Niewątpliwie bohaterem ostatnich dni w polskiej piłce był Piotr Parzyszek. Stało się jasne, że będziemy mieli kolejnego Polaka w wielkim europejskim klubie. Niestety po chwilach dumy i radości przychodzi smutna refleksja. Szanse na grę w Benfice Parzyszek będzie miał znikome, co podkreślają również tamtejsze media.
Transfer piłkarza z zaplecza Eredevisie do ligi portugalskiej to ewenement zważywszy na marną opinię drugiego poziomu rozgrywek w Holandii. Do znudzenia można przywoływać przykład Johana Voskampa, który w Sparcie Rotterdam był maszyną do strzelania goli, a w Śląsku Wrocław został uznany za jednego z „pozorantów”. Najwyraźniej skauci Benfiki zobaczyli w Polaku to, czego nie zauważa ogół kibiców i dziennikarzy, wliczając w to portugalskie media. „A Bola”, „O Jogo” i „Record” zgodnie piszą, że Parzyszek jak szybko się w Portugalii pojawi, tak szybko z niej wyjedzie. Nawet tytuł króla strzelców II ligi holenderskiej nie będzie wystarczającym argumentem. Wszystko wskazuje na to, że 20- letni napastnik będzie na początku grał tylko w rezerwach Benfiki.
Zwykle do pierwszego składu klubu sprowadza piłkarzy za kilka milionów euro. Za przykład można uznać postać Lazara Markovicia. Młodszy o pół roku od Polaka Serb został ściągnięty do zespołu wicemistrza Portugalii z Partizana Belgrad za 10 mln euro. Od momentu transferu Marković spisuje się znakomicie. Parzyszek został kupiony tylko za 650 tysięcy euro i znowu, co nas najbardziej martwi, na zasadzie inwestycji. Sprawdzi się? Super. Nie? Pozbędziemy się bez żalu. Salamon w Milanie nie zagrał w ani jednym oficjalnym meczu, Pawłowski ma kłopoty w Maladze, więc trudno sądzić, aby Parzyszek mógł pójść chociaż o krok dalej. W reprezentacji młodzieżowej Marcina Dorny piłkarz De Graafschap nie spisuje się zbyt dobrze. Przegrywa rywalizację z Arkadiuszem Milikiem.
Piotrek zna swoją wartość, ma rozsądne podejście do miejsca, w którym się aktualnie znajduje i do siebie samego. Bardzo się cieszę z tego, jak wypowiada się o swoich pobytach na reprezentacyjnych zgrupowaniach. Nie ukrywa, że jest to dla niego nauka. Jest też dla nas dużą wartością, jeśli chodzi o budowanie zespołu. Mocno na niego liczymy w przyszłości. Jednak to on najlepiej zna swoją sytuację w klubie i to on musi zdecydować, co dla niego będzie najlepsze. Jakoś o Piotrka jestem spokojny, bo to inteligentny chłopak i jestem przekonany, że podejmie dobrą decyzję.
Marcin Dorna w wywiadzie dla FootBaru
Wiara Marcina Dorny w swoich piłkarzy jest bezgraniczna. Prawda jest jednak okrutna, bo taki Mariusz Stępiński w Norymberdze na dzień dzisiejszy się w ogóle nie liczy, a jeszcze 1,5 roku temu jako medalista Mistrzostw Europy był uznany za jedną z największych nadziei polskiej piłki. To samo Wolski, Salamon, Pawłowski… Można wyliczać bardzo długo.
Czy Piotr Parzyszek pójdzie o krok dalej niż poprzedni śmiałkowie? Na naukę jest chyba trochę za późno ze względu na wiek polskiego zawodnika. W grę na pewno wejdzie wypożyczenie i trudno, żeby nie skorzystać z takiej okazji. W Benfice nie będzie tematu rywalizacji Parzyszka z Oscarem Cardozo czy Limą. Czyżby pieniądze były najważniejszą motywacją? Martwi nas, że piłkarz w formie wybiera propozycje, które z punktu widzenia sportowego są beznadziejne. To wszystko toczy się zbyt szybko, a przecież w takim Heerenveen Parzyszek miałby większe szanse na grę. W Benfice nie ma miejsca na sprawdzanie młodzieży. Benfikę wybrał kiedyś Freddy Adu, po czym przyznał w jednym z wywiadów, że bardzo żałuje swojej decyzji. Piłkarz w młodym wieku musi przede wszystkim grać. Nie musimy daleko szukać, aby znaleźć kolejne przykłady przemawiające za bezsensownością tego transferu. Miralem Sulejmani przeszedł do Benfiki z Ajaksu Amsterdam i przez pół roku zagrał w barwach nowego klubu przez 253 minuty.
Parzyszka jednak szanujemy za to, że podjął rękawice. Podpisał czteroletni kontakt, wiedząc, na co się decyduje. Transfer do takiego takiego klubu to marzenie każdego młodego zawodnika. Niech Piotr Parzyszek nie zważa na wszelkie rady, tylko pisze swoją historię. Szansa jest zbyt duża, aby ją zmarnować.
KAMIL ROGÓLSKI
fot. polandsoccerlog.com