Czy nad Santander zaświeci jeszcze słońce?

racing Racing Santander to drużyna która w tym roku obchodziła setną rocznicę swojego powstania. Nam, Polakom, kojarzy się pewnie z niezbyt udaną przygodą Euzebiusza Smolarka w tym klubie. W 34 spotkaniach zdobył zaledwie 4 bramki, co okazało się oczywiście dorobkiem zbyt mizernym i w efekcie Polak szybko zmienił klimat na angielski. Ale dziś o Racingu, czyli o drużynie, która w ciągu kilku lat przebyła bardzo bolesną drogę ze szczytu na dno.

Gdy w 2007 Ebi przechodził z niemieckiej Borussii Dortmund do hiszpańskiego zespółu był to swego rodzaju krok naprzód. Niemiecki zespół od 2002 roku zaliczał regularny regres, zajmując coraz to niższe lokaty w Bundeslidze, a szczytem marzeń była gra w Pucharze UEFA, przez co klub z Dortmundu popadł w przeciętność. Racing zaś to drużyna z wielkimi marzeniami, mądrze zarządzana którą było stać na kilka ciekawych transferów a w niedalekiej przeszłości klub przejął Ali Syed czyli inwestor rodem z Indii który obiecywał wpompowanie grubych milionów. Mądrze zainwestowanie miałyby przynieść sukcesy na arenie narodowej jak i miedzynarodowej.

Razem z Polakiem który miał zastąpić odchodzącego do Valencii Nikolę Żigica, do drużyny trafili także Mohamed Tchite, Jorge Lopez i Aldo Duscher którzy razem kosztowali ponad 10 milionów euro. Klub z Estadio El Sardinero pod wodzą uznawanego za jednego z najzdolniejszych trenerów młodego pokolenia w Hiszpanii czyli Marcelino Garcią momentami biła się o awans do Ligi Mistrzów, po raz pierwszy w historii awansował do półfinału Copa del Rey. Był to ich najlepszy sezon w historii. Niestety następny już nie był tak udany, za wyższą pensją do Realu Saragossa powędrował szkoleniowiec, a klub odpadł z Ligi Europy, tuż po fazie grupowej. Walka o byt w Primera Division trwała aż do 38. kolejki w której Racing szczęśliwie uciekł ze strefy spadkowej. Warto dodać, że do drużyny po nieudanej przygodzie w drużynie z Estadio Mestalla wrócił Nikola Żigić. Serbski wieżowiec pomógł drużynie w utrzymaniu zdobywając aż 13 bramek w zaledwie 19 występach. Kolejny sezon również nie był spektakularny. Kantabryjczy zajęli 16. miejsce w lidze, ale co najważniejsze, zaczęły się pojawiać pierwsze odgłosy o problemach finansowych zespołu. Wtedy pojawił się Ali Syed, 37-letni krezus , który kupił większość akcji klubu. „Nie widzę powodu, dla którego w Santander miałoby nie być trzeciej siły tej ligi” — powiedział inwestor. Wtedy wśród kibiców oraz mediów zapanowała euforia. Wieszczono wielkie transfery oraz inwestycje. Zaczęło się od przyjścia Giovaniego Dos Santosa oraz powrotu na ławkę szkoleniową Marcelino Garcii. Co skłoniło właściciela olbrzymiej fortuny do wydania pieniędzy właśnie tutaj?  Cieplej jest i w Sewilli, i w Walencji, i w Maladze. Santander to stosunkowo niewielkie miasto, coś jak nasze Gliwice.

Ali Syed podawał się za właściciela potężnej spółki  Western Gulf Advisory z siedzibą w Bahrajnie. Miał wywodzić się z bogatej rodziny z tradycjami. Pierwsze poszukiwania dziennikarzy przyniosły efekty. Nikt z okolic z których wywodził się właściciel Racingu nie kojarzył takiej osoby, a nawet rodziny. Mimo zarządzania olbrzymią gotówką, nie znalazł się on także na liście najbogatszych magazynu „Forbes”. Dowiedziono także, że firma za której podawał się właścicielem to firma widmo zarejestrowana w kilku krajach Azji zajmująca się… okradaniem ludzi na płaszczyźnie ekonomicznej.

Marzenie o wielkim Racingu wspomagane kredytami i wiara w człowieka zagadkę doprowadziła klub do ekonomicznej, jak i sportowej zapaści. Zamiast milionów na transfery, zostały miliony do spłaty. Zaczął się powolny upadek klubu. Zmieniano trenerów jak rękawiczki –Alejandro Menedez to dziewiąty już szkoleniowiec od rozpoczęcie się kłopotów w klubie. Niebawem Racing znajduję się w Segunda Division, a żywa legenda zespołu z Estadio El Sardinero – Pedro Munitis postanawia zawiesić buty na kołku. Racing Santander w niedawno zakończonym sezonie spadł do Segunda B, czyli trzeciej klasy rozgrywkowej w Hiszpanii choć nie wiadomo do końca czy w niej wystąpi.

Obecnie trwa walka o to kto ma być właścicielem nowego Racingu. Ali Syed nie zamierza oddać klubu, dopóki do akcji nie wkroczy sąd. Trwa postępowanie. Wszystko wskazuje na to jednak, że klub trafi w ręce kibiców. Pozostało więc pytanie, czy ten klub ma jeszcze szanse na zaistnienie w hiszpańskim futbolu? Czy nad Santander zaświeci jeszcze kiedyś słońce? Wiele będzie zależało teraz od tego,  jacy ludzie będą zarządzać teraz klubem.

ŁUKASZ PIEKARSKI

Pin It