Czy leci z nami pilot?

Wyczyn BVB  z meczu przeciwko Maladze pobity! Bayern Monachium zrobił coś o wiele lepszego i bardziej spektakularnego. Uderzył wielką Barcę w pysk cztery razy. A Katalończycy, jak ta sierota, nie oddali ani razu. Byli za słabi psychicznie i fizycznie. Do tego grali w dziesiątkę. Naprzeciw wygłodniałym wilkom z Bawarii od początku stali na straconej pozycji…

***

Bayern Monachium – FC Barcelona 4:0

Mueller 25′, 82′, Gomez 49′, Robben 73′

Leo Messi. Pewnie wielu z Was wydaje się, że to był klucz wielkiego triumfu Bayernu. Nic bardziej mylnego. Otóż, nawet gdyby tak zwany złoty chłopiec był w najwyższej możliwej formie, na Niemców i tak byłoby to za mało. Monachijczycy zagrali perfekcyjnie. Tak, jak wielka Barca Guardioli za najlepszych czasów. Jeżeli w piłce możemy mówić o ideale, to właśnie Bayern się o niego tego wieczoru otarł. Ciekawe, co też sobie myśli przyszły szkoleniowiec Robbena i spółki? Poprzeczkę ma powieszoną cholernie wysoko. Jeśli jej nie przeskoczy, na zawsze pozostanie gościem od Barcelony. Jeśli jej jednak nie strąci, na wieki zapisze się w kartach historii.

Nie o przyszłości jednak mówmy, bo oto na naszych oczach dzieją się rzeczy niezwykłe. W Barcy nie było ognia, bo też być go nie mogło. Tito Villanova jakby nieobecny. Jak najbardziej rozumiemy trudną sytuację, ale – umówmy się – kibiców ekipy z Katalonii powoli to już chyba nudzi. Jasne, można się usprawiedliwiać chorobą trenera, ale właśnie magia „poprzedniej” Barcy polegała na tym, że niezależnie od tego, czy Guardiola był na ławce, na trybunach, czy pływał sobie na Hawajach, jego zespół grał jak z nut. Nawet obudzony w środku nocy, zniszczyłby każdego napotkanego rywala. Właśnie tej magii brakuje ostatnimi czasy drużynie Villanovy. W każdym normalnym organizmie następuje zużycie materiału i to samo spotkało Barcę. Tylko futbolowy impotent mógł przypuszczać, że Duma Katalonii (jakże dziwnie to dziś brzmi) będzie wygrywać zawsze i wszędzie. Kiedyś kres nastąpić po prostu musiał. Musimy zmartwić fanów Blaugrany – koniec właśnie nadchodzi.

Coś się kończy, żeby coś innego mogło się zacząć. Bayern to dziś ekipa doskonała. Wzmocniona Pepem i Mario Goetze może być jeszcze silniejsza. Pytanie tylko, czy w tej nowej konfiguracji wszystkie trybiki zadziałają. Co więksi optymiści już zaczęli liczyć, co wygra Bayern w przyszłym sezonie. Spokojnie, tak naprawdę jeszcze nie wygrał nic konkretnego w obecnym. Nikt przecież nie powiedział, że i za parę miesięcy ta maszyna będzie funkcjonowała tak sprawnie, jak teraz. To jest tylko piłka. Warto to sobie wziąć do serca…

Pin It