Z legendą Lecha Poznań i byłym trenerem m.in. Warty Poznań i Wisły Płock, rozmawialiśmy z okazji sobotniej batalii między Legią a Lechem. – Moim zdaniem Lech wytrzyma presję i Poznań ponownie będzie miał majstra. Tym bardziej że zespół Rumaka gra lepszą piłkę niż obecny lider ekstraklasy – mówi w rozmowie z FootBarem Czesław Jakołcewicz.
***
Kto jest faworytem sobotniego meczu i tym samym głównym pretendentem do wygrania ligi?
Jeżeli Lech zagra tak, jak w ostatnim meczu z Widzewem oraz utrzyma swoją świetną passę meczów na wyjazdach, to moim zdaniem „Kolejorz” jest faworytem. Ostatnia potyczka z Widzewem była najlepszym meczem, jaki Lech rozegrał w tej rundzie.
Patrząc na jego grę pod względem merytorycznym, sposób poruszania się, rozgrywania akcji musiał imponować. Dawno nie widziałem tak grającego Lecha. Agresywny odbiór, pressing po stracie piłki zrobił na mnie niemałe wrażenie. Poprzednie spotkania „Kolejorz” grał różnie – raz lepiej, raz gorzej, jednak mecz z Widzewem pokazał, że forma rośnie. Widać, że ta chęć zdobycia mistrzostwa Polski w zawodnikach jest ogromna.
W którym sektorze boiska może rozstrzygnąć się spotkanie? Przewaga w której strefie okaże się decydująca?
Mecz rozstrzygnie się w środku pola. Zarówno Lech, jak i Legia dysponują bardzo dobrymi piłkarzami w tej strefie boiska. Coraz lepiej gra Rafał Murawski i widać, że jego dyspozycja systematycznie rośnie. Z drugiej strony reprezentanci Polski, można powiedzieć nadzieje naszego futbolu – Łukasik, Furman, Kosecki czy Kucharczyk, który dochodzi do dobrej formy. Właśnie dlatego – powtarzam – w centralnej strefie odbędzie się decydujące starcie. Ponadto oba zespoły dysponują świetnymi graczami skrajnymi. Ja osobiście mam nadzieję, że Tonew wystąpi, bo gdyby stało się inaczej, byłoby to wielkie osłabienie Lecha. Szybkość jego oraz Lovrencsicsa z drugiej strony kapitalnie się uzupełnia i razem bardzo dobrze to funkcjonuje.
A co z napastnikami?
Bartek Ślusarski pokazał się z bardzo dobrej strony w meczu z Widzewem i jestem przekonany, że z Legią zagra podobnie.
Lech zagrał bardzo dobre spotkanie z Widzewem. Myśli Pan, że jest w stanie to powtórzyć to przy Łazienkowskiej?
Myślę, że podobnie może wyglądać mecz z Legią. Idealnym scenariuszem dla „Kolejorza” byłoby szybkie zdobycie bramki i gra taka, jak w drugiej połowie z Widzewem.
We mnie trochę optymizmu wlał właśnie ostatni mecz z łodzianami, bo okazało się, że Lech może grać tak, jak ja widziałbym go grającego u siebie, przy dziesiątkach tysięcy kibiców. Atakującego z rozmachem, umiejętnie stosującego pressing, walczącego o każdą piłkę. Widzew został całkowicie stłamszony, ci młodzi chłopcy absolutnie się pogubili. „Kolejorz” pokazał, że potrafi i teraz zastanawiam się, dlaczego nie można było grać tak w innych meczach? Wówczas różnica punktowa byłaby w odwrotną stronę i to Legia musiałaby się martwić, a tak w sobotę – by w ogóle myśleć o wygraniu ligi – Lech musi warszawian pokonać.
W tej chwili w lepszej sytuacji zdaje się być Legia. Po pierwsze, ma przewagę dwóch punktów, więc nawet remis jest dla niej korzystny, po drugie, gra u siebie, przy dopingu swoich kibiców. Lech może sobie w sobotę pozwolić na potknięcie?
Myślę, że dla nas, kibiców Lecha, fajnie byłoby, gdyby ten mecz nie był decydujący, lecz walka o tytuł rozstrzygnęła się w ostatnich trzech kolejkach. Niemniej jednak, jeśli Lech chce zdobyć mistrzostwo, musi mecz w Warszawie wygrać.
Gdyby miał Pan porównywać Lecha z okresu, kiedy Pan w nim występował, z obecną drużyną Mariusza Rumaka, to który zespół, by wygrał? W której ekipie drzemał większy potencjał?
Futbol bardzo się zmienił przez te kilkadziesiąt lat. To już zupełnie inna piłka. Na pewno w moim Lechu było więcej indywidualności, więcej grało się piłką i bardziej liczyła się technika. Teraz gra oparta jest na dobrej motoryce, na szybkości, na wytrzymałości.
Jeśli chodzi o podobieństwa między – powiedzmy – moim Lechem a dzisiejszym zespołem, to na pewno świetna gra z kontrataku. Pamiętam wiele spotkań, które wygraliśmy po błyskawicznym przejściu z obrony do ataku. Obecna drużyna też kilkakrotnie pokazała, że szybkie wyjście z obrony po odbiorze piłki jest ich niewątpliwym atutem. Choćby w meczu z Widzewem, który idealnie przypasował Lechowi, bo grał otwartą piłkę nastawioną na zdobycie bramki.
