W poniedziałkowym dokończeniu tej serii gier Widzew Łódź pokonał Polonię Warszawa 3:2. Ekipa prowadzona przez Piotra Stokowca po raz kolejny pokazuje, że w sporcie nie da się oddzielić wyniku sportowego od finansów i atmosfery w klubie…
***
Widzew Łódź – Polonia Warszawa 3:2
Batrović 10′, Pawłowski 54′, Broź 64′ (k) – Kaczmarek 34′ (sam), Hołota 82′
Spotkanie dwóch bardzo słabych wiosną drużyn dało nam więcej emocji, niż mogliśmy przypuszczać. Nikt nie spodziewał się chyba po tym meczu pięciu goli. Szczerze? Liczyliśmy na góra jedno trafienie. Zresztą Widzew strzelił dziś więcej bramek, niż we wcześniejszych wiosennych meczach razem wziętych. To też o czymś świadczy. Warty podkreślenia jest też fakt, że kolejnego gola dla łodzian zdobywa Pawłowski i pewnie powoli zostanie okrzyknięty niezwykłym młodym talentem. Zaraz, zaraz. Już po pierwszym golu tak o nim przecież mówiono i pisano. My poczekamy aż trafi do siatki jeszcze z 15 razy i wtedy pogadamy. Gratulacje dla Widzewa, bo jednak przełamał się w efektowny sposób i wreszcie zasłużył na słowa uznania.
Co do Polonii – proponujemy Piotrowi Stokowcowi, żeby zajął się w końcu trenowaniem, a nie komentowaniem i odsuwaniem od składu. Ile znaczy jako człowiek pokazał już decyzją dotycząca Wojtka Szymanka, teraz ma szansę, aby wykazać się trenerskimi umiejętnościami. Zresztą z każdym dniem obserwujemy wdrapywanie się tego pana na chmury i nie potrzeba już wiele, aby całkiem nam Stokowiec odleciał. Upadek może być jednak baaardzo bolesny. Zalecamy powrót na ziemię, póki odległość nie jest daleka. Jeszcze trochę i będzie za późno…