Crystal Palace w Premier League!

Czy pobyt piłkarzy z Londynu w najwyższej klasie rozgrywkowej skończy się tak jak zwykle? Tak jak skończył budynek, który dał nazwę klubowi. Tragicznie.

Ostrzyłem sobie zęby na ten mecz. Nawet uciekłem z pracy jak kiedyś, właściwie o tej samej porze roku, gdy za komuny uciekało się by śledzić kolejne etapy Wyścigu Pokoju.

Niestety mecz rozczarował. Rozstrzygnięcie padło w dogrywce, po rzucie karnym autorstwa Kevina Philipsa. Tak, tego Philipsa, który kiedyś seryjnie strzelał gole dla Sunderlandu, tego samego, który zakapował prasie, że w kadrze Kevina Keegana mało się trenuje, a dużo gra w karty. Było to podczas… Euro 2000. Dziś Philips ma prawie 40 lat.

Obserwowałem jak sobie radzi Wilfried Zaha, który (to kiedyś będzie pytanie w quizach) był ostatnim piłkarzem pozyskanym przez Aleksa Fergusona do Manchesteru United. Szału nie zrobił, chociaż to on wywalczył rzut karny, który dał Palace wygraną i awans do ziemi obiecanej.

Oczywiście od rana wszyscy dziennikarze powtarzali, że „jest to mecz o 120 milionów funtów”. To chyba więcej niż finał Ligi Mistrzów? Wkurza mnie to ciągłe gadanie o pieniądzach. A może to był mecz o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej? O możliwość rywalizacji o mistrzostwo ojczyzny futbolu? Czemu w ten sposób nikt do tego nie podchodzi?

Sercem byłem za Watford, mimo że w jego barwach grało aż siedmiu piłkarzy wypożyczonych z innych klubów. „Szerszenie” tak samo jak hiszpańska Granada są klubem partnerskim Udinese, stąd takie tasowanie. Ale jednak kibicowałem Watford, bo przecież managerem tej drużyny jest legenda Chelsea, Gianfranco Zola. Chyba najlepszy piłkarz w historii tego klubu. A największy szacunek zyskał, gdy zdecydował się wrócić do rodzinnego Cagliari mimo że Wesoły Romek Abramowicz oferował mu wszystkie pieniądze świata za pozostanie przy Stamford Bridge. Przy okazji polecam Sardynię, jako wakacyjną destylację. Tylko nie wszyscy na raz, bo największym atutem włoskiej wyspy, jest to, że w sezonie jest opustoszała.

Warto dodać, że Watford w sezonie 1982/83 był wicemistrzem Anglii. Wbrew zachwytom nad Premier League nie jest wcale ona tak wyrównana jak liga angielska w starych czasach. Mały test – proszę podać siedem klubów, którzy przez ostatnie lata kończyły rozgrywki na pierwszych siedmiu miejscach w Premiership. Dwa Manchestery, dwa kluby z Liverpoolu oraz stoliczny tercet: Arsenal, Chelsea, Spurs. W sezonie 2011/12 monopol udało się złamać „Srokom” z Newcastle, ale to był wyjątek…

Inny atut „Szerszeni” z Watford jest taki, że symbolem ich klubu jest wciąż obecny honorowy wiceprezes, Sir Elton John, który miał okazję przyznać się, że jest gejem, zanim to było modne. Posłuchajmy…

I jeszcze jeden plus dla Watford – ich sponsorem na koszulkach jest „Football Manager”.

Nie przepadam z kolei za Palace. Kiedyś byłem na meczu na Selhurst Park, ale akurat grał tam Wimbledon. Strasznie ciężko ten stadion było znaleźć.

Komentatorzy Sky wstrzymali się chyba z pięć minut zanim Robbie Savage pochwalił się, że widział na meczu Jose Mourinho, który wyglądał „as cool as ever”. Komu kibicował Portugalczyk? Palace grali w strojach podobnych do Barcelony, więc raczej nie trzeba wyjaśniać…

Co będzie dalej? Trudno oprzeć się wrażeniu, że pobyt Palace w Premier League skończy się tak jak historia budynku o nazwie „Crystal Palace”, który spłonął w roku 1936.

MACIEJ SŁOMIŃSKI

Artykuł pochodzi ze SLOWFOOT.pl

Pin It