Porównując te dwa zespoły, to jednak Lech z lat 80-tych i początku 90-tych był lepszy, jeśli chodzi o jakość czysto piłkarską. Zawodnicy po prostu więcej potrafili, więcej było talentu, więcej umiejętności. Dzisiaj w futbolu dużo większą rolę odgrywa siła, szczególnie w naszej rodzimej piłce. Obecnie podstawą jest biegać szybko i dużo, kiedyś fundamentem była technika.
Czytaj także: Sylwester Czereszewski: Lech lepszy od Legii
Patrząc na same nazwiska już można śmiało twierdzić, że różnica jest diametralna i to nie na korzyść obecnego Lecha. Jakołcewicz, Okoński, Juskowiak, Trzeciak, Araszkiewicz, Kryger, Skrzypczak, Wojtala czy Dembiński. Przecież to sami reprezentanci Polski, którzy po grze w Poznaniu wyjechali na Zachód i nieźle sobie tam radzili. Teraz chyba próżno szukać takich umiejętności w szatni Lecha?
No tak, biorąc pod uwagę umiejętności czysto piłkarskie, to my przewyższamy zdecydowanie obecnych piłkarzy. Zresztą my nie jesteśmy wyjątkiem – patrząc na naszego sobotniego rywala, to tam też grali wspaniali piłkarze reprezentanci Polski. Może to wynika z konieczności, piłka przez te lata cały czas ewoluowała i teraz akcent kładziony jest na inne aspekty. Myślę, że gdyby przenieść tamte zespoły w dzisiejsze czasy, to zapewne poziom ligi by nie spadł, a raczej wręcz przeciwnie – wzrósłby znacząco.
Mimo tej różnicy, sądzi Pan, że Lecha stać na nawiązanie do waszych sukcesów w Europie? Już nawet nie mówię tutaj o takich spotkaniach, jak wasze z Barceloną czy Panathinaikosem, ale o przynajmniej przyzwoite występy w fazie wstępnej Ligi Mistrzów i może nareszcie faza grupowa? Poznań ściągnie najważniejsze klubowe rozgrywki do Polski po siedemnastu latach posuchy?
Na pewno Lech nie może stracić nikogo z obecnej kadry, a poza tym musi się wzmocnić. Raczej Ameryki tym stwierdzeniem nie odkryłem, ale taka jest prawda. Potrzeba minimum trzech zawodników i to nie takich do ogrania, a na teraz, na już, którzy z miejsca mogą wskoczyć do składu. Podnieść rywalizację w drużynie.
Każda formacja musi zostać wzmocniona. W środku obrony potrzebny jest partner do Kamińskiego. Koniecznie należy sprowadzić typowego playmakera, bo Lech ma dużo defensywnych pomocników – Trałkę, Murawskiego czy Drewniaka – a brakuje rozgrywającego. No i przydałby się transfer napastnika, który naciskałby na Ślusarskiego i Teodorczyka. Rywalizacja jest najlepszym sposobem na rozwój zespołu. Jeśli zawodnicy muszą walczyć o podstawowy skład, to rosną zarówno wartość zespołu, jak i umiejętności poszczególnych graczy.
Myślę, że tutaj tkwi klucz do sukcesu – nie pozbywać się nikogo, a jeszcze kilku sprowadzić i wówczas spokojnie można walczyć w tej wstępnej fazie Ligi Mistrzów. Na pewno nie będą bez szans.
No i w końcu trzeba trafić z formą.
Oczywiście odpowiednie przygotowanie – zazwyczaj stanowiące dla polskich zespołów problem, czy to w eliminacjach Ligi Mistrzów, czy Ligi Europy – jest fundamentalne. Niemal rok w rok popełniane są błędy w przygotowaniu. Przygotowujemy się pod kątem ekstraklasy, zakładając łatwość przebrnięcia przez pierwsze rundy europejskich pucharów. Dzisiaj nie ma łatwych meczów. Jeśli Lech chce awansować do fazy grupowej LM, musi być gotowy już w lipcu w 100% na pierwsze spotkania. Co do ligi, to przecież ewentualną stratę punktową zawsze można nadrobić w trakcie sezonu.
Sobotniemu spotkaniu będzie towarzyszyła ogromna presja, a wiemy jak to często bywa z presją i naszymi piłkarzami. Wszyscy wiedzą o animozjach między fanami Lecha i Legii, o tej świętej wojnie. Ponadto oba zespoły zagrają z nożem na gardle, mając w głowie świadomość, że jedna pomyłka może zniweczyć całosezonowy wysiłek. Lech jest w stanie udźwignąć presję?
Spotkania między Lechem a Legią na zawodników działają motywująco. Sam grałem i wiem, co to znaczy występować przeciwko „Wojskowym”. Zawsze punkty w tych spotkaniach były praktycznie najważniejsze. Trzeba było wygrać za wszelką cenę, a to spotkanie jest jeszcze ważniejsze, bo może zadecydować o losach mistrzostwa Polski. Jeśli w sobotę Lech przegra, to jego szanse na tytuł znacząco zmaleją. Pięć punktów w trzech meczach będzie bardzo ciężko odrobić.
Moim zdaniem Lech wytrzyma presję i Poznań ponownie będzie miał mistrza Polski. Tym bardziej że zespół Rumaka gra lepszą piłkę niż obecny lider ekstraklasy.
Rozmawiał: MATEUSZ JANIAK
***
Czytaj także: Sylwester Czereszewski: Lech lepszy od Legii
Pingback: Sylwester Czereszewski: Lech jest lepszy | FootBar