Pierwsze derby Turynu w sezonie 2013/2014 rozczarowały. Gospodarze za podwójną gardą czekali na okazję do zadania ciosu mistrzom Italii. Ta nie nadeszła, a Juventus dość nieporadnie próbował przewagę zamienić na bramki. Pomógł sędzia, który nie dostrzegł ewidentnego spalonego przy trafieniu Paula Pogby. Prawdziwe emocje rozpoczęły się dopiero po ostatnim gwizdku, kiedy walka przeniosła się do internetu.
Antonio Conte stwierdził na konferencji prasowej, że tylko jedna drużyna chciała zgarnąć trzy punkty i był nią Juventus, który atakował przez większość meczu. Trener Starej Damy rozwścieczył tym działaczy Torino, którzy wydali na oficjalnej stronie klubu oświadczenie uderzające w wypowiedzi Conte. „Juventus miał 52% posiadania piłki, więc jego przewaga nie była tak miażdżąca. Prawda jest taka, że Bianconeri wygrali 1:0 po wyraźnym spalonym. Conte z pewnością był w szkole lepszy z włoskiego, niż matematyki” – napisali.
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Włosi uwielbiają dziecinne zaczepki, nawet Ci, którzy szefują poważnym klubom operując dziesiątkami milionów euro. Juventus odpowiedział statystykami, które są przytłaczające dla gospodarzy wczorajszej potyczki. Nie oddali oni bowiem ani jednego celnego strzału na bramkę Juve. „Buffon był na stadionie jednym z widzów, ale nie musiał płacić za bilet” – uszczypnęli oficjele mistrza kraju. Ostatni raz taka sytuacja przydarzyła się w 2012 roku, kiedy Lazio zrezygnowało z akcji ofensywnych wywożąc ciężko wywalczony punkt z Juventus Stadium.
Dużo kontrowersji wywołał jeszcze brutalny faul na Carlosie Tevezie. Argentyńczyk opublikował w sieci zdjęcie kostki wyglądającej jak po spotkaniu z młotem pneumatycznym. „Zawsze wygrywamy dzięki sędziom. Dlatego dziś piłkarz, który prawie złamał mi nogę dostał tylko żółtą kartkę” – skomentował popularny Apacz, którego występ w nadchodzącym meczu Ligi Mistrzów stoi pod dużym znakiem zapytania. „Nie zasłużyłem na czerwoną kartkę! W meczu z Milanem De Jong sfaulował mnie podobnie i jej nie obejrzał. Marchisio też faulował mnie dziś w ten sposób i dostał tylko żółtą” – odparł winowajca Ciro Immobile. Napastnik, którego połowa karty zawodniczej należy do Torino, a druga… do Juventusu.
„Spalonego widzieli wszyscy oprócz sędziego. Do tego momentu Juventus wcale nie dominował. Nie rozumiem, dlaczego niektóre kluby są traktowane inaczej” – powiedział dziennikarzom Kamil Glik, który po dwóch poprzednich derbach zakończonych czerwonymi kartkami, rozegrał wczoraj całkiem niezłe spotkanie w trójce obronnej Toro. Conte chciał wykorzystać słabości Polaka posyłając w bój dwójkę niskich i szybkich napastników: Teveza i Giovinco, ale Glik rzadko dawał się mijać. Pokusił się nawet o strzał z dystansu, ale był to raczej wyraz bezsilności obrońcy, który nie miał komu podać piłki. Buffon nie musiał interweniować, w końcu był w niedzielę tylko widzem.