dogaduję się z Bunozą, Jovanoviciem i Sarkim, ale to ze względu na znajomość języka angielskiego. Po prostu łatwiej mi się z nimi porozumiewać
Pobyt w Wiśle traktujesz jako przystanek na drodze do wyższych futbolowych sfer?
Tak jak mówiłem – jestem jeszcze bardzo młody, a transfer do Wisły był dla mnie ogromnym krokiem naprzód. Cieszę się, że tu jestem i w tej chwili nie wybiegam myślami w przyszłość. Skupiam się obecnie tylko na graniu. Chociaż na pewno nie spieszy mi się, aby opuszczać Kraków.
Rozmawiał MICHAŁ SIWEK