Pamiętacie Ronaldinho? Mam dla was kogoś, kto umiejętnościami dorównuje popularnemu „Rooniemu”, chociaż jego zęby są dużo prostsze. Panie i Panowie, oto Lucas Moura – nadzieja brazylijskiej piłki.
Nie będę zanudzał was opowieściami o tym, jak młody Lucas przechodził kolejne stopnie drużyn juniorskich, bo to przeczytać możecie choćby na wikipedii. Niejeden szkoleniowiec z kraju kawy, mówiąc o talentach na skalę światową, stawiał w jednym rzędzie Neymara i Lucasa. Młody duet zdobywał razem kolejne tytuły dla Brazylii w drużynach młodzieżowych, ale to piłkarz PSG był najmocniejszym ogniwem na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie. Skoro już zdradziłem, że Lucas biega po francuskich boiskach z wieżą Eiffla na piersi, to wróćmy do czasów przeprowadzki.
W lidze ojczystej Lucas zadebiutował 5 dni przed osiemnastymi urodzinami. Sam zawsze podkreślał, że był to najlepszy prezent jaki mógł dostać, chociaż wydawałoby się, że lepszego prezentu niż samochód na osiemnastkę dostać nie można – a jednak! Wracając do Lucasa – co ciekawe, dokładnie 2 lata później podpisał kosmiczny kontrakt z Paris Saint-Germain, dzięki któremu konto Sao Paulo zasilone zostało o około 45 milionów euro! Można za to mieć: 107 samochodów Bentley Mulsanne, 585 samolotów NG-4 / Airbus 318, albo Legię Warszawa i Lecha Poznań razem wzięte… Nastoletni gwiazdor zakończył przygodę z ligą brazylijską z 74 występami, w których 19-krotnie trafił do siatki. Suche fakty wyglądają tak sobie, ale prawie każda akcja jednego z najlepszych klubów ligi brazylijskiej przechodziła przez genialnego młodzieńca. W Sao Paulo zapanowała w swoim czasie prawdziwa „lucasomania”.
Lucas Moura za przykładem wielu rodaków wyruszył w drogę do Europy po sławę i bogactwo. Linią startu po glorię i piłkarski szczyt stało się miasto sztuki i miłości, czyli Paryż. Lepszego klubu na naukę europejskiej piłki Brazylijczyk wybrać nie mógł. Walczyły o niego stare potęgi takie jak Real, Manchester United czy Inter. 20-letni pomocnik wybrał jednak nowo budowane na petrodolarach królestwo, czyli Paris Saint-Germain. Przeprowadzka do Francji zapewniła Lucasowi nową księgę z czystymi stronami. Oczekiwania wobec 20-latka były ogromne, ale do tej pory nie zdołał wejść na najwyższe obroty w nowym klubie. W kilku meczach Ligi Mistrzów pokazał, że jego pseudonim będzie jeszcze na ustach całej Europy, choćby wtedy jak kilka razy zatańczył z piłką między zdezorientowanymi defensorami Barcelony. Powiem szczerze, że patrzyłem na to z olbrzymim uśmiechem na ustach. Powiedzmy sobie wprost, ilu jest piłkarzy na świecie, którzy potrafią wziąć na siebie trzech, czterech defensorów Barcy i nie stracić piłki?
Wróćmy jednak TGV do Paryża. Przy Cavanim, Ibrahimoviciu i Pastore, Lucasowi ciężko będzie stać się najmocniejszym ogniwem zespołu z Parc des Princes, ale już teraz widać, że jest to piłkarz, który potrafi zrobić różnicę.
W moim życiu wszystko zdarzyło się tak szybko. Pierwszy skład w Sao Paulo, reprezentacja, transfer do PSG… Nie jest mi łatwo. Jestem świadomy tego, że nie pokazałem jeszcze tego, na co mnie stać. Nie dopasowałem się jeszcze do gry w lidze francuskiej. Jednak czuję się dobrze w Paryżu. Podoba mi się moje nowe otoczenie.
Lucas na łamach „Globoesporte”
Mickiewiczowi też się podobała stolica Francji, a skończyło się to ogromną porcją znakomitej literatury. Jak wcześniej pisałem, Lucas też zapisuje swoją księgę, może uda mu się stworzyć jedyny w swoim rodzaju bestseller?
Lucas Moura przez media został wylansowany na wschodzącą gwiazdę brazylijskiej piłki. Jak wiemy na przykładzie naszych rodaków (Kamil Grosicki), młodzi i utalentowani gracze nie zawsze okazują się być diamentami do oszlifowania. W tym przypadku wszystkie argumenty stoją jednak za nim murem, a największym atutem jest wiek. Messi skończy karierę, Ronaldo odwiesi buty na kołek, Ribery pożegna się z piłką, a Lucas będzie grał. Czy będzie lepszy niż Neymar? Wierzę, że tak. Jeśli tylko sam się zareklamuje na tyle dobrze, żeby to od niego Laurent Blanc rozpoczynał ustalanie składu w PSG…
GRZESIEK ZIMECKI