Kilka dni po remisie w derbach Krakowa, świętuje cała stolica Małopolski. Wczoraj swój mecz 3:0 wygrała Wisła, dziś Cracovia – również 3:0 – pokonała Śląsk Wrocław. Drużyna Stanislava Levy’ego od 5. minuty grała w dziesiątkę.
* * *
Śląsk Wrocław – Cracovia 0:3
Ntibazonkiza 49′, 83′, Budziński 90+’
* * *
PIŁKARZ MECZU. Saidi Ntibazonkiza. Strzelasz dwa gole, zostajesz piłkarzem meczu – proste. Rażąca nieskuteczność z pierwszej połowy nic tu nie zmienia.
CIAMAJDA MECZU. Stanislav Levy. Irytujące było nieustanne, ponad półgodzinne narzekanie komentatorów NC+ na brak zmian w drużynie Śląska, ale jeszcze bardziej irytujący był właśnie ten brak zmian. Sympatyczny trener z Czech dopiero po 80 minutach wpuścił na boisko zawodnika z nowymi siłami. Było wtedy już 0:2.
DELICJA MECZU. Pierwsza połowa. Naprawdę trudno było oderwać wzrok od murawy. Akcja za akcję – tak to wyglądało, mimo że Śląsk od 5. minuty grał w dziesiątkę.
ZAKALEC MECZU. Świecące pustkami trybuny ex aequo z czerwoną kartką dla Rafała Gikiewicza. Bramkarz Śląska bardzo osłabił swój zespół.
NASZA WRÓŻBA. Coś czujemy, że na następnym meczu Cracovii na własnym stadionie stawi się komplet publiczności… A, nie stawi się, bo przecież stadion zamknięty…
CYTAT MECZU:
Nie można cieszyć się po bramce na 1:0, czy 2:0. Można cieszyć się po meczu.
Wojciech Stawowy w pomeczowym wywiadzie dla NC+