Szybki, obdarzony dobrym uderzeniem z dystansu, waleczny. Jedno z największych personalnych odkryć tegorocznej kampanii Premier League. Przed Wami Seamus Coleman, prawy obrońca Evertonu. Gracz z papierami na wielką karierę!
Urodził się 11 października 1988 roku w małym nadmorskim mieście Na Ceala Beaga . Mało kto wie, że początkowo sportem, który trenował był futbol gaelicki (z ang. gaelic football). Na Wyspach noszący nazwę Peil jest irlandzkim sportem narodowym łącząc w sobie koszykówkę, rugby, siatkówkę i piłkę nożną. Na szczęście dla fanów Premier League na całym świecie młody, osiemnastoletni Seamus poświęcił się tylko jednej składowej.
Jak wszyscy wiedzą, futbol gaelicki był moim sportem numer jeden
Seamus Coleman
Karierę juniorską spędził w St Catherine’s FC, by następnie w latach 2006-2009 reprezentować barwy Sligo Rovers (jeden z czołowych irlandzkich klubów, w przyszłym sezonie zagra w Lidze Europy). Tam też wypatrzył go jeden ze skautów The Toffies i gdy tylko sto pięćdziesiąt tysięcy funtów zostało przelane, 21-letni wówczas zawodnik rozpoczął przygodę na Goodison Park.
Zawsze był uparty i chciał się uczyć. Zawsze był gotów dać z siebie 110% i wiedziałeś, że gdy miałeś Seamusa w zespole to, że zagra on na maksa.
John Conwell, trenował Colemana w St. Catherine’s FC
Początki z reguły są trudne. Tak było i tym razem. W pierwszym sezonie Irlandczyk wystąpił w lidze trzykrotnie, zawsze wchodząc z ławki rezerwowych, mimo że w spotkaniu z Tottenhamem, w którym zastąpił w przerwie kontuzjowanego Yobo zapracował na miano zawodnika meczu.
Moyes widząc, że młody zawodnik nie ma szans na grę w pierwszym zespole zastosował znaną i często stosowaną w Anglii praktykę wypożyczania graczy do niższych lig w celu nabycia piłkarskiej ogłady, doświadczenia. Coleman spędził w Blackpool pół sezonu występując w barwach Mandarynek dziewięciokrotnie. Opłaciło się.
Widziałem wielu graczy w mojej karierze, ale jego postawa była zaraźliwa, ani razu nie narzekał. Seamus ceni życie. Niektórzy z graczy są rozpuszczeni, ale on chce po prostu wygrać. Jest jednym z najlepszych zawodników, których można trenować
Ian Halloway, trener Colemana w Blackpool
Kampania 2010/2011 była jednym z najważniejszych momentów w karierze Irlandczyka. 34 występy w najwyższej klasie rozgrywkowej, w tym 25 od pierwszej minuty. Dobra postawa Colemana została zauważona i 8 lutego zadebiutował w kadrze narodowej w wygranym 3:0 spotkaniu z Walią. Następny sezon minął Seamusowi pod znakiem poważnej kontuzji.
Najważniejsza decyzja dotycząca jego dotychczasowej kariery czekała na niego latem 2012. Coleman został przesunięty na prawą obronę i od tamtej pory nikt nawet nie pomyślał, że Irlandczyk mógłby występować na innej pozycji. Jak się okazuje decyzja Moyesa była w pełni przemyślana.
Nie ma zbyt wielu lepszych bocznych obrońców w Premier League
Ian Halloway po meczu Everton- Crystal Palace
Coleman, uczeń ambitny, łaknący wiedzy uczył się nie tylko od Moyesa, który udzielał mu licznych rad, ale przede wszystkim od mniej słynnego z bliźniaków, Phila Neville’a. Doświadczony angielski obrońca do momentu przejścia na emeryturę przed rozpoczęciem tegorocznej kampanii, był dla Colemana kimś na wzór mentora, osobą bez której Irlandczyk nie byłby w tym samym momencie swej kariery, kapitanem który czuł się odpowiedzialny za zespół.
16 maja 2013 roku Coleman udzielił wywiadu, w którym podziękował swojemu szkockiemu menadżerowi za uczynienie go graczem Premier League, pomoc w wzniesieniu się na ten poziom. W tej samej rozmowie nie zapomniał wspomnieć o drugiej osobie, której w równym stopniu jest wdzięczny za rozwój swej kariery.
Wtedy, w momencie, gdy z klubu odchodzili dwaj najbardziej przez niego szanowani pracownicy (Neville dołączył do sztabu trenerskiego Moyesa w United) nie mógł się spodziewać, że najbliższe miesiące pod wodzą nowego szkoleniowca będą dla niego tak owocne.
W tegorocznej kampanii Coleman jest niezastąpionym elementem układanki Roberto Martineza. Naturalna predyspozycja Irlandczyka do gry ofensywnej została w pełni wyzwolona i odpowiednio wykorzystana. Pięć zdobytych przez niego bramek jest najlepszym wynikiem wśród obrońców w Anglii! Lubiący popędzić skrzydłem i wprowadzić zamęt w szykach obronnych rywala zawodnik nie zapomina o defensywie. Notuje średnio 2,1 odbioru na mecz, 1,8 przejęcia i wybija piłkę średnio 2,8 razy.
Boczny obrońca to najbardziej wymagająca rola we współczesnym futbolu, ponieważ musisz być w stanie bronić, musisz być w stanie zapewnić równowagę w zespole i musisz być w stanie wpłynąć na grę ofensywną zespołu
Roberto Martinez o roli Colemana
Oczywiście są rzeczy, nad którymi Coleman popracować musi. Gra w powietrzu oraz celne podania nie należą do jego najmocniejszych stron, ale patrząc na charakterystykę psychologiczną Irlandczyka wyeliminowanie słabości nie zajmie mu dużo czasu.
Szkoda tylko, że już w tym momencie trzeba go wrzucić do koszyka, w którym znajdują się między innymi Bale i Giggs. Szansa, że prawy obrońca The Toffies cokolwiek osiągnie na arenie międzynarodowej jest bliska zeru. No cóż, nie można mieć wszystkiego, prawda?
Irlandczyka obowiązuje kontrakt do 2018 roku i nie sposób wyobrazić sobie, że Coleman tę umowę wypełni. Na będącego w dobrej dyspozycji obrońcę sieci chce zarzucić szkoleniowiec z najdłuższym stażem w Premier League, Arsene Wenger. Na ten moment Bacary Sagna nie podpisał wygasającej za pół roku umowy i z każdym dniem coraz mniej jest to prawdopodobne jeśli wziąć pod uwagę zainteresowanie Monaco i PSG. W zaistniałej sytuacji Kanonierzy zostaliby jedynie z Carlem Jenkinsonem, który nadaje się na zmiennika, a nie na pierwszą jedenastkę. Wart 5,3 mln funtów Irlandczyk wydaje się być idealnym następcą doświadczonego Francuza…
TOMASZ MILESZYK
Fot. Evertonfc.com