Coś się kończy…

barca-real Carles Puyol ogłosił, że po sezonie odchodzi z Barcelony. Niemal w tym samym czasie Raul Gonzalez oświadczył, że wraz z końcem obecnej kampanii kończy piłkarską karierę. Obaj najlepsze lata mają już za sobą i chyba to dobry czas, by powiedzieć pewnym rzeczom „dość”. Mimo wszystko na usta ciśnie się łzawe „nic już nie będzie takie samo”.

HDP-RGOL-640x120

Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej Tarzan  przyznał:

Powrót do zdrowia po kontuzji kolana był dużo trudniejszy niż mówili wcześniej. Nie jestem w stanie grać na takim poziomie, na jakim bym chciał.

Rzeczywiście, ostatnie miesiące nie były łaskawe dla barcelońskiej legendy. Liczne problemy z kolanem, żmudna rehabilitacja… A lat przecież nikomu nie ubywa. Problemy Puyola skumulowały się przez coraz gorsze przygotowanie kondycyjne, szybkość… Boleśnie się o tym przekonał za sprawą dryblingu Di Marii.

Po dziewiętnastu latach reprezentowania barw Dumy Katalonii i niemal 600 występach Puyol odchodzi, mając na koncie trzy Puchary Mistrzów, dwa Puchary Króla, dwa Superpuchary Europy, Klubowe Mistrzostwo Świata… Do tego Superpuchar Hiszpanii… Wygrał z klubem wszystko, co tylko się dało, ale na swoją renomę pracował nie tylko sukcesami i świetną grą.

W Barcelonie debiutował w 1999 roku, w wygranym 2:0 starciu z Realem Valladolid. Warto odnotować, że Louis Van Gaal (Holender oczekiwał od Puyola, że wraz z awansem do pierwszej drużyny zetnie bujną czuprynę) desygnował dwudziestojednoletniego wówczas Carlesa do gry na pozycji pivota. Wkrótce potem Puyi zaczął być wystawiany na pozycji stopera przez piętnaście kolejnych lat, podczas których Puyol nie zrezygnował z charakterystycznej „szopy” i podczas których styl Barcelony ewoluował.

Niemal finalną formą katalońskiego futbolu okazała się Tiki-Taka, radosny, ofensywny futbol oparty na wymianie setek podań, grze w trójkątach i naciskaniu na rywala. Podczas gdy najjaśniejsze gwiazdy linii ofensywnej – Messi, Iniesta czy Pedro – błyszczały w linii ofensywnej i zdobywały po pół tuzina bramek w meczu, Puyol harował jak wół w obronie, by każdy mecz kończyć na „zero z tyłu”. Mimo ogromnej sympatii kibiców Dumy Katalonii do Messiego, największą sympatią w ich szeregach nadal cieszy się kudłaty obrońca.

CZYTAJ TAKŻE: Łukasz Surma: Na razie nie ma Europy w Chorzowie

Co ciekawe, nie tylko w szeregach Barcelony. Kibice Realu Madryt cenili Carlesa Puyola zupełnie tak, jakby był on częścią tradycji tego klubu albo przynajmniej ambasadorem madryckiej drużyny w Barcelonie. Puyi o Królewskich zawsze wypowiadał się z szacunkiem; nie prowadził gierek w mediach, nie prowokował, a gdy przychodził czas na Gran Derbi, po prostu grał i oddawał dla Dumy Katalonii serce. No właśnie, serce… Puyol udowodnił, że je ma także poza boiskiem i nie służy mu jedynie do pompowania krwi.

Kiedy u Mikiego Roque, byłego gracza Liverpoolu i Betisu Sevilla, zdiagnozowano złośliwy nowotwór kości, Puyol oddał rodzicom piłkarza swój luksusowy apartament do dyspozycji i opłacił część leczenia obrońcy… Roque walkę ze straszną chorobą mimo wszystko przegrał. Puyol pojawił się osobiście na pogrzebie kolegi, którego śmierć wstrząsnęła całą Hiszpanią.

Znakomity piłkarz, znakomity człowiek. Stawiany za wzór zachowania dla młodych adeptów futbolu, wierny swoim barwom jak mało kto w dzisiejszych czasach. Odchodzi, wyraźnie pogodzony z tym, że nie sprosta wymaganiom nowoczesnego futbolu na najwyższym poziomie. W tej chwili tylko Bóg i Puyol wiedzą, jaką drogę obierze długowłosa legenda Barcy. Egzotyczne ligi? Może gra u boku Erica Abidala w Monaco? Nowy Milan pod wodzą Seedorfa? Opcji jest wiele, każda ma swoje wady i zalety. Nie wiadomo również, kto będzie następcą Puyola. Pewne jest jednak, że ciężar, który spocznie na jego barkach, będzie ogromny, tak ogromny, że może go nie udźwignąć. Niezależnie od tego, czy będzie to ograny na europejskich boiskach Hummels, czy młodziutcy Aymeric Laporte i Inigo Martinez.

Odsyłam do tekstu o Raulu . Może i obaj gracze pozornie stali wiecznie w jakiejś opozycji wobec siebie, może pomiędzy Realem i Barceloną jest podział nie do przekroczenia… Obaj są ponad tym podziałem – łączy ich fenomenalna postawa. Wobec klubu, wobec kolegów, wobec rywali. Kończy się pewien rozdział w historii piłki nożnej. Rozdział o wierności ukochanym barwom i o szacunku do rywala.

MARIUSZ JAROŃ

fot.: blogfcb.com

Pin It