Sąd Arbitrażowy Niemieckiego Związku Piłki Nożnej (DFB), podczas obrad w Monachium, zadecydował, że mecz Bayeru Leverkusen z Hoffenheim nie zostanie powtórzony. Przypomnijmy, że chodzi o „gola-widmo” Stefana Kiesslinga, kiedy to piłka po jego strzale dostała się do bramki przez dziurę w bocznej siatce.
TUTAJ ZNAJDZIESZ WIĘCEJ INFORMACJI O GOLU-WIDMO
Sędzia Felix Brych zdobył się na głupie usprawiedliwienia, w których wmawiał, że to nie jego wina. Uznał bramkę, bo piłkarze nie protestowali. Sprawcy chyba największej pomyłki w historii Bundesligi nie zostaną ukarani, gdyż – jak to określono – cała ta kuriozalna sytuacja to wynik „wadliwego systemu”. Brych, człowiek odpowiedzialny za całe to zamieszanie, kilka dni po meczu w Hoffenheim, pojechał sędziować mecz Milanu z Barceloną na San Siro.
Nie ma najmniejszych wątpliwości, że arbiter spotkania popełnił błąd, ale było to konsekwencją wadliwego systemu, którego poprawa wykracza poza nasze kompetencje. Sędzia meczu, dr Felix Brych wahał się przy podjęciu decyzji dotyczącej uznania gola. Nie miał jednak narzędzi, by te wątpliwości rozwiać.
Hans Lorenz – sędzia DFB
Po raz kolejny mamy do czynienia ze zjawiskiem, kiedy brak technologii jest usprawiedliwieniem dla rażących błędów ludzkich w futbolu. W ogniu krytyki nie znalazł się główny sprawca, tylko Bogu ducha winny Stefan Kiesslling. Zarzucano mu to, że sam nie powiedział sędziemu o całym zajściu. Czyli teraz to zawodnik ma mówić sędziemu głównemu, co ma zrobić… Obecny na przesłuchaniu w Monachium Kiesslling, został oczyszczony z zarzutów.
Szczęście w nieszczęściu konserwatywnego Seppa Blattera polega na tym, że feralne zdarzenie przytrafiło się „tylko” w meczu Bundesligi. Ale kwestią czasu jest, kiedy powtórzy się na jednej z wielkich imprez. Ciekawe, co musi się zdarzyć, aby w końcu dopuszczono do analiz video. Niebawem cała sprawa ucichnie, po czym wróci ze zdwojoną siłą.
KAMIL ROGÓLSKI
fot. sport.es